[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że pod kontuarem przyciska obie dłonie do brzucha. Wszyscy patrzyli na niego, on
patrzył na nich, a potem znów rozległ się jego śmiech, silny, bogaty, nieznoszący
sprzeciwu. Nikt jakoś nie miał ochoty mu zawtórować.
 Pokażę wam cud!  zawołał.
27
Oni jednak tylko wlepiali w niego oczy, niczym posłuszne dzieci, zabrane na
występ magika, w którego sztuczki przestały już wierzyć.
Człowiek w czerni nagle skoczył do przodu i ciotka Mili cofnęła się o krok.
Uśmiechnął się dziko i klepnął ją po szerokim brzuchu, z jej ust wydobył się krótki
mimowolny rechot. Człowiek w czerni odrzucił do tyłu głowę.
 Teraz lepiej, prawda?
Ciotka Mili ponownie zarechotała, a potem wybuchła szlochem i skoczyła po
omacku ku drzwiom. Inni patrzyli w milczeniu, jak ucieka. Zaczynała się burza,
po białej panoramie nieba jeden po drugim przesuwały się cienie. Stojący obok
pianina mężczyzna z zapomnianym piwem w ręku wydał z siebie piskliwy jęk.
Człowiek w czerni stanął nad Nortem i wyszczerzył do niego zęby w uśmie-
chu. Wiatr zawył, zaryczał i zabębnił o ścianę. Coś dużego odbiło się od boku
budynku. Jeden z mężczyzn przy barze wzdrygnął się i pognał długimi grotesko-
wymi susami ku wyjściu. Za oknem rozległa się nagle sucha kanonada grzmotu.
 No, dobrze  uśmiechnął się człowiek w czerni.  Bierzmy się do dzieła.
Starannie celując, zaczął pluć Nortowi w twarz. Zlina zalśniła na czole nie-
boszczyka i spłynęła z grzbietu jego nosa.
Schowane pod barem ręce Alice pracowały coraz szybciej.
Sheb roześmiał się jak wariat, pochylił do przodu i zaczął odcharkiwać i wy-
pluwać z siebie flegmę, wielkie i lepkie pecyny. Człowiek w czerni ryknął z uzna-
niem i walnął go po plecach. Sheb uśmiechnął się i w jego otwartych ustach zalśnił
złoty ząb.
Niektórzy uciekli. Inni stanęli w luznym kręgu wokół Norta. Jego twarz, po-
marszczone podgardle i górna część piersi lśniła wilgocią  tak drogocenną
w tym suchym kraju, i nagle, niczym na sygnał dany z góry, plucie się skończyło.
Słychać było chrapliwe ciężkie oddechy.
Człowiek w czerni pochylił się nad Nortem i jego ciało wygięło się w gładki
łuk, piękny niczym bryznięcie wody, a potem, szczerząc zęby, podparł się rękoma,
wyprostował i znowu pochylił. Jeden z widzów zapomniał się i zaczął klaskać, po
czym nagle się cofnął, z oczyma rozszerzonymi ze strachu, otarł dłonią zaślinione
usta i ruszył ku wyjściu.
Nort drgnął, kiedy człowiek w czerni po raz trzeci się nad nim pochylił.
Przez tłum przeszedł szmer  westchnienie  i natychmiast zaległa cisza.
Człowiek w czerni odrzucił do tyłu głowę, zawył i zaczął kurczowo łapać powie-
trze. Jego pierś poruszała się w szybkim płytkim rytmie. Coraz szybciej pochylał
się i prostował nad Nortem, niczym woda przelewana ze szklanki do szklanki.
Jedyne odgłosy, jakie rozbrzmiewały teraz w sali, to chrapliwy oddech i potężnie-
jący puls burzy.
Nort zacharczał sucho, nabierając w płuca powietrza. Jego ręce zatrzepotały,
palce zabębniły o stół. Sheb zaskrzeczał i uciekł. Jedna z kobiet wybiegła w ślad
za nim.
28
Człowiek w czerni pochylił się ponownie, a potem jeszcze raz. Całe jego ciało
wibrowało, dygotało, podrygiwało. Smród zgnilizny, ekskrementów i rozkładu
unosił się dławiącymi falami. Oczy Norta się otworzyły.
Alice poczuła, że nogi niosą ją same do tyłu. Uderzyła plecami o lustro, które
zadrżało. Ogarnięta paniką, rzuciła się do ucieczki.
 Zrobiłem to dla ciebie  zawołał za nią człowiek w czerni, ciężko dysząc.
 Teraz możesz spać spokojnie. Nawet to nie jest nieodwracalne. Chociaż jest
takie. . . cholernie. . . śmieszne!  dodał i zaczął się śmiać.
Jego głos dochodził z oddali, kiedy biegła po schodach. Nie spoczęła, dopóki
nie zaryglowała drzwi do wszystkich trzech pokojów nad barem. Wtedy zachi-
chotała, opierając się plecami o drzwi i kołysząc do przodu i tyłu na piętach. Jej
chichot przeszedł w końcu w piskliwy lament, który zlał się z jękiem wiatru.
Na dole Nort wyszedł chwiejnym krokiem na deszcz, żeby narwać trochę tra- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl