[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie stare kobiety nie by³y wy³¹czonymi od pocisków Amora. Zdaje siê nawet, ¿e by³ to jeden
z powodów, który, obok szczup³oSci pomieszczenia, sk³oni³ w³adze do otworzenia karnego
oddzia³u dla kobiet w osobnym gmachu i na innej zgo³a ulicy.
Mi³oSæ w Serbii zawi¹zywa³a siê jak wszêdzie nie wiedzieæ z czego. Przy wiêzieniu by³
ogródek, do którego wypuszczano aresztantki w po³udnie, na ogródek wychodzi³y okna z mê-
skiego oddzia³u, i tutaj to prawdopodobnie, podczas tych po³udniowych przechadzek, pierw-
szym poSrednikiem bywa³ zmys³,  który kochaæ przymusza . A¿ dot¹d rzecz zwyk³a. Ale
objawy tej mi³oSci mia³y odrêbny swój i godny uwagi charakter.
Kiedy wiêzieñ upatrzy³ sobie bogdankê, posy³a³ jej, mniejsza o to jak¹ drog¹, nowe trze-
wiki. By³y to jakby oSwiadczyny afektu. JeSli afekt by³ podzielany, bogdanka przesy³a³a parê
skarpetek przez siebie zrobionych, jako odpowiedx uczuciom zakochanego przychyln¹. Ale
by³ to dopiero wstêp niejako, preludium mi³oSci. Trzeba by³o bogdance pokazaæ, ¿e siê jest
dzielnym ch³opem, który wszelkiej przygodzie dotrwa i dostoi. W tym celu zakochany szuka³
zaczepki z pierwszym lepszym towarzyszem, a czasem i bez zaczepki dawa³ mu piêSci¹
w kark lub miêdzy oczy; ha³as sprowadza³ stra¿nika, zakochany rzuca³ siê na niego jak lew,
rwa³ na nim ubranie, walczy³ i dopiero si³¹ wiêksz¹ pokonany, szed³ na dwa tygodnie do
ciemnej. Ciemna -jest to komórka sklepiona w piwnicach, bez pod³ogi, i z okienkiem tak
ma³ym, ¿e dnia prawie nie dopuszcza, a takie w niej zimno nieznoSne, nawet latem, ¿e kie-
dym raz odwiedza³a zamkniêt¹ tam penitentkê, która kole¿ance swojej zrobi³a dziurê w g³o-
wie szyd³em przy wyplataniu krzese³, to ju¿ po pó³godzinie febra mnie trzês³a. Tapczan przy
tym bez siennika, obostrzenie postu  oto ciemna.
Zakochany nasz jednak idzie tam na dwa tygodnie jak na bal: g³owa do góry, spojrzenie
wyzywaj¹ce. Nie prosi o ulgê, nie prosi o skrócenie terminu, choæby nawet wiedzia³, ¿e mu
to udzielonym bêdzie. Przez ca³y ten czas wybranka jego serca chodzi z dumnie podniesio-
nym czo³em, nastrêcza siê stra¿nikom ze swymi aroganckimi minami, z najwy¿sz¹ wzgard¹
spogl¹da na tak zwane  plastry , to jest na trwo¿liwe i uleg³e kole¿anki swoje, samemu na-
wet ,,wielmo¿nemu Smia³o w oczy patrzy. Up³ywa wreszcie termin ciemnej, a zakochany bo-
hater staje siê na pierwszej przechadzce w ogródku przedmiotem powszechnej owacji.
Ale i kobieta chce okazaæ, ¿e wcale nie ustêpuje wybranemu co do wielkoSci serca i od-
wagi. Nie czekaj¹c tedy, daje w twarz którejkolwiek z towarzyszek, rzuca siê na rozbrajaj¹-
cego je stra¿nika i naturalnie idzie tak¿e do ciemnej, odbyæ swoj¹ kolej, harda, nieugiêta, nie
prosz¹ca o nic, i mê¿nie wytrzymuje swoje dwa tygodnie. Po takim eksperymencie nastêpuje
101
pomiêdzy tym dwojgiem jakby jakiS sakramentalny zwi¹zek serc, który rzadko kiedy zrywa-
nym bywa, a otoczony jest szacunkiem towarzyszy i towarzyszek. Pierwszym, który ten ro-
dzaj mistycznego Slubu dusz wprowadzi³ w u¿ycie w Serbii, by³ Józiek Kamieniarz, kocha-
nek Heleny War. za jej m³odych lat jeszcze. Byliby siê oni nawet na dobre pobrali, tylko tak
im jakoS zawsze wypada³o, ¿e albo jedno, albo drugie siedzia³o w wiêzieniu, albo wreszcie
oboje razem. Poszed³ raz nawet Józiek Kamieniarz na Sybir, a chocia¿ w tym czasie Helena
nie naSladowa³a Penelopy zbyt SciSle, za z³e jej tego nie mia³ i z dobrym sercem do niej po-
wróci³, bo wiedzia³, ¿e ona o nim tylko mySli, tak jak i on o niej.
II
Nigdy nie zapomnê ranka spêdzonego w wiêzieniu 25 grudnia 1882 roku. Oddzia³ karny
nie mia³ przedtem kaplicy. Aresztantki chodzi³y wprawdzie niekiedy s³uchaæ mszy w od-
dziale Sledczym przy ul. D³ugiej, ale poniewa¿ na nabo¿eñstwo takie trzeba by³o pod stra¿¹
przez ulice iSæ, wymawia³y siê od tego jak mog³y, tak ¿e niejedna ca³ymi latami we wspól-
nej modlitwie udzia³u nie bra³a. Otó¿ kilka osób dobrej woli postanowi³o urz¹dziæ o³tarz
wiêzienny w samej Serbii, a poniewa¿ miejsca na kaplicê nie by³o, ustawiono go na kory-
tarzu, wprost schodów, wiod¹cych do izb kobiecego oddzia³u. Jeden z m³odych naszych
malarzy, p. St. R., odznaczony z³otym medalem uczeñ petersburskiej szko³y sztuk piêknych,
wymalowa³ Madonnê £askaw¹, która wszystkim do serca przypad³a. By³a to dziewicza po-
staæ w bia³ej szacie, wyci¹gaj¹ca rêce do cisn¹cych siê u stóp jej nêdzarzy. FormalnoSci na-
tury duchownej i Swieckiej zajê³y bardzo du¿o czasu. Schodzi³y komisje, maj¹ce oceniæ,
czy miejsce na o³tarz w³aSciwie jest obrane, zwlekano wydanie mensy, przypatrywano siê,
mitrê¿ono po naszemu na wszelki sposób, a¿ wreszcie wszystko by³o skoñczone, za³atwio-
ne i pierwsza msza odbyæ siê mia³a w dzieñ Bo¿ego Narodzenia. Kiedym wesz³a, korytarz
by³ ju¿ pe³ny. Dwa okienka, znajduj¹ce siê na dwóch jego przeciwleg³ych krañcach, oSwie-
tla³y z jednej strony zbit¹ masê pogolonych g³Ã³w mêskich i wiêziennych siermiêg, z dru-
giej zastêp klêcz¹cych kobiet.
Z boku umieszczono melodykon, na którym, zastêpuj¹c organistê, gra³ sam ,,wielmo¿ny ,
a przed o³tarzem sta³ trzês¹cy siê, zgarbiony ksi¹dz siwy, który g³ow¹ chwia³ tak, ¿e mu s³o-
wa na zapadniêtych ustach rwa³y siê i ginê³y w recitativach ¿a³osnych, bardziej do jêków po-
dobnych ni¿eli do Spiewu. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl