[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwalają, by wymknął się im mały fakt, którego ukrycie jest ważną sprawą.
 Przekonywający wywód  zauważyłem.  Szkoda, że w tym wypadku tak się nie
stało.
 Ależ, mon cher, stało się. Jedno małe zdanie, niesłychanie ważne.
 Co takiego?  zawołałem.  Kto je powiedział? I kiedy?
 Wszystko w odpowiednim czasie, mon cher.
 Więc powiada pan, panie Poirot&  inspektor grzecznie skierował rozmowę na
właściwy temat.
 Jeżeli zakreśli pan krąg wokół numeru 19, okaże się, że każda mieszkająca tam
osoba mogła zabić pana Curry. Pani Hemming, państwo Bland, państwo McNaughton,
panna Waterhouse. Jeszcze ważniejsi są ci, którzy znalezli się na miejscu zbrodni. Panna
Pebmarsh mogła zabić go, zanim wyszła o 13.35, a panna Webb była w stanie zaaranżo-
wać spotkanie w tym domu i zamordować, zanim wybiegła z domu i podniosła alarm.
 Ach  rzekł inspektor  teraz przechodzi pan do sedna.
 I oczywiście  oświadczył Poirot, zwracając się do mnie  ty, mój drogi Colinie.
Ty także znalazłeś się na miejscu zbrodni. Szukając wysokiego numeru tam, gdzie były
niskie.
 No nie  odparłem oburzony.  Co jeszcze wymyślisz?
 Nic  oznajmił Poirot uroczyście.
 A jednak to ja jestem osobą, która przychodzi i wysypuje przed tobą całą
sprawę!
 Mordercy często bywają zarozumiali  podkreślił Poirot.  A przy tym zrobie-
nie takiego kawału moim kosztem mogło cię bawić.
173
 Jeżeli będziesz mówić dalej, uda ci się przekonać nawet mnie  zacząłem się czuć
nieprzyjemnie.
Poirot zwrócił się do Hardcastle a.
 Powiedziałem sobie, że musi to być prosta zbrodnia. Trzeba na razie odsunąć
obecność zegarów, nie mających z tym nic wspólnego, przyśpieszenie czasu o godzi-
nę, przygotowania robione rozmyślnie dla odkrycia ciała. Te sprawy są, jak mówi się
w waszej nieśmiertelnej Alicji, jak  but, łódz i lak, kapusta i królowie . Istotą rzeczy jest
śmierć pewnego, zwyczajnego, starszego człowieka, którego ktoś chciał zabić. Jeżeli do-
wiemy się, kim był zamordowany, wskaże to jego zabójcę. Gdyby był znanym szantaży-
stą, trzeba szukać człowieka szantażowanego. Gdyby był detektywem, szukajmy kogoś,
kto chce ukryć przestępstwo. Jeżeli był bogaczem, rozejrzyjmy się wśród spadkobier-
ców. Jeśli jednak nie wiemy, kim on jest, musimy podjąć trudniejsze zadania, szukając
w kręgu otaczającym miejsce zbrodni człowieka, który miał powód zabić pana Curry.
 Skreślając pannę Pebmarsh i Sheilę Webb, kto w tym kręgu mógł być inną osobą,
niż się wydawał? Odpowiedz rozczarowuje. Z wyjątkiem pana Ramsaya, który, o ile ro-
zumiem nie jest tym, za kogo miał uchodzić  tu Poirot popatrzył pytająco na mnie,
a ja skinąłem głową  wszyscy, bona fides, byli autentyczni. Bland jest znanym przed-
siębiorcą budowlanym, McNaughton miał katedrę w Cambridge, pani Hemming jest
wdową po miejscowym licytatorze, rodzeństwo Waterhouse to szanowni mieszkańcy
z długim stażem. Wracamy więc do pana Curry. Skąd przyjechał? Co sprowadziło go na
Wilbraham Crescent 19? Jest pewna cenna uwaga, wypowiedziana przez jedną z sąsia-
dek. Kiedy usłyszała, że zmarły nie mieszkał w domu panny Pebmarsh, zauważyła:  Och,
rozumiem. Po prostu przyszedł, żeby zostać zabity. Jakie to dziwne . Ta kobieta ma dar,
posiadany często przez ludzi zbyt zajętych własnymi sprawami, by zwracać uwagę na
innych. Oni trafiają w samo sedno. Podsumowała całą zbrodnię. Pan Curry przyszedł na
Wilbraham Crescent, żeby zostać zabitym. W tym cała rzecz!
 Wtedy jej uwaga zrobiła na mnie wrażenie  stwierdziłem.
Poirot nie zwrócił na mnie uwagi.
 Dzyń, dzyń, dzyń  przyjdz i zgiń. Pan Curry przyszedł  i został zabity. Ale to
nie Wszystko. Ważne było, żeby n i e z o st a ł zidentyfikowany. Nie miał portfela ani
żadnych papierów, usunięto z ubrania etykietki od krawca. Ale to nie dosyć. Wizytówka
z nazwiskiem Curry była tylko środkiem tymczasowym. Jeżeli tożsamość jego miała
być ukryta trwale, musiał uzyskać fałszywą osobowość. Byłem pewien, że prędzej
czy pózniej pojawi się ktoś, kto go rozpozna. Brat, siostra, żona. To była żona. Pani
Rival  samo nazwisko mogło wzbudzić podejrzenia. W Sommerset jest miasteczko
 mieszkałem w pobliżu u przyjaciół  miasteczko Curry Rival. Podświadomie wy-
brano te dwie nazwy. Pan Curry  pani Rival.
 Jak dotąd, plan jest jasny, ale zastanowiło mnie, dlaczego nasz morderca był aż tak
174
pewny, że nie będzie prawdziwej identyfikacji. Jeżeli ten człowiek nie miał rodziny, to są
przecież gospodynie, służba, powiązania zawodowe. To doprowadziło mnie do następ-
nego wniosku  mężczyzna nie był uważany za zaginionego. To nasunęło przypuszcze-
nie, że nie jest Anglikiem, tylko odwiedził wasz kraj. Wskazuje na to brak śladów jego
leczenia dentystycznego w tutejszej dokumentacji.
 Zacząłem mieć niewyrazny obraz ofiary i mordercy. Zbrodnia została dobrze za-
planowana i inteligentnie przeprowadzona, ale zdarzył się pewien drobny incydent,
zwyczajny pech, którego morderca nie mógł przewidzieć.
 Co to było?  spytał Hardcastle.
Niespodziewanie Poirot odchylił głowę i wyrecytował dramatycznie:
Przez brak gwozdzia, koń stracił podkowę,
Przez brak podkowy przepadł koń,
Przez brak konia przegrano bitwę,
Przez bitwę przepadło królestwo,
A wszystko przez brak gwozdzia w podkowie.
Pochylił się do przodu.
 Sporo ludzi mogło zabić pana Curry. Ale tylko jedna osoba mogła zabić, a raczej
miała powód zabić Ednę.
Obaj wpatrywaliśmy się w niego.
 Zastanówmy się nad Biurem Cavendish. Pracuje tam osiem dziewcząt. Dziewiątego
września cztery z nich wyszły na umówione spotkania w niewielkiej odległości i te zja-
dły lunch z klientami. To były te dziewczyny, które normalnie idą na lunch w pierwszej
turze, między 12.30 a 13.30. Pozostałe cztery, Sheila Webb, Edna Brent, Janet i Maureen
jadły  na drugą zmianę , od 13.30 do 14.30. Tego dnia jednak Edna Brent tuż po wyj-
ściu z biura miała wypadek. Oderwała obcas na kracie koło sklepu. Z tego powodu nie
mogła chodzić. Kupiła parę bułeczek i wróciła do biura.
Poirot pogroził nam znacząco palcem.
 Mówiono nam, że Edna Brent czymś się martwiła. Próbowała spotkać się ze Sheilą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl