[ Pobierz całość w formacie PDF ]

najprawdopodobniej była tylko maską dla jego praw-
Trzecie małżeństwo 123
dziwych uczuć. Ona sama nie miała pojęcia, co powie-
dzieć i jak przebrnąć przez następne dziesięć minut.
Naraz Hannah wskazała Nancy.
 To jest nasza sprawa, bo ona go nie kocha. Tak
samo jak mama i Myrna. Więc gdy już dziecko się urodzi,
pewnie też od niego odejdzie, i co wtedy?
Nancy z wysiłkiem podniosła się z kanapy.
 Hannah...  odezwała się, szukając właściwych
słów, ale nagle zrobiło jej się ciemno przed oczami.
Rod upewnił Belle, że nie musi z nim jechać, że Nancy
czuje się już dobrze i Hannah zadzwoniła tylko dlatego, iż
potrzebowała pomocy przy przewiezieniu kotów. Tak
naprawdę jednak był przekonany, że gdyby musiał spędzić
najbliższe dziesięć minut w samochodzie w towarzystwie
Belle, to by ją udusił. Od chwili gdy Nancy i dzieci wyszli
z domu, Belle nie odstępowała go na krok, nieustannie
zadając pytania, krytykując i czepiając się wszystkiego
metodycznie jak naukowiec. To cud, uznał Rod, że Nancy
przy takiej matce nie stała się zupełną neurotyczką. Nie był
pewien, czy uda mu się wytrzymać jeszcze półtora dnia
w towarzystwie tej kobiety, nie wybuchając. Za żadne
skarby jednak nie chciał dać jej tej satysfakcji.
Gdy Rod przyjechał, leżąca na kanapie Nancy właśnie
dochodziła do siebie. Dzieci wciąż były wytrącone
z równowagi. Opowiedziały mu o wszystkim, mówiąc
jednocześnie i czerwieniąc się przy tym. Rod nie miał
serca wypomnieć im, że ich wersje trochę się od siebie
różniły, choć nie wiedział, kto tu kogo kryje. Zresztą
w tej chwili nie to było najważniejsze.
Usiadł przy Nancy i delikatnie pogładził ją po ręce.
Nie przyszło mu wcześniej do głowy, że Nancy może
odczuwać jakieś dolegliwości z powodu ciąży i teraz
zdumiał się, widząc, jak krucho wygląda.
124 Karen Templeton
 O, kurczę  powiedziała po chwili, oblizując usta.
 Zemdlałam?
 W każdym razie tak to wyglądało. Kiedy ostatnio
jadłaś?
 Proszę, nie wspominaj przy mnie o jedzeniu.
 Spróbowała się podnieść, ale z jękiem znów opadła
na kanapę. Jej wzrok zatrzymał się na dzieciach.
 Oho. Zdaje się, że wyglądacie gorzej niż ja się
czuję.
Rod również na nich spojrzał. John stał w pozie
macho, z rękami opartymi na biodrach, Hannah ob-
gryzała paznokcie.
 Niezle ich wystraszyłaś  mruknął.
Nancy uśmiechnęła się blado. Rod zauważył na jej
twarzy bezradność i zrozumiał jej przyczyny.
 Zabierzcie te koty do samochodu, a ja zajmę się
Nancy  powiedział do dzieci.
Nie musiał tego powtarzać. Gdy zostali sami, Nancy
dotknęła rękawa jego płaszcza.
 Czuję się, jakbym właśnie wysiadła z kolejki gór-
skiej  wyznała.  Najpierw trzymali się na dystans,
potem atmosfera się ociepliła i zaczęliśmy się całkiem
niezle dogadywać, a potem Hannah odgadła, że jestem
w ciąży i zdarzyła się katastrofa.
 Jakoś będzie musiała się z tym pogodzić...
 Nie, Rod, tu chodzi o coś więcej  powiedziała, nie
patrząc na niego.  Ona wie, że... że my się nie kochamy.
To znaczy, sama mnie o to zapytała. Nie mogłam jej
okłamywać, a teraz ona myśli, że złapałam cię na dziecko
i chcę wyjść za ciebie dla pieniędzy.
Rod potarł kark, ale napięcie między łopatkami wcale
od tego nie zelżało.
Nancy pierwsza przerwała milczenie. Ostrożnie usia-
dła i opuściła nogi na ziemię.
