[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śniadaniowym za pół godziny?
- A mam inne wyjście?
Wspólna noc i seksualna rozkosz, jaką dała obojgu, nie naprawiły wielu szkód. Może
żadnej.
- Tak. Możesz jeść sama, jeśli sobie życzysz, moja droga. Twoje dnie mogą prawie
całkowicie należeć do ciebie, jeśli zachcesz, a także twoje noce, z wyjątkiem jednorazowych
egzekucji moich praw, na co będę nalegał, a o czym cię uprzedziłem. Nie jesteś moim więzniem,
Jennifer, tylko moją żoną. Słyszał, jak wstrzymała oddech.
- Pół godziny? - spytała.
- Zadzwonię po twoją pokojówkę, kiedy będę przechodził przez garderobę - powiedział.
Postąpił krok do przodu i pochylił się nad nią, żeby pocałować ją w usta.
- Dziękuję za podarunek, jaki ofiarowałaś mi tej nocy z własnej woli. Cenię go bardziej niż
klejnoty.
- Jestem twoją żoną.
- Tak. - Patrzył jej w oczy. - Bardzo cię boli? Może to przejaw mojego egoizm, żeby
wykorzystać cię po raz drugi, nawet za twoim przyzwoleniem, kiedy twoje ciało dopiero co zostało
otwarte.
Nie próbował jej zaszokować. Nie rozumiał swoich motywów. Może chciał zawiązać
między nimi jakąś intymną nić, nie tylko fizyczną. Czuł potrzebę rozmawiania z nią na najbardziej
nawet intymne tematy. Czuł potrzebę... małżeństwa.
- Gabriel. - Dotknęła opuszkami palców jego policzka, podobnie jak w sadzie lady Bromley.
Zamknęła oczy, przygryzła wargę.
- To nic. Nieważne. Nie, nie boli mnie. - Zaśmiała się, ale nie otworzyła oczu. -
Przypuszczam, że mogłabym użyć tego, jako wymówki, żeby uwolnić się od ciebie dziś w nocy, ą
może jutro też, prawda? Nie chcę uwalniać się od ciebie. Ani nie chcę wolności, ani nie jej iluzji.
Wolę wiedzieć, że takie będzie moje życie, na zawsze. Chcę przywyknąć do tej świadomości.
Musimy żyć. Miałeś rację. Spraw więc, żebym czuła się twoją żoną. Bierz mnie tak często, jak
tylko będziesz chciał, w dzień i w nocy. Chcę zapomnieć, jak i dlaczego pobraliśmy się i co
zostawiłam za sobą.
Pomóż mi zapomnieć. Ty to potrafisz, wiesz jak. Musiałeś zorientować się, że pociągasz
mnie i zawsze pociągałeś.
Jej słowa mogły równie dobrze zmrozić go na całą wieczność, co równie długo ogrzewać.
Wstał, a ona otworzyła oczy.
- Tak. - Skinął głową. - Zakochujemy się w sobie, Jennifer. Będziemy szczęśliwi, choć
wszystko zdaje się temu przeczyć. Obiecuję ci to. - Odwrócił się i wyszedł przez jej garderobę,
zadzwonił na pokojówkę i zniknął u siebie. Z ciężkim, ale hołubiącym nadzieję sercem.
Chociaż założyła koszulę nocną, zanim przeszła do garderoby, wiedziała, że pokojówka
musiała spostrzec jej nagość. Czuła zakłopotanie i rumieńce wstydu, kiedy kobieta przy dreptała do
jej garderoby, niosąc dzban z parującą wodą.
Pół godziny pózniej Jennifer schodziła ze schodów w skromnej sukni z gładko zaczesanymi
włosami. Nie mogła uwierzyć, że to, co wydarzyło się w nocy, w ogóle się działo. Biorąc pod
uwagę wcześniejsze uświadomienie i informacje ciotki Agathy, nawet nie śniła o podobnej
intymności i takich doznaniach. Rozkoszowała się tym, co się zdarzyło. Wbrew jej zapewnieniom
wszystko ją bolało, ale i to było miłe.
Była zamężna. Była żoną Gabriela, hrabiego Thornhilla. Wzięła głęboki oddech, kiedy
lokaj, którego obdarzyła uśmiechem, otworzył przed nią drzwi do pokoju śniadaniowego. Co też
sobie myślał, on i cała reszta służby, widząc, jak schodzi na śniadanie w południe? Mogli pomyśleć,
że była zajęta swoim panem młodym przez większą część nocy i musiała to ode-spać, ot co. I nie
byliby dalecy od prawdy.
Przygotowywała się na jego widok. Rzeczywiście musiał być diabłem albo jakimś
czarodziejem. Kiedy przebywała z dala od niego, zachowywała zdrowy rozsądek i zdawała sobie
sprawę z tego, kim i czym on jest. Ale kiedy widziała go, a zwłaszcza kiedy był blisko niej... Cóż,
mówiąc, że ją pociąga, nie mówiła całej prawdy. Bardzo obawiała się tego, że jej ciało zaczęło go
pragnąć i że umysł także zaczął ulegać.
A przy tym uczucia te nie są jej niemiłe, myślała, kiedy wchodziła do pokoju, a on
pośpieszył do niej od okna, żeby pocałować ją w rękę. Coś w głębi niej, blisko miejsca, które
oddała mu w nocy dwa razy, fiknęło koziołka, a ona zatęskniła, żeby się całkiem zapomnieć i
kochać go umysłem, duszą, ciałem. Ciałem już go kochała, wiedziała o tym, ale broniła się przed
postawieniem sobie pytania, jak to możliwe, skoro przez pięć lat kochała innego.
Nie, te uczucia nie były jej niemiłe. %7łycie, do jakiego została przez niego zmuszona,
wykorzysta jak najlepiej.
- Usiądz - powiedział, prowadząc ją na miejsce. Dał znak lokajowi, żeby przyniósł gorące
dania i napełnił filiżankę kawą.
- Sprawi ci przyjemność wiadomość, że otrzymaliśmy zaproszenia dzisiaj na bal, koncert i
raut? Nawiasem mówiąc, adresowane do hrabiego i hrabiny Thornhill. W czasie sezonu wieści
obiegają Londyn z prędkością światła.
Każdy poranek zwykle przynosił nieprzebraną liczbę zaproszeń. Trzy to bardzo licha liczba,
ale z pewnością o trzy więcej, niż oczekiwała.
- Wolałabym pojechać do domu, do Chalcote - powiedziała, specjalnie mówiąc słowo dom,
przyzwyczajając się do tego, że to rzeczywiście jest dom, skoro należy do niego, a ona jest jego
żoną.
- Wkrótce. - Położył dłoń na jej ręku.  Najpierw przez tydzień będziemy bywać we
wszystkich ważnych miejscach. Bardziej niż na wszystkim innym zależy mi na tym, żeby pokazać
cię i wpędzić w przygnębienie wszystkich mężczyzn w Londynie, ponieważ jesteś moja i poza
czyimkolwiek zasięgiem.
Uśmiechnął się beztrosko, niemal chłopięco. Popełnił błąd przypominając o obsesyjnym
pragnieniu posiadania jej dla siebie. Czy możliwe jest jakiekolwiek pokrewieństwo między obsesją
i miłością? Czy w ogóle ją kochał? Wcześniej, w sypialni obiecał, że zakochają się w sobie. Nie
ona, ale oni. A więc jeszcze jej nie kocha? Trudno było zrozumieć, dlaczego w takim razie tak
postąpił.
- Nie - powiedział bardzo cicho, gdy odesłał kamerdynera. - Nie bój się. Powiedziałem coś
złego, prawda? Kiedy skończysz jeść, pokażę ci pewien list.
Myślę, że jego lektura cię ucieszy.
Nie była głodna. Chciała odsunąć od siebie talerz, ale powstrzymał ją.
- Zjedz każdy kąsek - powiedział. - Będziemy tu siedzieć, dopóki tego nie skończysz.
Możesz nie jeść w samotności, Jennifer, ale zgodziłaś się przyłączyć do mnie. Teraz musisz znieść
mnie w roli tyrana. Jedz, bo nabawisz się anemii.
Podniosła nóż, widelec i zaatakowała jedzenie. Nie, nie chciała nabawić się anemii. Nie
miała zamiaru pokazywać światu wymizerowanej twarzy. A jeżeli jej łono miało przez dziewięć
miesięcy być domem jej dziecka, jak to się pewnie wkrótce stanie, powinna zadbać, by był ciepły,
gościnny i dobrze zaopatrzony. Będzie to także jej dziecko.
- Proszę - powiedziała, patrząc na niego trochę prowokująco, kiedy skończyła. - Jesteś
zadowolony?
Jego uśmiech równie dobrze mógł być objawem uczucia jak rozbawienia. Zachichotał.
- Zamyślasz zawsze być taka posłuszna? - zapytał.
- %7łycie z tobą może okazać się rajem, moje kochanie.
Chcę, żebyś przeczytała ten list, jeśli nie masz nic przeciwko temu. Na głos. Przyszedł dziś
rano.
Podał jej kartkę papieru, pokrytą gęstym, starannym pismem.  Mój najdroższy Gabrielu , [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl