[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usta dłonią. - Chcesz powiedzieć, że nie umiem się całować?
RS
89
- Wręcz przeciwnie - uśmiechnął się przebiegle. - Całujesz zupełnie
niezle... jak na nowicjuszkę.
- Nowicjuszkę? - Alexis nie kryła oburzenia. - Otóż dowiedz się, że po raz
pierwszy w życiu całowałam się z Ronaldem Crookshanksem w pałacowych
ogrodach i wcale nie był to niewinny pocałunek.
- Doprawdy? - postąpił kilka kroków w jej stronę, skrzyżował ręce na
piersiach i zakołysał się do tyłu na obcasach. - W takim razie jaki?
- Wystarczająco gorący, by rozpuścić nasze usta i skleić je ze sobą. Ronald
to bratanek Bevinsa, naszego zarządcy. Mieliśmy wówczas po pięć lat i
zajadaliśmy cynamonowe cukierki. - Westchnęła. - Nigdy nie zapomnę tego
pocałunku.
Jace ujął ją za ramiona i przyciągnął do siebie.
- Pokażę ci, jak wygląda pocałunek, który pamięta się przez całe życie.
Dotknął lekko ustami jej warg. Alexis zaśmiała się cicho, wspięła na palce
i objęła go ciasno za szyję. Pocałunek zaczął się niewinnie i delikatnie, lecz
wkrótce przemienił się w istne tornado.
W końcu oderwał się od niej i oparł czoło o jej czoło.
- Uderzyłaś mi do głowy - wyznał, jakby sam w to nie mógł uwierzyć. - I
to od pierwszej chwili, w której ujrzałem cię przed moim domem.
- Proszę, nie przypominaj mi o tym wydarzeniu. Od tygodni niczego nie
podpaliłam i obiecuję, że wynagrodzę ci stratę tej kapy.
- Wcale się nią nie przejmuję.
- Jestem ci to winna...
- Nic mi nie jesteś winna - powiedział i ponownie ją pocałował. -
Początkowo byłem bardzo wściekły, ale szybko zająłem się czym innym. -
Dotknął lekko jej chorego oka - Na kiedy dzieci mają napisać
wypracowania?
- Na jutro, z tym że młodsze coś narysują. Obawiam się, że niektóre
obrazki będą bardzo dosadne.
- Kiedy powiedziałaś mi, kim jesteś - zaczął cicho, ostrożnie dobierając
słowa - zachowałem się jak palant, ponieważ zdałem sobie sprawę, jak
wiele nas różni. Uzmysłowiłem sobie, że to zmienia między nami wszystko.
RS
90
Oparła dłoń na jego policzku.
- Rozumiem. Ten temat mamy już za sobą. Uśmiechnął się, jakby wielki
ciężar spadł mu z pleców.
- Jesteś głodna?
- A ty? Masz na coś ochotę?
- Jestem ci winien kolację.
- Jest trzecia po południu.
- Pojedzmy do miasta Zanim tam dotrzemy, będzie odpowiednia pora.
- Czy to ma być randka?
Potrząsnął głową, jakby sam nie mógł w to uwierzyć.
- Na to wygląda. Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to chłopcom.
Wiesz, że obaj są w tobie zakochani.
Chciałabym, żebyś ty się we mnie zakochał, pomyślała. Po raz pierwszy
ubrała tę myśl w słowa, choć tylko w swojej głowie.
- Chyba nie jesteś zaskoczona? - spytał, widząc wyraz zdziwienia na jej
twarzy.
- To dlatego, że jestem jedyną samotną kobietą w okolicy.
- Nie licząc Hattie Fritz, ale ona ma niespełna osiemdziesiąt lat i woli
pszczoły od ludzi. Więc jak? Masz ochotę na kolację z kowbojem, który
nieczęsto opuszcza swoje ranczo?
Było wiele powodów, dla których nie powinna tego robić. Była
nauczycielką, a on przewodniczącym szkolnej rady. Za jakiś czas wyjedzie
ze Sleepy River, bo niezależnie od tego, jak bardzo pragnęła żyć na własny
rachunek, miała wobec swojej rodziny zobowiązania, podczas gdy Jace był
wolnym strzelcem. Nie miał rodziny, choć prowadzenie rancza wymagało
od mego wielkiej odpowiedzialności.
Wszystkie argumenty przemawiały przeciw tej randce. Był tylko jeden za.
Głos jej serca. Czuła, że jest w tym mężczyznie zakochana. Uśmiechnęła
się.
- Tak. Niezależnie od tego, że powinnam przygotować się do jutrzejszych
lekcji, z ogromną przyjemnością zjem z tobą kolację.
Choć nikt nie widział, jak wyjeżdżali ze Sleepy River, ich randka była dla
RS
91
miasteczka tajemnicą nie dłużej niż jakieś dwanaście godzin. Następnego
dnia po przyjściu do szkoły Becky Kramer popatrzyła na Alexis z
ciekawością, a potem zachichotała.
- Masz zamiar wyjść za Jace'a?
Alexis spojrzała na Becky, obok której zebrali się jej koledzy, również
rozchichotani. Czekając na odpowiedz, chłopcy posyłali sobie kuksańce.
- No i co, panno Chastain?
- Gdyby została pani jego żoną, na pewno pozwoliłby pani jezdzić na
swoim koniu - stwierdziła jedyna w szkole drugoklasistka. Dziewczynka
uwielbiała konie i ich portrety zdobiły marginesy jej wszystkich zeszytów.
Wielkie nieba, pomyślała, te dzieci są tak samo ciekawskie jak ci
beznadziejni reporterzy. Otworzyła usta, by im odpowiedzieć, ale
nieoczekiwanie w sukurs przyszedł jej Billy.
- Byli tylko raz na randce, a facet może się oświadczyć dopiero wtedy, gdy
jakiś czas ze sobą chodzą. - Jego słowa najwyrazniej przekonały
pozostałych. Pochichotali jeszcze trochę, a potem weszli do środka. Billy
konspiracyjnie skinął jej głową i podążył za kolegami.
Alexis nie powiedziała słowa, ale jak się okazało, wcale nie musiała, bo
Billy swoim stwierdzeniem definitywnie zakończył temat. Po meczu
baseballowym powiedziała mu, że może zbudować terrarium obok szkoły i
będzie się nim opiekował. Został w ten sposób wyróżniony, a ona stała się
jego ulubioną nauczycielką. Musi pamiętać, żeby podziękować Jace'owi za
radę, której jej udzielił.
Cały czas była pod wrażeniem spędzonego z Jace'em wieczoru. Czuła się
w jego towarzystwie wspaniale. Rozmawiali, śmiali się, wolni od
ograniczeń, które do tej pory ich krępowały. Nie musiała się martwić, czy
zobaczą ich reporterzy i zrobią jej zdjęcie, gdy siedzi w malutkiej knajpce z
mężczyzną.
Wiele się o nim dowiedziała i coraz bardziej utwierdzała się w
przekonaniu, że Jace jest trochę podobny do jej ojca. Też czuł się
odpowiedzialny za powierzonych jego opiece ludzi i działał w ich dobrze
pojętym interesie. Wszyscy go lubili. Potwierdzeniem tego były
RS
92
porozumiewawcze uśmiechy i skinienia głowy, którymi obdarzyli ją Stella
Kramer i Carol Saunders, kiedy przyjechały po swoje dzieci.
Uszczęśliwiona, zajęła się przygotowywaniem lekcji na następny dzień,
gdy jednak wróciła do domu i zobaczyła na komórce, że czeka na nią
wiadomość od Esther, jej radość nieco przygasła.
Wykręciła numer Esther i od razu została zarzucona całym mnóstwem
okrzyków.
- Gdzie się podziewałaś? Próbowałam się do ciebie dodzwonić po tym
nędznym posiłku, który nazywają śniadaniem, a potem po porannej torturze,
jaką jest bieg przez pustynię. Po raz trzeci zadzwoniłam, gdy jadłam
pożałowania godny lunch, składający się z trzech plasterków selera.
Mogłabyś odbierać telefony!
- Byłam w pracy, Esther, wiesz o tym - odparła, opadając na starą sofę. -
Co takiego się wydarzyło?
- Namierzyłam w pobliżu uzdrowiska kilku reporterów. Rozmawiali z
jednym z właścicieli.
Alexis poczuła, jak strach ściska jej żołądek.
- Skąd wiesz, kim byli? Może to jacyś pytający o drogę turyści?
- Wasza Wysokość! To miejsce znajduje się na samym końcu pry warnej
alei. Nikt nie przychodzi tu po to, żeby tak po prostu spytać o drogę.
Ponadto jednego z nich rozpoznałam. W zeszłym roku Bevins wyrzucił go z
przyjęcia na cześć ambasadora Hiszpanii. Miał ukrytą w dłoni małą kamerę
i robił zdjęcia wszystkim gościom. Na pewno go pamiętasz: łysy, z twarzą
jak szczur. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl