[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zielono żółte oczy utkwił w kobiecie, okazując tym, że podobne ceremonie dość często się odbywały, by mógł wiedzieć, czym się zwykły kończyć. Pojutrze ciągnął dalej mówca mąż tej istoty, uwięziony obecnie w cesarskiej wieży, będzie przyprowadzony przed oblicze Numy na sąd. Niewolnicy nagle krzyknął, zrywając się i zwracając się do straży, trzymającej La przyprowadzcie kobietę do swego cesarza. Lew wpadł w szał, zaczął szarpać łańcuchami, stanął na tylnych łapach i rycząc usiłował rzucić się na La, którą przemocą ciągnięto po stopniach wzniesienia ku obwieszonemu klejnotami pożeraczowi ludzi. Nie krzyczała ze strachu, tylko na próżno usiłowała wyrwać się z rąk potężnych Gomanganich. Weszli na ostatni stopień i mieli właśnie pchnąć La w lwie szpony, gdy zatrzymał ich głośny okrzyk, na który Bolgani zerwali się na nogi, pełni gniewu i zdumienia. To, co ujrzeli, mogło ich rozgniewać. Do komnaty wpadł ze wzniesioną włócznią nagi biały człowiek, o którym słyszeli, ale którego żaden z nich przedtem nie widział. A taki był zwinny, że zanim zdążyli zerwać się z siedzeń, ledwo się zjawił, już cisnął włócznią. ROZDZIAA XIV KOMNATA GROZY Czarnogrzywy lew kroczył nocą przez dżunglę. Z majestatyczną obojętnością względem wszystkich innych stworzeń szedł sobie przez pierwotny las. Nie wyszedł na łowy, gdyż nie starał się ukrywać, ale zarazem nie wydawał żadnych dzwięków. Szedł spiesznie, choć od czasu do czasu zatrzymywał się, by wietrzyć i nasłuchiwać. Doszedł w ten sposób do wysokiego muru, który zaczął wzdłuż obwąchiwać, aż natrafił wreszcie na przymknięte wrota, przez które wszedł do zagrodzonego obszaru. Przed nim zaciemniała wielka budowla. Stanął, nasłuchując i przyglądając się. Wtem z wnętrza budowli rozległ się grzmiący ryk rozgniewanego lwa. Czarnogrzywy przechylił głowę na bok i ruszył naprzód. W chwili gdy La miała wpaść w szpony lwa, Małpi Tarzan wpadł do komnaty z głośnym okrzykiem, który powstrzymał Gomanganich, ciągnących nieszczęsną ofiarę. W ciągu tej krótkiej przerwy, na którą właśnie liczył, rzucił Tarzan włócznią. Ku wściekłości i zmieszaniu Bolganich, włócznia utkwiła w sercu ich cesarza, wielkiego czarnogrzywego lwa. Obok Tarzana stał Gomangani, który go tu przyprowadził. Gdy Tarzan rzucił się ku La, Gomangani pośpieszył za nim, wołając do swych współbraci, że jeśli pomogą temu obcemu, mogą zdobyć wolność i na zawsze uciec od Bolganich. Dopuściliście do zabicia wielkiego cesarza wołał do biednych Gomanganich, którzy strzegli Numy. Za to Bolgani pozabijają was. Pomóżcie obcemu Tarmangani i jego żonie, to może uda się wam ocalić życie i zdobyć wolność. I was tu zwrócił się do strażników La pociągną do odpowiedzialności. Cała wasza nadzieja w nas. Tarzan był już przy La i wciągnął ją na wzniesienie, gdyż miał nadzieję, że stamtąd będzie miał chwilową przewagę nad pięćdziesięcioma Bolgani, którzy teraz zerwali się z ław i szli ku niemu. Zabijcie tych trzech, którzy siedzą na wzniesieniu zawołał Tarzan do Gomanganich, którzy teraz widocznie wahali się, z którą stroną połączyć swe losy. Zabijcie ich, jeśli pragniecie wolności! Zabijcie ich, jeśli pragniecie żyć! Jego władczy głos, jego postać wodza zniewoliły ich i obróciły przeciwko znienawidzonemu jarzmu, które ci Bolgani na wzniesieniu ucieleśniali. Gdy zatopili swe włócznie w czarnych kudłatych ciałach swych władców, na wieki oddali się Tarzanowi, gdyż w kraju Bolganich nie było już dla nich żadnej nadziei. Człowiek małpa otoczył ramieniem kibić La i zaniósł ją na szczyt wzniesienia. Chwycił za włócznię i wyciągnął ją z ciała zabitego lwa, po czym, wsparty jedną nogą na trupie, wydał przerażający okrzyk zwycięski małp z rodu Kerczaka. Bolgani zatrzymali się, Gomangani przysiedli ze strachu. Stójcie! zawołał Tarzan, wyciągając ramię w kierunku Bolganich. Słuchajcie! Jam jest Małpi Tarzan. Nie szukałem zwady z wami. Poszukiwałem przejścia przez wasz kraj do swego własnego. Dajcie mi odejść w pokoju z tą kobietą i pozwólcie zabrać ze sobą tych Gomanganicn! Bolgani odpowiedzieli chórem dzikich skowytów i ruszyli ku wzniesieniu. Starzec ze wschodniej wieży podbiegł do Tarzana. Zdrajco zawołał człowiek małpa chcesz więc pierwszy zakosztować gniewu Tarzana? Mówił po angielsku, a starzec w tym samym odpowiedział języku. Zdrajca? wykrzyknął zdumiony. Tak, zdrajca! zagrzmiał Tarzan. Czyż nie pośpieszyłeś powiedzieć Bolganim, że jestem w pałacu, żeby posłali czarnego, by mnie zwabił w zasadzkę? Nic podobnego nie uczyniłem odrzekł tamten. Przyszedłem tu, by być w pobliżu białej kobiety z tą myślą, że może jej albo tobie na coś się przydam. Teraz, Angliku, przychodzę, by stanąć u twego boku i umrzeć przy twym boku, gdyż śmierć twoja jest tak pewna jak Bóg na niebie. Nic cię nie uchroni przed gniewem Bolganich, których cesarza zamordowałeś. Pójdz więc i dowiedz swej szczerości! zawołał Tarzan. Lepiej umrzeć, niż żyć w niewoli. Sześciu Gomanganich stanęło po trzech z każdej strony Tarzana i La, zaś siódmy, ten który przyprowadził Tarzana, bezbronny, zabierał oręż jednemu z trzech Bolganich, zabitych na wzniesieniu. Na widok tego szyku bojowego, tak dla nich nowego, Bolgani zatrzymali się u stóp stopni, wiodących na wzniesienie. Ale na chwilę tylko się zatrzymali, gdyż tamtych było dziewięciu zaledwie przeciwko pięćdziesięciu. Wdzierających się na stopnie Tarzan ze swymi Gomangani przywitał siekierami wojennymi, włóczniami i maczugami. Odparli ich na chwilę, ale zbyt wielką mieli przeciw sobie przewagę liczebną. Znowu napłynęła na nich fala, która już miała ich pochłonąć, gdy nagle straszliwy ryk przerwał bitwę. Zapaśnicy spojrzeli w kierunku, skąd ryk się rozległ i zobaczyli w komnacie, tuż przed jednem z okien, wielkiego czarnogrzywego lwa. Chwilę stał, jak posąg ze złotawego brązu. Znowu gmach zadrżał w posadach od jego potężnego ryku. Tarzan, górujący nad wszystkimi, spojrzał na wielkie zwierzę i w radosnym uniesieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|