[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Louella nie pamiętała żadnego z tych zdarzeń, które lubiła wspominać panna Sadie, ale słyszała o
nich tak często, że stały się nieomal jej własnymi wspomnieniami. Chętnie wracała do obrazka małego
białego chłopca, za którym goniła po ulicy, żeby polizać jego lizak, i zastanawiała się, dlaczego, u licha,
uwielbiała teraz smażone jabłka, skoro wtedy ich nie cierpiała.
 Skąd pani wie, że zawsze wyglądałam dobrze w tym kolorze?
 Gdy miałaś około sześciu lat, mama uszyła dla ciebie lawendową sukienkę z marszczeniem na
górze. Nie pamiętasz jej, z małymi perłowymi guziczkami? To była taka ładna sukienka, że nieomal byłam
zazdrosna!
Była na siebie taka zła, że nie pamięta.
 Nie wydaje się pani, że ten duży biały kołnierz jest trochę zbyt strojny dla mnie? Czy jestem
dość ładna?
 Wielkie mi tam! Może on nie jest wystarczająco ładny dla ciebie!
Zmiały się potem długo, a następnie postanowiły podjąć ostateczną decyzję w sprawie stroju panny
Sadie. Strona 36 była zbyt nijaka, strona 37 miała za wysoką talię, strona 40 była nie tylko bezkształtna, ale
miała rękawy trzy czwarte, w których  jak powszechnie wiadomo i jak świat światem  zawsze wyglą-
dało się wyjątkowo niekorzystnie. Strona 41 jednak wydawała się obiecująca.
 Podoba mi się krój  wyjaśniała panna Sadie, przyglądając się sukience przez szkło powiększa-
jące  ale mam zbyt siwe włosy do tego koloru.
R
L
T
 No tylko posłuchajcie! Siwe włosy wyglądają doskonale z błękitnym.
 Ale to bladobłękitny i mogę wyglądać w nim zbyt blado.
 Nie, słonko, to on może wyglądać przy pani zbyt blado!
Znowu się śmiały jak dzieci, aż w końcu zdecydowały się na bladobłękitną francuską krepę z
marszczoną górą.
Louella przybliżyła katalog do okna i mrużąc oczy, ponownie spojrzała na zdjęcie.
Jakże chciałaby, żeby Moses Marshall mógł zobaczyć ją wystrojoną na ślub ojca Tima. Spojrzałby
na nią i byłby taki dumny. Ach, jakże kochała tego mężczyznę od dnia, w którym go zobaczyła!
Zamknęła oczy, żeby odpoczęły, i oparła katalog na piersi, a wtedy zobaczyła swojego przyszłego
męża, jak wchodzi do kuchni w pensjonacie w Atlancie.
Miała piętnaście lat, włosy splecione w cienkie warkoczyki zaczesane do tyłu oraz przeczucie, że
zaraz zdarzy się coś cudownego.
Moses Marshall uśmiechnął się do niej tak, że nieomal ścięło ją z nóg. Nigdy nie widziała nikogo,
kto by tak wyglądał, gdy dorastała w Mitford. Jedyni kolorowi w Mitford byli w starszym wieku i przygar-
bieni.
 Kto upiekł te wspaniałe bułki na kolację?  zapytał.
Z największym trudem była w stanie się odezwać.
 Dlaczego chce pan wiedzieć?
 Ponieważ ta, która upiekła te wspaniałe bułki, zostanie moją żoną.
Spojrzała na starszą pannę Sally Lou, która musiała stawać na palcach, żeby zajrzeć do garnka na
kuchni. Była taka drobna i zasuszona, że niektórzy mówili, że ma sto lat, ale Louella wiedziała, że ma tyl-
ko osiemdziesiąt dwa lata i nadal nadzoruje przygotowanie trzech posiłków dziennie w pensjonacie.
Wskazała na pannę Sally Lou, bojąc się wyznać prawdę  że to ona, Louella Baxter, sama upiekła
bułki, trzy pełne blaszki, po których nie zostało ani śladu.
Moses Marshall obrzucił swym jasnym radosnym spojrzeniem pannę Sally Lou, podszedł do niej,
uniósł ją do góry i obrócił dookoła dwa razy, zanim znowu postawił ją na podłodze, jak lalkę.
 Wspaniałe bułki, proszę pani. Czy zechce pani zostać moją żoną?
 Zejdz mi z drogi, zanim zdzielę cię w głowę!  zawołała panna Sally Lou.  Z nią się ożeń, to
ona upiekła bułki, ja piekę drożdżowe rogale.
Miała szesnaście lat, gdy pobrali się w domu jej babci w Atlancie, gdzie zamieszkała po opuszcze-
niu Mitford. Jej babcia przygotowała ucztę weselną, której ukoronowaniem był placek z nadzieniem brzo-
skwiniowym.  Po co jeść tort, skoro można zjeść placek z nadzieniem owocowym?", powtarzała zawsze
jej babcia.
Lata spędzone z Mosesem były najszczęśliwszymi latami jej życia, tuż obok tych spędzonych z
panną Sadie. Pan jednak zabrał Mosesa do siebie, gdy ten miał zaledwie trzydzieści dziewięć lat, a potem
R
L
T
zabrał jej drogiego chłopca w strasznej katastrofie statku, pozostawiając wnuczka, który mieszkał w Los
Angeles...
Wyjrzała na zielony sad i pokiwała głową, uśmiechając się.
 Mosesie Marshallu  powiedziała  zapraszam cię, żebyś towarzyszył mi na ślubie, ale nie
podszczypuj mnie i nie całuj na oczach Boga i wszystkich innych...
Dooley Barlowe próbował się cieszyć, ale doszedł do wniosku, że nie bardzo wie, co to ma znaczyć.
Próbował wniknąć w głąb siebie, w głąb swojego serca może, i usiłował się przekonać, czy będzie potrafił
spojrzeć na małżeństwo ojca Tima i Cynthii jako na coś dobrego i pozytywnego. Widział już, co się dzieje,
gdy ludzie mieszkają razem pod jednym dachem. Wrzeszczeli i krzyczeli, i walczyli ze sobą, i mówili do
siebie straszne rzeczy. Widział, jak jego tato niejeden raz zamierzał się na mamę tasakiem, a potem, kiedy
tato uciekł, widział, jak mama wychodziła i znikała z domu na dwa albo na trzy dni, i pozostawiała na jego
głowie opiekę nad dziećmi i znajdywanie dla nich jedzenia, nie zostawiając mu żadnych pieniędzy, za któ-
re mógłby coś kupić.
Pamiętał, jak kiedyś ukradł ze sklepu spożywczego szynkę i przyniósł ją do domu, ale nie wiedział,
jak ma ją ugotować. Wrzucił ją do garnka wrzącej wody z owsianką i zostawił na piecu, aż woda się wygo-
towała. Następnie podzielił mięso na pięć części i próbowali je zjeść, i tak bardzo się zatruli, że myślał, że
wszyscy umrą w nocy. Kiedyś ukradł pięć puszek kukurydzy w kremie, żeby wszyscy mieli dokładnie to
samo i nie kłócili się o to, kto co dostał i jak dużo, i kierownik sklepu go złapał, i bardzo na niego nasko-
czył, ale pozwolił mu zatrzymać kukurydzę, mówiąc, że jeśli jeszcze raz zrobi coś takiego, zostanie wysła-
ny do więzienia. Kobieta, która była świadkiem tego całego zamieszania, poszła i kupiła puszkę buraków
Harvarda, bochenek chleba Wonder, pół kilograma cukierków M&M i litr maślanki, a potem dała mu to
wszystko w torbie. Pamiętał, że nie był w stanie przełknąć maślanki i młodsze dzieci też nie chciały jej
wypić, nie mogli jej jednak z czystym sumieniem wyrzucić, więc stała w lodówce może przez rok.
Nie lubił o tym myśleć, chciał zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło, zanim tu zamieszkał, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl