[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wnieśmy poprawkę. Dasz mi te cztery miesiące, jeśli
znajdziemy skarb.
- Powiedziałam, przestań, do cholery! - warknęła,
nie panując już nad sobą. Zerwała się na nogi i stanęła,
odwrócona w stronę lasu, z rękami wepchniętymi
w kieszenie. Promienie słońca przesiewały się przez
gałęzie drzew, ale Sarah zdawało się, że czuje lodowaty
chłód.
Zapadła długa cisza, mącona jedynie szumem gałęzi
i odgłosami ptaków. Sarah mrugała rozpaczliwie,
usiłując powstrzymać łzy.
Dopiero szelest odwijanej folii przerwał milczenie.
- Przepraszam - powiedziaÅ‚ cicho Gideon. - Prze­
sadziłem, prawda?
- Owszem, i to bardzo - odwróciÅ‚a siÄ™, by zoba­
czyć, że z apetytem pochÅ‚ania kolejnÄ… kanapkÄ™. - Dla­
czego?
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 87
- Dlaczego? - zająknął się. - Ponieważ chciałem
się z tobą kochać. Wystarczy?
- Podchodzisz do sprawy od niewłaściwej strony.
- Być może - zgodził się. - Najlepiej będzie, jak
przestanę gadać, a ty usiądziesz i skończysz jeść.
Sarah ociężale usiadła na trawie. Straciła cały
apetyt.
- Byłam pewna, że nam się uda, ale teraz widzę, że
nic z tego nie wyjdzie.
- Szukamy dopiero dwa dni. Nie sprawdziliśmy
jeszcze całego terenu.
- Nie chodzi o poszukiwanie skarbu.
- Ach, rozumiem. Chodzi ci o nasze sławetne
stosunki. Cóż, w tej sprawie również musisz zdobyć się
na cierpliwość. Trudno o wyniki po paru dniach.
Sarah opuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i szybko policzyÅ‚a do dziesiÄ™­
ciu. Zdołała się nieco uspokoić.
- Lepiej będzie, jak porozmawiamy o skarbie, bo
w innych sprawach nie dojdziemy do porozumienia.
- Mądra dziewczynka! Myśli o konkretach. Kiedy
sobie wyobrazisz, że siedzisz na klejnotach, łatwo
zapomnisz o oswajaniu jakiegoÅ› nudnego faceta.
Tego już było dla Sarah za wiele. Hamulce puściły.
- Ty obrzydliwy, cyniczny draniu! - wybuchnęła.
-Jak śmiesz tak mnie traktować? Nie zniosę tego
dłużej, słyszysz? Próbowałam ci pomóc uporać się
z problemami, a ty - czym mi się odpłacasz? Mógłbyś
przynajmniej udawać wdzięczność.
Gideon zagryzł wargi i przyciągnął ją ku sobie
gwałtownie.
- Przepraszam - szepnął niskim głosem, a jego
wielkie dłonie stały się nagle czułe i delikatne. - Masz
88 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
rację. Obawiam się zaufać ludziom i nie umiem
postÄ™pować z kobietami. JeÅ›li oczekujesz miÅ‚ych słó­
wek i rycerskiego zachowania, musisz poszukać sobie
kogoÅ› innego.
Przylgnęła do niego, przejÄ™ta napiÄ™ciem, jakie wy­
czuwała w tym potężnym ciele. Złość uchodziła z niej
błyskawicznie.
- Prawdziwa bestia z ciebie, wiesz? W pierwszym
odruchu chcesz gryzć rÄ™kÄ™, która próbuje ciÄ™ na­
karmić.
- Przepraszam - powtórzył, wsuwając palce w jej
włosy. - Nie powinienem traktować cię w ten sposób.
Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy - powiedział,
odchylając głowę i spoglądając jej w oczy.
- Masz jeszcze przed sobą długą drogę, Gideon.
Dłuższą niż sądziłam.
- Tak. Nie wiem, czy będziesz chciała czekać.
- Będę.
- Sarah...
Przymknął oczy i przytulił ją po raz ostatni, tak
mocno, że zaczęła obawiać się o swoje żebra.
NastÄ™pnego ranka obudziÅ‚a siÄ™ z nowymi wÄ…tpli­
wościami. Oswajanie Gideona Trace'a było wielkim
wyzwaniem. Zachowywał się jak dzikie zwierzę, które
kiedyś zostało zranione. Rana zasklepiła się, lecz
blizny pozostały, czyniąc go chorobliwie nieufnym
- być może na zawsze.
Cóż, chyba ma rację, mówiąc, że na razie powinna
skupić się na znalezieniu skarbu, pomyślała. Wyszła na
ganek, by zaczerpnąć ożywczego, porannego powiet­
rza. Zaczęła sobie uświadamiać, że być może popełniła
błąd, aranżując poszukiwania jako wstęp do poznania
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 89
mężczyzny. Z drugiej strony, nadal była przekonana,
że Kwiaty Fleetwood i osoba Trace'a w jakiÅ› tajem­
niczy sposób są ze sobą powiązane. W naturalnym
odruchu dążyła do rozszyfrowania zagadki. Jedno
nie ulegało wątpliwości: jej związek z Gideonem był
ważniejszÄ… częściÄ… tego równania z wieloma niewia­
domymi.
Równania?
Drgnęła, usiłując zatrzymać w myśli uciekające
skojarzenie.
Równania! - Głęboko wciągnęła w płuca aromat
świerków i zawróciwszy na pięcie, wpadła do domu.
Gideon właśnie wychodził z łazienki. Na jej widok
uniósł pytająco brwi.
- Co się stało?
- Nic, tylko o czymś sobie pomyślałam.
- No?
- Emelina Fleetwood była nauczycielką.
- Owszem, i co z tego?
- W tamtych czasach nauczyciel musiał uczyć
wszystkiego - podstawowych wiadomości o świecie,
czytania, pisania i arytmetyki.
- Zgadza się. - Gideon nalał sobie kawy.
- I wÅ‚aÅ›nie dlatego - mówiÅ‚a z wzrastajÄ…cym pod­
nieceniem - skojarzyłam sobie nagle, że emerytowana
nauczycielka mogłaby oznaczyć położenie swojego
skarbu, wykorzystujÄ…c reguÅ‚y matematyczne. Najbar­
dziej pasowałaby tu geometria, nie uważasz? A ściślej
mówiąc, trygonometria.
- Trygonometria?
- Tak. Przecież możesz dokonywać pomiarów,
posługując się danymi o trójkątach. Pomyśl, w ten
sposób Egipcjanie zbudowali piramidy!
90 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
Gideon przyglądał się jej uważnie, sącząc kawę.
Jego oczy stały się nagle bardzo zielone.
- Fakt, to znana technika, także wÅ›ród poszukiwa­
czy skarbów - przyznał. - Nauczycielka mogła się nią
posłużyć.
- No właśnie. Teraz wystarczy tylko odpowiednio
wykorzystać dane i ułożyć równanie - powiedziała
podekscytowana Sarah, podchodzÄ…c do kuchennego
stoÅ‚u, gdzie leżaÅ‚a mapa w plastikowej okÅ‚adce. - Po­
patrz na te liczby. SześćdziesiÄ…t, dziewięćdziesiÄ…t i piÄ™t­
naście. Trójkąt, którego jeden kąt ma dziewięćdziesiąt
stopni, jest trójkątem prostokątnym, no nie?
- Zgadza siÄ™.
- Wobec tego - ciÄ…gnęła, marszczÄ…c brwi - sześć­
dziesiąt może się odnosić do drugiego kąta.
- A co ma oznaczać piętnaście? Moja wiedza
szkolna już bardzo zwietrzała, ale pamiętam, że suma
kątów w trójkącie wynosi zawsze sto osiemdziesiąt
stopni. Sześćdziesiąt, dziewięćdziesiąt i piętnaście nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl