[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siebie stworzeni.
Przez chwilę wydawało się, że Luke nie zareagu-
je. Potem, nie wypuszczając Suzy z objęć, powoli
obrócił ją twarzą ku sobie i położył płasko dłoń na
jej krągłym brzuchu.
 Maleństwo, zamknij oczy, bo będę całował
twoją mamusię  szepnął czule.
*
 Na pewno dobrze się czujesz?
DOBRANA PARA 151
 Tak  zapewniła Suzy, gdy przy dzwięku
weselnych dzwonów Luke prowadził ją przez zala-
ny jesiennym słońcem kościelny dziedziniec.
Tam, w wianuszku wiwatujących gości, nachylił
się i pocałował swoją świeżo poślubioną żonę.
 Kto by pomyślał, że pierwszy pocałunek, któ-
ry mi skradłaś, doprowadzi nasaż do ołtarza  mruk-
nął z przewrotnym uśmiechem.
Suzy roześmiała się radośnie. Elegancka kre-
mowa suknia dyskretnie ukrywała wypukłość brzu-
cha.
 Może i ukradłam, ale ty go oddałeś, i to
z jakim zaangażowaniem!  wypomniała mu żar-
tobliwie.
Teraz on też się roześmiał, kładąc dłoń na jej
brzuchu.
Kręcący się w pobliżu fotograf dostrzegł urzeka-
jącą pozę małżonków i zrobił zdjęcie, a potem
jeszcze jedno, gdy Luke zdecydowanym ruchem
przygarnął Suzy do siebie i czule pocałował.
EPILOG
 Popatrz na Lucy! Jaka poważna i dostojna!
 Luke uśmiechnął się do żony.
Sir Peter Verey z dziećmi i swoją narzeczoną,
Anne, wysiadali właśnie z samochodu. Przyjechali
na chrzciny małego Roberta.
 Cóż, przyznasz, że rola chrzestnej matki Ro-
berta wymaga powagi i dostojności! Lucy jest
jeszcze mała, ale to dla niej strasznie ważne, Luke.
Mówiłami, że bardzo chciałaby mieć jeszcze młod-
sze rodzeństwo, kiedy jej tata już się ożeni  tłuma-
czyła Suzy mężowi.
Lucy była niezwykle podekscytowana, gdy Suzy
poprosiłają, byzostałajedną zdwóch matek chrzest-
nych Roberta. Drugą miała być Kate.
 Och, Suzy! Naprawdę?  zapytała, rumieniąc
się z przejęcia.
Suzy, trzymając w ramionach sześciomiesięcz-
nego Roberta, z rozrzewnieniem wspominała tę
scenę.
Minister Verey, Lucy i Charlie spędzili z Soame-
sami święta Bożego Narodzenia i w tym czasie
Suzy nasłuchała się dużo o Anne, przyjaciółce
DOBRANA PARA 153
rodziny, z którą sir Peter niedawno się zaręczył.
Zapytał, czy może zaprosić Anne na chrzciny.
Ojcami chrzestnymi Roberta zostali dwaj przy-
jaciele Lucasa, jeszcze z czasów wojska.
Lubiła Anne. Wyglądało na to, że będzie dobrą
żoną dla ministra i dobrą macochą dla jego dzieci.
Już teraz szeptała z nimi poufale przy stole i Suzy
uśmiechnęła się, słysząc, ile razy Lucy wymienia
jej imię w rozmowie z przyszłą macochą.
Słońce jasno świeciło na niebie, gdy wszyscy
powoli zbierali się w starym kościółku. Robert
obudził się w ramionach matki i ciekawie rozglądał
się wokół. Był podobny do ojca. Nie tylko z wy-
glądu.
Suzy uważała, że już w wieku sześciu miesięcy
zachowywał się czasem tak jak Lucas. Tak samo
władczo i nie zawsze dając świadectwo dobrych
manier.
Gdy wchodzili za swoimi gośćmi do kościoła,
Luke wziął od niej dziecko i wprawnie zaczął
kołysać małego na ręku.
Ojciec i syn wymienili porozumiewawcze męs-
kie spojrzenia, a serce Suzy przepełniło się na ten
widok radością. Odruchowo przytuliła się do jego
ramienia. Była taka szczęśliwa! Taka szczęśliwa
i tak bardzo kochana!
Luke był jej drugą połówką i wiedziała, że on
154 PENNY JORDAN
czuje podobnie. Gdzieś głęboko w duszy wierzyła,
że byli sobie przeznaczeni i po prostu musieli się
spotkać.
Musieli się pokochać.
Robert uśmiechnął się w ramionach ojca, a Suzy
wymownym ruchem z tajemniczą miną dotknęła
brzucha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl