[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziadku, wiem, że ty i Rashid jesteście wspólnikami w interesach - nie dawała za wygraną Petra - i że kontrakty Rashida zależą od układów z rodziną królewską. Wiem też, że były powody dyplomatyczne... Starszy pan wybuchnął śmiechem. - 99 - S R - Petro, Rashid jest multimilionerem. Owszem, współpracujemy ze sobą, a rodzina królewska jest wielbicielką jego projektów, ale Rashid nie jest od nikogo zależny! Petro, skrzywdziłem twoją matkę - dodał cicho - i będę płacił za to do końca moich dni. Każdego dnia opłakuję jej utratę. Petra starała się ukryć łzy. Nie miała wątpliwości co do szczerości dziadka. - Czy nadal czujesz się nieszczęśliwa? Chcesz wrócić do mojego domu? Jeżeli chcesz, porozmawiam z Rashidem. Decyzja należy do ciebie, ale, moim zdaniem, szkoda, by dwoje tak pasujących do siebie ludzi nie było w stanie przezwyciężyć dumy i szczerze ze sobą porozmawiać. - Nie... nie musisz rozmawiać z Rashidem. Sama to zrobię. Starszy pan obdarzył ją szerokim uśmiechem. - Pewnie nie powinienem się wtrącać, ale w końcu płynie w tobie moja krew. Wydaje mi się, że ty i Rashid jesteście do siebie bardzo podobni - dumni i niezależni. To dobre cechy, ale czasami prowadzą na manowce, bo takie osoby wierzą, iż w ten sposób chronią się przed problemami. Sądzę, że boisz się przyznać, iż go kochasz, bo uważasz to za oznakę słabości. A on pewnie myśli tak samo. Petra była zaskoczona tą analizą. Rzeczywiście, po części bała się intensywności swego uczucia do Rashida. Czy on mógł czuć to samo? Musiała przyznać, że trudno jej było przełknąć to, iż tak bardzo się pomyliła co do motywów, dla których się z nią ożenił. Z drugiej strony nigdy nie próbował się bronić przed jej oskarżeniami. Z dumy? Czy też naprawdę nie obchodziło go, co ona o nim myśli? Poza tym okłamał ją co do tego, kim był! - Tylko ty możesz zdecydować, czy warto walczyć o tę miłość, Petro - dodał dziadek. - Czy warto wyciągnąć rękę. Rashid podjął ryzyko, żeniąc się z tobą. Chciał w ten sposób wyrazić, że mu na tobie zależy. Pamiętaj, że ożenił się z tobą z własnej woli. Może teraz czas na twój krok! Aha, miałem ci to dać. - Podał jej zwitek pergaminu oraz płaską paczkę. - 100 - S R - Co to jest? - Sama zobacz. Petra z wahaniem rozwinęła pergamin i przeczytała jego treść, po czym rozwinęła papier, pod którym ukazała się skórzana teczka. - To list od ojca chłopca... tego spod stajni. Przesyła mi podziękowania i - otwarła teczkę - akt własności konia wyścigowego! Roczniaka! Nie mogę w to uwierzyć! - I to z królewskich stajni! Oni są ci naprawdę bardzo wdzięczni, Petro. A poza tym może któregoś dnia twój koń zdobędzie puchar Zuranu! Petra wyjrzała przez balkon na plażę. Wyścigi zakończyły się. Wraz z Rashidem pożegnali ostatnich gości i następnego ranka mieli wrócić do willi. Od pamiętnej nocy w jej sypialni nie mieli okazji pozostać ani chwili sam na sam, a Petra tak bardzo chciała z nim porozmawiać. Jej dziadek twierdził, że Rashid ją kocha... Nagle Petra zerwała się z fotela i pobiegła do windy. Zciemniało się. Na pustej plaży pozostał tylko jeden mężczyzna, zajęty uprzątaniem desek surfingowych. Być może był to prezent od losu. Wprawdzie przyszła tu tylko po to, by spokojnie pomyśleć, ale... Starając się opanować zdenerwowanie, Petra podeszła bliżej. Jego milczenie wyprowadzało ją z równowagi. - Mam... mam dla ciebie propozycję - powiedziała, zaciskając kciuki. Jak zareaguje? Czy odejdzie i zostawi ją samą? A może ją zignoruje? - Propozycję? Jakiego rodzaju? Przynajmniej jej odpowiedział, choć mogła wyczuć sarkazm w jego głosie. - Mam problem i sądzę, że mógłbyś mi pomóc. Zrobiło się całkiem ciemno. Przynajmniej nie mógł dostrzec wyrazu jej twarzy, choć z pewnością słyszał niepewność w jej głosie. Teraz obawiała się - 101 - S R jego reakcji stokroć bardziej, niż gdy spotkali się tu po raz pierwszy. Poprzednio stawką była jej wolność, teraz - jej życie, jej miłość, jednym słowem: wszystko! - Chcę byś mi pomógł dowiedzieć się, czy mężczyzna, którego kocham, też mnie kocha. Do dzisiejszego dnia byłam przekonana, że tak nie jest, ale być może się myliłam. - Mężczyzna, którego kochasz? - w jego głosie zabrzmiała jakaś nowa nuta. - Tak. Kocham go tak bardzo, że niemal boję się do tego przyznać, nawet przed sobą, nie wspominając już o nim. Pomyślałam, że ty mógłbyś podpowiedzieć mi, jak mu to okazać. - Naprawdę? A jaka jest zapłata, jeśli zgodzę się na współpracę? Jego ton był teraz tak zmysłowy, że Petra zrelaksowała się nieco. - Och... - udała, że zastanawia się nad odpowiedzią. - Myślałam raczej o wynagrodzeniu w naturze... - Uhm. Czy w odpowiedzi miała usłyszeć tylko uhm"? Nic więcej? Znowu opadły ją wątpliwości. - Jeżeli nie jesteś zainteresowany... - zaczęła. - Powiedziałem coś takiego? - Przysunął się bliżej. - Nie, ale... - Jeżeli naprawdę chcesz mu udowodnić, że go kochasz, mogłabyś rozpocząć tutaj. - Usłyszała jego szept. - Właśnie tutaj, w jego ramionach, o tak. Jego ramiona otoczyły ją, wypędzając czarne myśli. - Tak? - Hm. A teraz możesz podkreślić, że lubisz z nim być, zarzucając mu ręce na szyję. O tak. Możesz też popatrzeć mu w oczy... - W ten sposób? - Jesteś na dobrej drodze. Ale byłoby jeszcze lepiej, gdybyś zrobiła to... - Rashid musnął jej usta swoimi. - 102 - S R - Mmm... A jeżeli będę chciała naprawdę go pocałować? - Nic nie stoi na przeszkodzie, ale muszę cię lojalnie ostrzec, że jeżeli to zrobisz, to on może chcieć zrobić to... Czasami czyny przemawiają dobitniej od słów, uznała Petra, kończąc lekcję pełnym namiętności pocałunkiem. Upłynęło sporo czasu, zanim którekolwiek z nich miało ochotę znowu się odezwać. - Myślę, że moglibyśmy kontynuować negocjacje w jakimś odosobnieniu - zaproponował Rashid. - Masz na myśli jakieś konkretne miejsce? Bo ja, niestety, mieszkam w hotelu. - Mam na myśli wielkie łóżko w pokoju z wyciszonymi ścianami, żeby nikt prócz mnie nie słyszał, jak krzyczysz z rozkoszy... - wyszeptał, całując ją w szyję. - Więc naprawdę mnie kochasz? Nagle wypuścił ją z objęć. W pierwszej chwili skamieniała ze strachu, ale potem dostrzegła wyraz jego oczu. - Ja zakochałem się w tobie tutaj, na plaży, tamtego wieczora, którego złożyłaś mi ową pamiętną propozycję. Do tamtej chwili byłaś dla mnie jedynie imieniem, które wspominano w rozmowach wraz z nazwiskiem twojego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|