[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obrazy jego przodków. Wszyscy mieli wyraznie zarysowane szczęki, wydatne, lecz nie za duże nosy i
gniewne spojrzenia.
W końcu dotarli do jednej z dwóch sypialni na pierwszym piętrze, którymi zdążyła się zająć.
- Doskonale się spisałaś.
Kolejny raz odebrało jej mowę. Czy to możliwe, że Jonas Deveson właśnie ją pochwalił?
Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, i napotkała jego uważne spojrzenie.
- Rzeczywiście całkiem sprawnie mi poszło - przyznała. - Jestem jednak zaskoczona, że to
doceniasz.
Wzruszył ramionami.
- Nie mogę przeczyć faktom. Poza tym jeśli mamy mieszkać razem pod jednym dachem,
wolałbym, żebyś nie próbowała zabić mnie wzrokiem za każdym razem, kiedy się odezwę.
- Naprawdę nie widzę powodu, dla którego miałbyś tutaj zostawać - powiedziała pospiesznie. -
Zobaczyłeś wszystko, co chciałeś, i przekonałeś się, że nie próżnowałam.
- Rzeczywiście dostrzegam ogromną poprawę.
Oparła ręce na biodrach.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wydajesz się zaskoczony.
- Po prostu sprawiasz wrażenie kobiety, która nigdy w życiu nie pracowała.
Ravenna wiedziała, że stąpa po cienki lodzie. Jeśli wyjawi zbyt wiele szczegółów ze swojego
życia, może wpakować matkę w poważne tarapaty.
- Mam ukryte talenty - odparła lakonicznie, odsuwając się od niego.
On jednak ruszył w jej stronę z błyskiem w oczach. Ravenna próbowała zignorować narastające
podniecenie i wmawiała sobie, że w ogóle nie jest zainteresowana tym niewątpliwie przystojnym
mężczyzną.
- Zajmę ten pokój - oświadczył, wypróbowując materac. - To łóżko nada się doskonale.
Ravenna z przerażeniem przyjęła wiadomość, że wkrótce będą zasypiać oddzieleni od siebie
tylko cienką ścianą. Co gorsza, ich sypialnie miały wspólną łazienkę.
- Nie możesz tutaj spać! - wypaliła bez zastanowienia.
Jonas uśmiechnął się rozbawiony.
- Sugerujesz, żebym spał z tobą w jednym łóżku?
- Nie to miałam na myśli - wyjąkała. - Przecież masz firmę, którą musisz zarządzać, i...
L R
T
Przyjrzał jej się uważnie.
- Naprawdę tak bardzo przeszkadza ci moje towarzystwo?
- Nie powinno cię to dziwić. W końcu nie należysz do najprzyjemniejszych typów.
Ku jej zaskoczeniu Jonas roześmiał się głośno i ten głęboki dzwięk ogromnie się jej spodobał.
- No dobrze, proponuję zawieszenie broni - odezwał się po chwili. - Dopóki będziemy mieszkali
pod jednym dachem, będziemy się zachowywali jak cywilizowani ludzie. Zgoda?
Kolejny raz Ravenna znalazła się w sytuacji bez wyjścia. Musiała przystać na jego propozycję,
chociaż wiedziała, że będzie ją to kosztowało wiele nerwów. Niechętnie skinęła głową, udając, że nie
dostrzega jego wyciągniętej ręki. Obawiała się, że jeśli go dotknie, straci resztki opanowania.
Dwie godziny pózniej szła główną ulicą pobliskiego miasteczka, ściskając w dłoni listę
zakupów. Ponieważ Jonas uparł się, żeby jej towarzyszyć, kroczył teraz obok niej, niosąc siatki z
zakupami. Nawet kiedy milczał, wyprowadzał ją z równowagi. Był potężny i niezwykle męski, a przy
tym roztaczał aurę nieustępliwości.
Odkąd zawarli rozejm, zachowywał się jak stuprocentowy mężczyzna, co właściwie tylko
komplikowało sytuację. Lepiej radziła sobie z jego wybuchami gniewu i dezaprobatą, którą wcześniej
okazywał jej na każdym kroku, niż z tym jego nowym wcieleniem.
Zerknęła na ciemnoczerwonego astona martina zaparkowanego po drugiej stronie ulicy.
Samochód otoczyła grupka zachwyconych nastolatków.
- Twój wóz bardzo rzuca się w oczy - skomentowała oschle, chociaż w rzeczywistości bardzo
podobał jej się opływowy kształt sportowego auta i komfort jazdy, jaki zapewniało.
- Uważasz, że powinienem jezdzić czymś, co lepiej wtapiałoby się w otoczenie? - Zaśmiał się
rozbawiony, co niezmiernie ją zirytowało. - Czarny bentley albo szary land rover byłyby według ciebie
odpowiedniejsze? Ciężko zapracowałem na wszystko, co posiadam, i nie zamierzam się tego wstydzić.
Ravenna z trudem dotrzymywała mu kroku.
- Urodziłeś się w zamożnej rodzinie. Ciężko mi uwierzyć, że...
Spojrzał na nią w taki sposób, że słowa zamarły jej w gardle.
- Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie twoje zdanie. - Otworzył bagażnik i zaczął pakować
zakupy do środka. - Ale skoro już o tym rozmawiamy, musisz wiedzieć, że moja rodzina posiadała
znaczny majątek, kiedy się urodziłem. Pózniej nie mogła podzwignąć się pod ciężarem długów. Piers
ożenił się z moją matką jedynie z powodu pieniędzy, a skoro miał niezwykły talent do chybionych
inwestycji i trwonienia niebotycznych sum, szybko zostaliśmy z niczym.
Pochylił się w jej stronę, zanim dodał:
- Wiesz, dlaczego okrzyknięto mnie genialnym inwestorem? - Jego ciepły oddech owiewał jej
twarz, kiedy mówił. - Ponieważ stworzyłem imperium od zera. Kiedy zdałem maturę, nie mieliśmy
L R
T
nawet tyle, żebym mógł pójść na studia. Więc sam na to zarobiłem. Musiałem pracować, żeby moja
matka miała dach nad głową, bo twój drogi Piers o to nie potrafił zadbać.
- %7ładen mój - odparła pospiesznie.
- Masz rację. Był kochankiem twojej matki. Ciekawe, czy Silvia wiedziała, że pieniądze, za
które wiodła beztroskie życie, zawdzięczała mojej ciężkiej pracy? A może kompletnie jej to nie
obchodziło?
- Twojej pracy?
Uśmiechnął się gorzko.
- Chociaż nazwisko Piersa znajdowało się w dokumentach firmy, był tylko figurantem.
Uwielbiał chełpić się jej sukcesami, ale nic więcej. Tylko dzięki mnie mógł wieść życie na takim
poziomie, do jakiego przywykł.
- Bardzo mi przykro. Nie miałam o tym pojęcia.
Dopiero dzięki tym nowym informacjom zdołała ułożyć rozsypany fragment układanki w całość
i ujrzeć Jonasa w zupełnie innym świetle. Jak musiał się czuć, dzwigając na barkach odpowiedzialność
za całą swoją rodzinę w tak młodym wieku? W porównaniu z tym młodzieńcze problemy Ravenny
wydawały się błahe.
- Bo niby skąd? - odparł, wzruszając ramionami.
Spojrzała w jego szare oczy, nagle bardzo łagodne, i poczuła przyjemne ciepło rozlewające się
po jej ciele. Uniosła rękę, gdy niespodziewanie dotarł do niej cykający dzwięk. Odwróciła się i ujrzała
mężczyznę z aparatem wycelowanym prosto w nich.
- Powiedz, Jonas, kim jest ta dziewczyna - zawołał nieznajomy, oddalając się pospiesznie.
Ani na moment nie przestał robić zdjęć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl