[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Naprawdę krwawe. Nom walczył z nomem. . . Było to dawno temu, ale zawsze znajdzie się ktoś przekonany, że jego ród powinien rządzić całym Sklepem. Bitwa o Windę Towarową, kampania o Dostawy, wojny o Półpiętrze. . . to wszystko już na szczęście przeszłość. A wiesz dlaczego? Nie. Bo wmieszaliśmy się my, Piśmienni. Używając sprytu, zdrowego rozsądku i dyplomacji, doprowadziliśmy do tego, że pozostali zrozumieli, czego od nich oczekuje Arnold Bros (zał. 1905). A on chce, by nom z nomem żyli w pokoju. Załóżmy teraz, że wtedy, dziesięć minut temu, powiedziałbym, że wam wierzę. Wszyscy pomyśleliby, że na starość zwariowałem. Opat zachichotał. A po- tem zaczęliby się zastanawiać, czy przypadkiem Piśmienni nie mylą się od po- czątku i regularnie. Spowodowałoby to panikę i kto wie, co jeszcze, a do tego nie można dopuścić. Musimy utrzymać zjednoczenie nomów, a sam wiesz, że przy najmniejszej okazji sprzeczają się o wszystko. A owszem. I zawsze wszystkiemu jesteś winien ty, i zawsze wszyscy cze- kają, co zrobisz w tej sprawie. Zauważyłeś? Opat ucieszył się. Sądzę, że masz właściwe kwa- lifikacje na przywódcę. Mocno w to wątpię! A nie mówiłem?! Nie chcesz nim być, co jest najzupełniej normalne: ja też nie chciałem zostać opatem. Pobębnił chwilę palcami po lasce, przyjrzał się krytycznie Masklinowi i dodał: Nomy są znacznie bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje. Należy zawsze o tym pamiętać. 55 Będę obiecał Masklin, nie bardzo wiedząc, co by innego powiedzieć. Nie wierzysz w Arnolda Brosa (zał. 1905), prawda. Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie. No. . . eee. . . Widziałem go, gdy byłem podrostkiem. Wspiąłem się aż do Rachuby, sam, i widziałem go. Siedział przy biurku i pisał. Tak? Miał brodę. Aha. Opat znów zajął się bębnieniem po lasce. Wyglądało, jakby się poważnie nad czymś zastanawiał, nie mogąc się zdecydować. W końcu spytał: Gdzie był twój dom? Masklin mu powiedział. Zabawne: w opowieści wyglądało to znacznie lepiej niż w rzeczywistości więcej lata niż zimy, a orzechów niż szczurów. Fakt: nie było bananów, dywanów i prądu, ale było jasno i dużo świeżego powietrza. Rzadko pojawiał się deszcz i mróz. Opat słuchał go uprzejmie i nie przerywał. Było znacznie przyjemniej, kiedy było nas więcej zakończył Ma- sklin. Moglibyśmy tam wszyscy zamieszkać, kiedy Sklep zostanie zniszczony. Nie jestem pewien, czy byłbym w stanie się dostosować. Opat uśmiech- nął się, co tym razem poszło mu znacznie łatwiej. I nie jestem pewien, czy chcę uwierzyć w twoje Zewnątrz. Wygląda na to, że jest zimne i niebezpieczne, a poza tym wybieram się w bardziej tajemniczą podróż. A teraz proszę, wybacz mi, ale muszę odpocząć. Stuknął laską w podłogę i w drzwiach pojawił się Gurder. Daj mu coś do zjedzenia i oprowadz po okolicy polecił. Jeśli będzie oka- zja, naucz go, ile się da, a potem wróćcie tu obaj. Aha, Masklin, zostaw tę czarną skrzynkę, chcę się więcej o niej dowiedzieć. Postaw ją na podłodze, jeśli łaska. Masklin wykonał polecenie. Opat szturchnął Rzecz laską: Czarny sześcianie, czym jesteś i jaki jest cel twego istnienia? spytał uroczyście. Jestem pokładowym komputerem nawigacyjnym statku kosmicznego Swan. Mam wiele funkcji i przeznaczeń. Obecnie najważniejszym moim zada- niem jest doradzać i pomagać tym nomom, którzy uratowali się z katastrofy statku zwiadowczego na tej planecie piętnaście tysięcy lat temu. On tak gada cały czas wtrącił przepraszająco Masklin. O których nomach przed chwilą mówiłeś? Opat zignorował jego uwagę. O wszystkich nomach. I to jest twoje jedyne zadanie? Ostatnio otrzymałem nowe: zapewnić nomom bezpieczeństwo i umożli- wić im powrót do domu. 56 Godne pochwały stwierdził opat i dodał, spoglądając na Gurdera z wy- rzutem: A wy co tu jeszcze robicie?! Gdy wrócicie, będę miał dla was małe zadanie, a teraz już was nie ma! * * * Naucz go, ile się da tak powiedział opat, toteż Gurder rad nierad zabrał się do roboty. Zaczął od Księgi nomów składającej się ze zszytych, zapisanych odręcznie bibułek. Ludzie używają ich do papierosów wyjaśnił Gurder i przeczytał pierw- szych kilkanaście wersów. Wszyscy słuchali go w ciszy, którą przerwała dopiero Babka Morkie: A więc ten cały Arnold Bros. . . . . . (zał. 1905) dodał z naciskiem Gurder. Niech mu będzie zgodziła się Babka Morkie. Wybudował Sklep wła- śnie dla nomów? Hm. . . ttak. Gurder nieco stracił na pewności siebie. To co tu było przedtem? Miejsce. Gurder rozejrzał się niespokojnie. Widzicie, opat twierdzi, że na zewnątrz Sklepu nie ma nic! Ale my przybyliśmy. . . On twierdzi, że opowieści o Zewnątrz to jedynie bujdy. To co?! Gdy mu opowiadałem o tym, gdzie żyliśmy, to słuchał bajki i w du- chu śmiał się ze mnie? zdenerwował się Masklin. Czasami trudno jest się zorientować, w co on naprawdę wierzy przyznał Gurder. Myślę, że najbardziej wierzy opatom. A ty wierzysz nam, prawda? spytała Grimma. Gurder przytaknął po krótkim wahaniu. Zawsze się zastanawiałem, dokąd się udają ciężarówki i skąd się biorą ludzie przyznał. Tylko o tym nie wspominajcie, bo opat się strasznie złości, kiedy o tym słyszy. Poza tym nastała nowa pora, a to coś dziwnego. Część z nas stale obserwuje ludzi, bo sporo o takiej okazji jak nowa pora można się dowiedzieć z ich zachowania. A teraz jest dziwna pora. . . Jak możecie mieć pory, skoro nic nie wiecie o pogodzie? zdziwił się Masklin. Pogoda nie ma nic wspólnego z porami. Czekajcie, zawołam kogoś, żeby zaprowadził starszych do Emporium z Przysmakami, i coś wam dwojgu pokażę. To wszystko jest takie dziwne. . . ale przecież Arnold Bros (zał. 1905) nie znisz- czyłby Sklepu. Prawda, że nie? Rozdział szósty III. I rzekł Arnold Bros (zał. 1905): Niechaj staną się Znaki, by każdy wie- dział, jak właściwie winno się prowadzić Sklep. IV. Na Ruchomych Schodach niechaj stanie się znak: Psy i Wózki trzeba nieść. V. I wzburzył się Arnold Bros (zał. 1905), albowiem wielu nie nosiło ni psa, ni wózka. VI. Na Windach niechaj stanie się Znak: Ta Winda jest na dziesięć Osób. VI. I wzburzył się Arnold Bros (zał. 1905), albowiem często Windy przewo- ziły ledwie dwie trzy Osoby. VIII. I rzekł Arnold Bros (zał. 1905): Zaprawdę Ludzie Głupcami są, skoro nie potrafią pojąć prostego języka. Księga nomów, Administracja, w. III-VIII Był to długi marsz przez zatłoczony podpodłogowy świat. Okazało się, że Piśmienni mogą chodzić, gdzie chcą, a członkowie innych działów nie mają nic przeciwko temu. Piśmienni bowiem nie byli działem w nor- malnym znaczeniu tego słowa, głównie dlatego że nie było wśród nich kobiet i dzieci. To co, wszyscy jesteście ochotnikami czy jak? zainteresował się Ma- sklin. Jesteśmy wybierani poprawił go Gurder. Kilku najinteligentniejszych chłopców z każdego działu raz w roku. Kiedy ktoś zostanie Piśmiennym, musi zapomnieć, skąd pochodzi, i działać dla dobra całego Sklepu. To dlaczego kobiety nie mogą zostać Piśmiennymi? spytała zdziwiona Grimma. Przecież powszechnie wiadomo, że kobiety nie mogą czytać zdziwił się Gurder. To naturalnie nie ich wina, ale ich umysły za bardzo się rozgrzewają. Tak się zdarza, jeśli nie są przyzwyczajone do myślenia: za duże obciążenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|