[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naturę i piękność. Sierść lśniła się cieniami tak cudownie rozłożonymi, iż niepodobna było nazwać koloru; szyja
zdawała się zrazu bielsza niż śnieg, zad zieleńszy niż liść koniczyny, jeden bok czerwony jak szkarłat, drugi
żółty jak szafran, brzuch niebieski jak kamień lazuru, grzbiet różowy; wszystkie te kolory tańczyły w oczach i
mieniły się kolejno, białe i zielone, żółte, niebieskie, purpurowe, ciemne i żywe. Nosił na szyi dzwoneczek
zawieszony na złotym łańcuszku, o dźwięku tak wesołym, tak jasnym, tak lubym, iż słysząc go serce Tristana
rozczuliło się, ukoiło i żałość jego stopniała. Nie pamiętał już o mękach wycierpianych dla królowej; taka
bowiem była cudowna cnota dzwoneczka, iż serce, słysząc to tak lube, wesołe, jasne dzwonienie, zapominało
wszystkiego bólu. I gdy Tristan, wzruszony czarnoksięską mocą, pieścił zaczarowane zwierzątko, które
odejmowało mu wszelkie strapienie i które sierść za dotknięciem ręki zdała się miększa niż aksamitna materia,
pomyślał, że to byłby piękny podarek dla Izoldy. Ale co począć? Książę Żyleń miłował Milusia nad wszystko w
świecie i nikt nie mógł go uzyskać prośbą ani podstępem.
Jednego dnia Tristan rzekł do księcia:
– Panie, co dałbyś temu, kto by oswobodził twą ziemię od olbrzyma Urgana Włochatego, ściągającego z was
ciężkie haracze?
– Zaiste, temu, kto by go zwyciężył, pozwoliłbym wybrać wśród moich bogactw to, co by uznał za najbardziej
cenne; ale nikt nie odważy się porwać na olbrzyma.
– Oto mi szczególne słowo! – odparł Tristan. – Nigdy dobro nie płynie skądinąd niż z przygody. Wiedz, iż za
wszystko złoto Mediolanu nie wyrzekłbym się chęci potykania z olbrzymem.
– Zatem – rzekł diuk Żyleń – niech Bóg zrodzony z Dziewicy towarzyszy ci i broni cię od
śmierci!
Tristan dosięgnął Urgana Włochatego w legowisku. Długo walczyli wściekle. Wreszcie męstwo odniosło górę
nad siłą, zwinny miecz nad ciężką maczugą i Tristan uciąwszy prawą pięść olbrzyma przyniósł ją księciu.
– Panie, za nagrodę, jako mi przyrzekłeś, daj mi Milusia, pieska swego zaczarowanego.
– Druhu, czegóżeś zażądał? Zostaw mi go i weź raczej moją siostrę i połowę królestwa.
– Panie, siostra twa piękna i piękne twe ziemie, ale po tom walczył z Urganem Włochatym, aby zdobyć psa
czarodziejskiego. Pamiętaj o obietnicy!
– Weź tedy; ale wiedz, że zabrałeś radość mych oczu i wesele serca.
Tristan powierzył psa pewnemu rybałtowi walijskiemu, roztropnemu i chytremu, który go zaniósł w jego
imieniu do Kornwalii. Przybył do Tyntagielu i oddał poufnie w ręce Brangien. Królowa ucieszyła się wielce,
dała w nagrodę rybałtowi dziesięć sztuk złota i rzekła swemu panu, iż królowa Irlandii, jej matka, przysyła ten
kosztowny podarek. Kazała złotnikowi wyrobić dla psa domek kosztownie wykładany kamieniami i złotem i
wszędzie, gdzie szła, nosiła go z sobą przez pamięć przyjaciela. I za każdym razem, kiedy nań spojrzała, smutek,
męka, żale znikały jej z serca.
Nie pojęła od razu cudowności: jeśli znajdowała taką słodycz w tym, by patrzeć na pieska, to dlatego, myślała, iż
pochodzi od Tristana; z pewnością myśl o przyjacielu usypia tak jej boleść. Ale jednego dnia poznała, że jest to
czarodziejstwo i że jedynie brzęk dzwoneczka zachwyca jej serce.
„Ha – pomyślała – godziż się, bym zażywała wytchnienia, podczas gdy Tristan jest nieszczęśliwy? Mógł był
zachować tego zaczarowanego psa i zapomnieć w ten sposób całą boleść; przez wdzięczną pamięć wolał raczej
13
Nie pomnisz, ukochana,
Naszych miłych pieszczot?
(Przeł. Z. Czerny)
38
mnie go posłać, przekazać mi radość i podjąć swą niedolę. Ale nie godzi się, aby tak być miało: Tristanie, chcę
cierpieć równie długo, jak ty będziesz cierpiał.”
Wzięła magiczny dzwonek, potrząsnęła nim ostatni raz, odczepiła z wolna; potem przez otwarte okno rzuciła go
w morze.
39
XV
IZOLDA O BIAŁYCH DŁONIACH
Ire de femme est a duter,
Mult s'en deit bien chascuns garder.
Cum de leger vient lur amur,
De leger revient lur haür.14
Thomas
Kochankowie nie mogli żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. W rozłączeniu nie było to
życie ani śmierć, ale i życie, i śmierć razem.
Przez morza, przez wyspy i kraje Tristan chciał uchodzić swej niedoli. Ujrzał znowuż rodzinną ziemię lońską,
gdzie Rohałt Dzierżący Słowo przyjął syna ze łzami rozczulenia; ale nie mogąc ścierpieć odpoczynku w swej
ziemi Tristan wędrował dalej poza księstwa i królestwa szukając przygód. Z Lonii do Fryzji, z Fryzji do Gawii, z
Alemanii do Hiszpanii, służył wielu panom, dokonał wielu dzieł. Ale przez dwa lata żadna wieść nie przyszła
doń z Kornwalii, żaden przyjaciel, żadne poselstwo.
Wówczas uwierzył, iż Izolda odeszła odeń myślą i że go zapomniała.
Owóż zdarzyło się, iż jednego dnia jadąc samowtór z Gorwenalem wszedł na ziemię Bretanii. Jechali przez
opustoszałą równinę: wszędy mury poburzone, wsie bez mieszkańców, pola zżarte ogniem; konie ich brodziły w
węglu i popiele. Jadąc przez pusty step Tristan myślał:
„Jestem znużony i zmordowany. Na co mi się zdadzą te przygody? Moja pani daleko, nigdy jej nie obaczę.
Czemu od dwu lat nie kazała mnie szukać po obcych krajach? Żadnego poselstwa od niej. W Tyntagielu król
czci ją i służy jej: żyje w radości. Snadź dzwonek psa zaczarowanego dobrze pełni dzieło! Zapomina o mnie: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl