[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czy zajmie się pan nim?  Uśmiechnął się zachęcająco.  Oczywiście nie będzie za to
żadnej dodatkowej zapłaty.
Strażnik wzruszył ramionami.
 Czemu nie?
Kelner postawił przykryty talerz na drugim końcu stołu.
 Przynieś go tutaj  polecił strażnik.
 Oczywiście  odrzekł kelner. Podniósł talerz, przeszedł przez pokój i zatrzymał
się przed strażnikiem.
 Co to takiego?  zapytał strażnik.
 Chwileczkę, proszę pana  oświadczył kelner podnosząc pokrywkę z talerza
i wręczając go strażnikowi.
Strażnik pochylił się, by wziąć talerz i nagle przekonał się, że patrzy prosto w lufę
małego pistoletu laserowego.
 Skąd, u diabła, to wyciągnąłeś?  zapytał.
 Ręka jest szybsza niż oko  oświadczył kelner. Wolną ręką sięgnął za głowę i na-
gle wyciągnął z powietrza bukiet kwiatów.  Powąchaj  polecił przytykając je do
nosa strażnika.  Wiem, że to nie róże, ale to mniej bolesne i mniej nieodwracalne niż
zmuszenie mnie, abym użył broni.
 Co ty tam...?  zaczął strażnik i zwalił się z nóg nim zdołał dokończyć.
Kelner przez chwilę spoglądał na nieprzytomne ciało, potem cisnął na nie bukiet
i odwrócił się twarzą do Myszy i Penelopy.
 Cześć Merlin  powiedziała Penelopa.
167
 Jakże się cieszę, że cię widzę  rzekła Mysz wstając z miejsca.  Co ty tu robisz?
 Pytania zachowaj na pózniej  odrzekł Merlin.  Musimy szybko działać. Tuż
przed wejściem do apartamentu spiąłem na krótko urządzenie podglądowe, ale wystar-
czy parę minut, by tamci doszli do wniosku, że to nie usterka układu elektronicznego.
 Czy inni strażnicy nadal są na korytarzu?  zapytała Mysz.
Merlin kiwnął głową.
 Paskudna banda. Nie ma sposobu, abyśmy przeszli obok nich. Podszedł do okna
i zbadał je.
 Czy ma alarm?  zwrócił się do Myszy.
 Oczywiście nie  odrzekła.  Jesteśmy na siedemnastym piętrze. Kto by się tu
miał włamać?
 Przekonałaś mnie  przyznał.
Podczas tej wymiany zdań Merlin zbadał ogromne panoramiczne okno, potem
zwinął dłoń w pięść i przycisnął swój pierścień do szkła, tuż przy dolnej części szyby.
 Uwielbiam rekwizyty magików  oświadczył z uśmiechem.
Mysz usłyszała szum miniaturowego silniczka w pierścieniu, bez trudności tnącego
szkło. Merlin zatoczył trzysta dwadzieścia stopni obwodu koła, tworząc krzywą o trzy-
dziestu calach średnicy, a potem sięgnął do kieszeni po małą przyssawkę, którą przy-
mocował do szkła. Następnie dociął koło do końca i przyssawką wciągnął szybę do po-
koju.
 Nawet gdyby na tym budynku było dość uchwytów dla rąk, ktoś z pewnością zo-
baczy mnie, zanim zdołam zejść na dół  zauważyła Mysz.  A gdyby nikt mnie nie
zauważył, nie ma sposobu, w jaki wy dwoje moglibyście podążyć za mną po ścianie bu-
dynku.
 Nie idziesz w dół, idziesz do góry  stwierdził Merlin.
 Do góry?  powtórzyła.
Kiwnął głową.
 Ten apartament to poddasze lub nadbudówka na dachu. Dach znajduje się o ja-
kieś osiem stóp nad oknem.
 A co zrobisz ty i Penelopa?
Merlin zdjął swój zegarek i nacisnął ukrytą sprężynkę.
 Oto co  oświadczył wydobywając z bransoletki cienki, niewiarygodnie wytrzy-
mały drut i obwiązując nim w pasie Mysz.  To stop tytanowy o ścisłym wiązaniu mo-
lekularnym. Utrzymuje ponad tonę. Gdy tylko dostaniesz się na dach, przywiąż swój
koniec do czegoś bezpiecznego, a wtedy Penelopa i ja wejdziemy na górę.
 Nie możesz wspinać się trzymając to dłońmi  orzekła Mysz.  Odetnie ci palce.
Merlin uśmiechnął się przebiegle.
 Nie będę musiał. Wewnątrz jest malutka wciągarka mechaniczna, która zwinie
drut.
168
 Wywichniesz sobie ramię.
Uśmiechnął się ponownie.
 Pod kelnerskim smokingiem mam uprząż. Nic mi się nie stanie.
Mysz ciągle miała wątpliwości.
 Czy kiedykolwiek wcześniej próbowałeś tego triku?
 Nie... ale bransoletkę do zegarka otrzymałem od przyjaciela, który robił ten nu-
mer w cyrku co wieczór.
 Czemu się z nią rozstał?
 Znalazł się w szpitalu z protezami obu nóg  wyjaśnił Merlin.
 Na nic mu już to urządzenie.  Dostrzegł jej zaniepokojoną minę.
 Trafił tam z powodu innego triku.
 No, nie wiem...  powiedziała Mysz.
 Proszę  wtrąciła się Penelopa.  Musimy się pośpieszyć.
 Zgoda  odrzekła natychmiast Mysz.
Przeszła przez dziurę w szybie na gzyms, szybko i sprawnie odnalazła kilka uchwy-
tów dla rąk i podpór pod stopy, po czym zaczęła wspinać się po ścianie budynku.
 Ostrożnie  wyszeptał Merlin, bardziej do siebie niż do Myszy, która była już
w połowie drogi na dach.  Ostrożnie.
 Wszystko w porządku  zapewniła Penelopa podnosząc z podłogi Mariannę,
z którą bawiła się, nim przybył Merlin.  Ona nie spadnie.
 Chciałbym być tak pewien, jak ty  rzekł Merlin wyciągając szyję, by śledzić ru-
chy Myszy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl