[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowiedział, że będzie miał wnuka, oszalał z radości. Nie może się doczekać, kiedy was
zobaczy. - Leo ruszył do drzwi.
- Poczekaj - zatrzymała go. - Najpierw mnie pocałuj.
R
L
T
Spełnił jej prośbę bez ociągania. Jego usta drżały lekko, gdy odnalazł jej wargi.
Pocałunek smakował tęsknotą, miłością i przebaczeniem. A potem jej zęby pieszczotli-
wie skubnęły jego dolną wargę, przyprawiając pieszczotę pikantną nutą pożądania. Kie-
dy dziecko w ramionach Abby zakwiliło nagle, jak na komendę przerwali pocałunek, a
potem popatrzyli na siebie rozbawieni.
Powietrze między nimi aż drgało od radości.
R
L
T
EPILOG
W dzień Bożego Narodzenia stara kaplica na Złotych Ostrogach skrzyła się od
barwnych świątecznych dekoracji. Rodzina Kemble'ów w komplecie otaczała zwartym
kręgiem Leo i jego złotowłosą żonę. Abigail z dumą trzymała na rękach syna, któremu
na chrzcie nadano imię Caesar.
Gdy tylko Abby podniosła się z połogu, Leo zabrał ją i dziecko na Złote Ostrogi.
W Wielkim Domu przyjęto ich życzliwie i radośnie. Zachwytom nad maleństwem nie
było końca. A kiedy Leo poprosił wszystkich, żeby zebrali się w salonie i przekazał im
wiadomość o prawdziwej tożsamości Abby, rodzina popadła w osłupienie. Lizzy pierw-
sza otrząsnęła się z szoku. Roniąc łzy wzruszenia, uściskała odzyskaną siostrę. Mia
szybko poszła w jej ślady. Joanne potrzebowała więcej czasu, żeby zaakceptować sytu-
ację.
- A więc teraz jesteśmy rodziną, tak? - powiedziała chłodno do Leo, kiedy Abby,
Lizzy i Mia na przemian śmiały się i płakały. - Któż by przypuszczał?
- Właśnie, któż? - Uśmiechnął się w odpowiedzi, udając, że nie słyszy sceptycy-
zmu w jej tonie.
Jednak to właśnie Joanne zaproponowała młodym państwu Storm, żeby ochrzcili
swoją latorośl w kaplicy Kemble'ów, gdzie od lat chrzczono wszystkich potomków rodu.
I nie chciała słyszeć żadnych protestów. Z miejsca zakochała się we wnuku Caesara i
serdecznie powitała Abby w rodzinie.
Jak przystało na teksańską rodzinę z ponadstuletnią tradycją, Kemble'owie trakto-
wali chrzciny bardzo poważnie. Nie mogło się obyć bez tłumu gości, uczty i tańców. Na
razie, po wyjściu z kościoła, wszyscy tłumnie obiegli szczęśliwych rodziców i małego
Caesara. Każdy chciał połaskotać dziecko w stopkę, dotknąć maleńkich paluszków, prze-
czesać ciemne włoski. Jeden przez drugiego goście uśmiechali się szeroko, mrugali do
niego, gruchali i kląskali w nadziei, że chłopiec właśnie na nich skieruje swoje okrągłe
orzechowe oczy. Abby miała nadzieję, że to zbiorowe szaleństwo wkrótce minie.
Lizzy pomachała przed buzią dziecka parą maleńkich złotych ostróg.
R
L
T
- Uważam, że podczas chrztu mały Caesar zachował się bardzo dzielnie - powie-
działa z uśmiechem. - W ogóle nie płakał. Z całą pewnością zasłużył na to, żebyśmy po-
wiesili jego ostrogi na Drzewie.
- Zgadzam się. - Mia zwichrzyła włosy swojej córeczki Vanilli, która wyprosiła,
żeby ją wziąć na ręce, i teraz z zadowoleniem mościła się w ramionach mamy. - Jak so-
bie przypomnę przedstawienie, które mój łobuziak dał podczas swojego chrztu rok temu,
jeszcze mam ciarki na plecach.
W tym momencie chłopczyk pisnął i zamachał rączkami, jakby tracił resztki cier-
pliwości. Jedna piąstka trafiła do buzi i malec zaczął ją ssać w skupieniu. Po chwili jed-
nak przekonał się, że jego wysiłki nie dają upragnionego rezultatu, wierzgnął nóżkami i
zapłakał na cały głos.
- Muszę go nakarmić. - Abby uśmiechnęła się przepraszająco. - Zacznijcie się ba-
wić bez nas. Dołączymy, jak tylko mały zaśnie.
Odprowadzana chórem serdecznych, entuzjastycznych okrzyków Abby ruszyła u
boku Leo do Wielkiego Domu, gdzie Sy'rai przygotowała im pokój. Dobrze było prze-
bywać wśród bliskich, życzliwych ludzi, ale nie mogła się doczekać, kiedy zostanie sama
z mężem i synkiem.
Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi, jakby czytając jej w myślach, Leo pociągnął ją
w stronę wielkiego miękkiego fotela i posadził sobie na kolanach. Wtulając się w męża z
błogim westchnieniem, uwolniła pierś i zaczęła karmić dziecko. Milczeli, chłonąc spo-
kojne piękno tej chwili. Potem Leo odnalazł ustami usta Abby. Całowali się niespiesznie,
czule, namiętnie, obiecując sobie bez słów szczęśliwe wspólne życie.
R
L
T [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl