[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu, by przestał. Jednak jakaś nieznana siła trzymała ją w miejscu i nie pozwoliła choćby drgnąć. Bała się ruszyć, bała się nawet oddychać, by jednym niepotrzebnym gestem nie niszczyć magii tej chwili. Delikatne muśnięcia jego palców rozbudziły ją niczym wymyślna erotyczna pieszczota. Zamknęła oczy, rozkoszując się przyjemnym ciepłem, które pły- nęło przez nią, powoli ogarniając całe ciało. Bała się, ale nie miała zamiaru walczyć z pożądaniem. Przez lata dusiła je w sobie tak konsekwentnie, iż w końcu zapomniała, że w ogóle istnieje. Teraz te wypierane ze świadomości pragnienia popłynęły jak wezbrana rzeka, która pokona każdą zaporę. Odwróciła się w stronę Guya i odważnie spojrzała mu w oczy. I nagle znikło napięcie i ogarnął ją błogi spokój. Z radosną niecierpliwością i słodkim lękiem czekała na pierwszy pocałunek, wdychając elektryzujący zapach podniecenia. Nie potrafiła ogarnąć rozumem tego, co się z nią dzieje, i nawet nie chciała zrozumieć. Wystarczyło, że poczuła nieznany smak jego ust, i już wiedziała, że właśnie na to czeka i tego pragnie. Czekała na te pieszczoty i pocałunki, na niecierpliwe ruchy drżących rąk i warg, na zapach i smak tego mężczyzny. I nie chciała myśleć o tym, że być może jutro oboje będą żałować tego, co się za chwilę wydarzy. Jutro przestało się nagle liczyć. Madison chciała się zatracić, schować się w ramionach Guya i na parę słodkich chwil zapomnieć o tym, co ją boli. RS 52 - Madison? - Jego pytanie zawisło w dusznym powietrzu. - Pragnę cię... - Ja ciebie też... - szepnęła i na dowód, że nie żartuje, przejęła inicjatywę. Zaczęła zdejmować z niego ubranie i całować go, najpierw w usta, a potem w szyję i opalony tors. Kiedy on też zaczął ją rozbierać, poczuła się wolna. I piękna, bo w jego oczach widziała zachwyt. On też ją zachwycał. Jego mocne, jędrne ciało było cudownie gorące i miało podniecający, lekko słony smak. Już od samego patrzenia całkiem straciła głowę. Naga uklękła przed nim i pijana własnym pożądaniem zachłannie domagała się pieszczot, gotowa odwzajemnić każdą, nawet najbardziej intymną. Zasko- czona własną odwagą bez oporu pokazywała mu, czego pragnie i bezwstydnie go prowokowała, dotykając wilgotną, rozpaloną dłonią jego męskości. Chciała, by wiedział, że jest gotowa na więcej. Na wszystko. Guy bezbłędnie odczytywał mowę jej rozbudzonego ciała. W pewnej chwili położył dłonie na jej biodrach i delikatnie posadził ją na sobie. Półprzytomna z rokoszy, wbiła palce w jego ramiona i zaczęła poruszać biodrami, tak by mógł wejść w nią jeszcze głębiej. Ich ciała natychmiast odnalazły wspólny rytm, który szybko doprowadził ich na sam szczyt. Kołysali się złączeni ze sobą, coraz szybciej i szybciej, coraz mocniej nakręcając spiralę rozkoszy. Madison pierwsza straciła nad sobą kontrolę. Krew zatętniła jej w skroniach i rozgrzała jej napięte jak struna ciało. Pierwszy skurcz orgazmu przepłynął przez nią jak elektryczny impuls, na moment zapierając jej dech w piersiach, by po chwili pozwolić jej wzlecieć aż do nieba. Guy chyba czekał na ten moment. Nie pozwolił jej wrócić na ziemię. Gdy przelewając mu się przez ręce, próbowała się do niego przytulić, dał dowód, że to jeszcze nie koniec. Poczuła, jak tężeje w niej i zaczyna mocniej napierać biodrami na jej biodra. Rozkosz, którą dawał jej każdy jego ruch, była tak intensywna, że aż bolesna. Mimo to nie broniła się. Pozwoliła, by zaprowadził ją jeszcze dalej, pokazał, jak wznieść się jeszcze wyżej, jak się kompletnie zapomnieć. Nie panując nad tym, co robi, wpiła paznokcie w jego łopatki i bezwolnie poddała się obezwładniającej rozkoszy. Zwiat wirował i długo nie chciał się zatrzymać. - Guy? - Jej szept był ledwie słyszalny, ale on ją usłyszał. I na podstawie tonu, jakim wypowiedziała jego imię odgadł, że jest niepewna i skonsternowana. I że już żałuje tego, co się stało. RS 53 - Nie przyjmuj się. Jest dobrze - zapewnił, ale ona gwałtownie pokręciła głową. Nie mogła zdobyć się na to, by na niego spojrzeć. Zmusił ją więc, żeby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|