Trzecie małżeństwo 125
 Chodzmy stąd  powiedziała ze znużeniem.
Rod impulsywnie pogładził ją po policzku.
 Nance, nie popełniasz błędu.
Podniosła na niego wzrok, ale nic nie powiedziała.
Znalazła swój płaszcz i torebkę i w drodze do drzwi
zatrzymała wzrok na obrazie.
 A ten akt pójdzie do przechowalni  stwierdziła.
Dzieci czekały przed domem. Rod rzucił Hannah
kluczyki do swojego samochodu.
 Dasz sobie radę?
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Szybko
wspięła się do kabiny, jakby bała się, że ojciec lada
chwila może zmienić zdanie.
 Właśnie dostała prawo jazdy  wyjaśnił Rod w od-
powiedzi na pytające spojrzenie Nancy. Podszedł do jej
samochodu i wyciągnął rękę po kluczyki. Oddała mu je
bez słowa protestu.
 Myślę, że chciałaś osiągnąć za wiele w ciągu
jednego popołudnia  powiedział, gdy obydwoje siedzie-
li już w samochodzie.  Dla Hannah to też było zbyt
wiele. Ale przejdzie jej, zobaczysz. Wszyscy potrzebuje-
my trochę czasu, żeby się przystosować do sytuacji.
Uznał, że brak odpowiedzi ze strony Nancy spowodo-
wany jest wyczerpaniem. Tak było najbezpieczniej.
 Och, John, na litość boską. Przecież równie dobrze
jak ja wiesz, że to zupełna katastrofa  powiedziała
Hannah, posuwając się po mokrej jezdni z szybkością
żółwia. Na szczęście ruch nie był duży, a rover zbudowa-
ny był jak czołg.
Poprzez dzwięki muzyki płynącej z odtwarzacza od
czasu do czasu dobiegały ich pojedyncze miauknięcia.
John zmarszczył brwi.
 Naprawdę myślisz, że ona go nie kocha?
126 Karen Templeton
 Sama nie wiem. Tak powiedziała, ale wydawała się
bardzo smutna...  Hannah czuła na sobie oskarżycielski
wzrok brata.  Skąd mogłam wiedzieć, że ona zemdleje?
 rzuciła obronnie.
 Widziałaś, że nie czuła się najlepiej. Może mogłaś
zachować się jakoś bardziej dyplomatycznie albo ja wiem?
Hannah wzięła głęboki oddech, czując, że obraz w jej
oczach zaczyna się zamazywać, i mocniej ścisnęła kie-
rownicę.
 Ty naprawdę ją polubiłeś?
 Jest trochę zwariowana, ale też zupełnie normalna,
rozumiesz? No, tak... Chyba ją lubię. I założę się, że ty
też, tylko nie chcesz się do tego przyznać.
 Zamknij się, John  warknęła Hannah, ale bez
złości.
Rozdział ósmy
Osiem pierwszych tygodni małżeństwa można było
podsumować jednym słowem: mdłości. Nieustające
mdłości. Błeee i błeee...
Nancy nie mogła się nadziwić, że osoba, która ciągle
wymiotuje, może być uznana za zdrową. Ale Ruth,
rzeczowa położna, którą polecił im lekarz Roda, przeko-
nywała ją, że mdłości zwykle świadczą o wysokim
poziomie hormonów, co z kolei oznaczało, że wszystko
jest w jak najlepszym porządku. Zapewniła również, że
po dwunastym tygodniu wróci jej apetyt, zarówno na
jedzenie, jak i na seks.
Tymczasem Rod traktował ją jak gościa, który za-
chorował i nie może wrócić do domu. Elizabeth przynosi-
ła jej uspokajające herbatki, uprzejmie jednak nie wspo-
minała, że ona sama znosiła pierwsze miesiące ciąży
o wiele lepiej. Cora i Maureen odsyłały ją do domu za
każdym razem, gdy Nancy dowlokła się do pracy. Dni
zlewały się w jedną przestrzeń czasu wypełnioną nud-
nościami i zawrotami głowy. Nancy ożywiała się sztucz-
nie jedynie podczas telefonicznych rozmów z matką.
Gdyby nie to, Belle na pewno stwierdziłaby, że fatalne
samopoczucie córki jest wyłącznie jej własną winą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl