[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JadÄ… za nami? krzyknęła Gail. Nie wiem odparÅ‚ Mark. WidzÄ™ tuman kurzu!... Zaraz, chyba skrÄ™cili. Gail siÄ™gnęła lewÄ… rÄ™kÄ… do kieszeni i wyjęła dwa klucze. PodaÅ‚a je przez ramiÄ™. ProszÄ™ je wziąć, doktorze poleciÅ‚a. WiÄ™kszy jest od drzwi wejÅ›ciowych, a mniejszy od sza4ài z broniÄ…. W trójkÄ™ zaniesiecie Apolla do gabinetu na tyÅ‚ach domku. Nie zdejmujcie z okien drewnianych osÅ‚on. Otwórzcie od razu sza4àÄ™. Yoshi i ja zostaniemy koÅ‚o ambulansu i zgotujemy tym w dżipie gorÄ…ce przyjÄ™cie. Jason podaÅ‚ klucze Markowi. Otwórz szybko drzwi. Agnes i ja wezmiemy nosze. Wszystko dziaÅ‚o siÄ™ z niesamowitÄ… szybkoÅ›ciÄ…. Wynurzyli siÄ™ z lasu na szerokÄ… polanÄ™ z dużym drewnianym domem na przeciwlegÅ‚ym kraÅ„cu. DwadzieÅ›cia metrów w lewo staÅ‚ mniejszy budynek. Gail zajechaÅ‚a przed drzwi. Tuman kurzu wzbiÅ‚ siÄ™ spod opon. Poczekajcie, wycofam do drzwi krzyknęła. Gdy tylko karetka znieruchomiaÅ‚a, Gail i Yoshi wyskoczyli z kabiny z broniÄ… gotowÄ… do strzaÅ‚u. Mark pchniÄ™ciem otworzyÅ‚ tylnÄ… klapÄ™ i rzuciÅ‚ siÄ™ z kluczem do drzwi. Ten jednak okazaÅ‚ siÄ™ zbÄ™dny. Drzwi nie wisiaÅ‚y nawet na zawiasach. SkoczyÅ‚ w gÅ‚Ä…b domu. Sza4àa na broÅ„ byÅ‚a otwarta i pusta. WszedÅ‚ do głównego pokoju, który nosiÅ‚ Å›lady wÅ‚amania: meble leżaÅ‚y na podÅ‚odze, szuflady zostaÅ‚y rozrzucone, lampy i abażury strzaskane. RozejrzaÅ‚ siÄ™ w poszukiwaniu telefonu. Przewody zwisaÅ‚y ze Å›ciany, wyrwane. OdwróciÅ‚ siÄ™, sÅ‚yszÄ…c szuranie nóg. Jason i Agnes wnieÅ›li łóżko do Å›rodka i stanÄ™li jak wryci. Ani broni, ani telefonu. UsÅ‚yszeli szum silnika na zewnÄ…trz. Jason spojrzaÅ‚ na twarz Apolla. ChÅ‚opiec spaÅ‚. Dalej poradzÄ™ sobie sama powiedziaÅ‚a Agnes. Jason i Mark wyszli na zewnÄ…trz. Dżip zatrzymaÅ‚ siÄ™ piÄ™tnaÅ›cie metrów od karetki, w tumanie pyÅ‚u. Z kabiny wyskoczyÅ‚y dwie kobiety i przykucnęły za otwartymi drzwiami samochodu. Jedna miaÅ‚a jasne wÅ‚osy, a druga rude. Blondynka trzymaÅ‚a w dÅ‚oniach duży pistolet. 212 Nie ruszać siÄ™! Policja! krzyknęła. Gail wychyliÅ‚a siÄ™ zza karetki z broniÄ…. Gówno prawda. Należycie do grupy Baylissa! RudowÅ‚osa zauważyÅ‚a mężczyzn w drzwiach. WyskoczyÅ‚a spoza dżipa. Jason! Jason! RzuciÅ‚a siÄ™ w ich stronÄ™; Jason staÅ‚ jak sparaliżowany, nie rozumiejÄ…c, co siÄ™ dzieje. Gail wymierzyÅ‚a w niÄ… z pistoletu, ale kobieta nie widziaÅ‚a tego. PatrzyÅ‚a tylko na Jasona. Wszystko rozstrzygnęło siÄ™ w ciÄ…gu dwóch lub trzech sekund. Kobieta w biegu siÄ™gnęła do czupryny i zerwaÅ‚a rudÄ… perukÄ™. Jason rozpoznaÅ‚ swojÄ… żonÄ™. Nie strzelaj! krzyknÄ…Å‚. Gail już miaÅ‚a nacisnąć spust. Odsunęła teraz powoli palec, patrzÄ…c jak mÅ‚oda kobieta, blondynka, wpada prosto w objÄ™cia Jasona. Nie mieli wiele czasu na wyjaÅ›nienia. Mark, który przez caÅ‚y czas obserwowaÅ‚ leÅ›nÄ… drogÄ…, zawoÅ‚aÅ‚: NadjeżdżajÄ… dwa ciemne dżipy! Gail zdążyÅ‚a obejrzeć spustoszone wnÄ™trze domku. Dranie! To samo staÅ‚o siÄ™ osiem lat temu. Wtedy też ukradli telefon razem z przewodami. Mark poinformowaÅ‚ jÄ… o zbliżajÄ…cych siÄ™ samochodach. Może pojadÄ… dalej westchnęła Gail. Zamiast odpowiedzi Mark wskazaÅ‚ leÅ›nÄ… drogÄ™, nad którÄ… unosiÅ‚a siÄ™ chmura kurzu. Skinęła ponuro gÅ‚owÄ…. Wszyscy wiedzieli, co to znaczy. NadeszÅ‚a Agnes. Apollo czuje siÄ™ dobrze powiedziaÅ‚a do Jasona. Puls i temperatura w normie. Nie wie gdzie jest, ani co siÄ™ dzieje. Kim jest Apollo? spytaÅ‚a Lisa, którÄ… Jason nadal obejmowaÅ‚ ramieniem. To przez niego siÄ™ tu znalazÅ‚em odparÅ‚. Pózniej ci wszystko wyjaÅ›niÄ™. OpuÅ›ciÅ‚ rÄ™kÄ™. Co teraz? spytaÅ‚. Gail zmierzyÅ‚a Rum sceptycznym spojrzeniem. NaprawdÄ™ jesteÅ› policjantkÄ…? Tak, z Nowego Jorku. Ale tutaj wystÄ™pujÄ™ incognito. Nagle przypomniaÅ‚a sobie o peruce. ZdarÅ‚a jaz gÅ‚owy. Z krótkimi kasztanowymi wÅ‚osami i prostokÄ…tnÄ… twarzÄ… bardziej wyglÄ…daÅ‚a na funkcjonariuszkÄ™. Od razu siÄ™ zorientowaÅ‚a, że Gail dowodzi grupÄ…. Jaka sytuacja? spytaÅ‚a. Gail spojrzaÅ‚a na dukt. Mamy razem trzy pistolety. Ravensburg wyÅ›le za nami co najmniej tuzin ludzi... BezwzglÄ™dnych i uzbrojonych po zÄ™by. DostanÄ… rozkazy, żeby nas zabić i odwiezć chÅ‚opca z powrotem do NAZL. I do tego nie mamy Å‚Ä…cznoÅ›ci. 213 Ależ oczywiÅ›cie, że mamy powiedziaÅ‚a Ruth, wyjmujÄ…c z torby telefon komórkowy. Tylko do kogo możemy zadzwonić? Widok telefonu w jednej chwili zmieniÅ‚ nastrój. To jest córka senator Lucille Ling wyjaÅ›niÅ‚a Gail wskazujÄ…c Agnes. Być może pani senator jest już niedaleko. Lepiej siÄ™ pospieszcie z tym telefonem wtrÄ…ciÅ‚ Mark. Wszyscy odwrócili siÄ™ w jego stronÄ™. Na zakrÄ™cie leÅ›nej drogi mignęły cztery dżipy. Czarne z biaÅ‚ymi literami na bokach powiedziaÅ‚a Gail. To na pewno Bayliss... Te dwa pierwsze stanowiÄ… pewnie awangardÄ™. Ktokolwiek to jest, skrÄ™ciÅ‚ w leÅ›nÄ… drogÄ™, a potem albo siÄ™ zatrzymaÅ‚, albo zjechaÅ‚ w las... Patrzcie. Mark wskazaÅ‚ rÄ™kÄ… niewielki pióropusz pyÅ‚u nad drzewami. Ruth mimowolnie przejęła dowództwo. PoinstruowaÅ‚a Agnes, jak używać telefonu. DzwoÅ„ do mamy. Znajdujemy siÄ™ jakieÅ› trzydzieÅ›ci pięć, może czterdzieÅ›ci pięć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|