[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie zapominaj, że miał sześćdziesiąt dwa lata, kiedy zaczęto o nim mówić. Wcześniej razem z mamą ledwie wiązali koniec z końcem. Od czasu do czasu udawało mu się sprzedać jakiś obraz, a mama handlowała warzywami, które uprawia w ogrodzie. - Kit poczuła ucisk w gardle. - Wiedli szczęśliwe życie, ale na pewno nie mieli... Urwała. W jej oczach zebrały się łzy, nerwowo przełknęła ślinę. Przez cały ranek usiłowała stwarzać pozory normalności. Jak zwykle przyszła do pracy, zwyczajnie zasiadła przy biurku, nawet starała się spokojnie rozmawiać z Marcusem. Tymczasem jej dotychczasowy świat legł w gruzach i nie potrafiła się odnalezć w nowej sytuacji. W sobotę pojechała do Kornwalii, całkowicie nieświadoma lawiny, która się na nią osunie. 105 RS - Kit! - uradowała się jej mama, zachwycona widokiem córki wysiadającej z taksówki. Natychmiast podbiegła się przytulić i od razu zalała się łzami. - Ejże... - odezwała się Kit łagodnie, zapłaciwszy za kurs. Z uwagą popatrzyła na wysoką, szczupłą i piękną mamę. Heather McGuire była w młodości uważana za kobietę niezwykłej urody. Miała długie, kasztanowe włosy i klasyczne rysy twarzy. Nadał prezentowała się świetnie. Wzięła Kit pod rękę i obie ruszyły spacerem w kierunku domu. - Tak bardzo się cieszę - westchnęła, rozpromieniona. - Twój ojciec też będzie zachwycony. Pan McGuire bez wahania wziął córkę w ramiona i mocno uścisnął. Był wysoki i przystojny. Choć jego włosy i broda posiwiały, wciąż miał chłopięce, wesołe oczy. - Kit, wyglądasz jeszcze ładniej niż zwykle. Masz nowego chłopaka? - Gdzie tam - zaprzeczyła ze śmiechem. Uniósł siwe brwi. - Nadal wzdychasz do swojego przystojnego szefa? - Serce nie sługa - przyznała, świadoma, że nigdy nie udawało się jej nic zataić przed ojcem. - Wypijesz kieliszek wina przed kolacją? - spytała mama, osuszywszy łzy. Nie czekając na odpowiedz, poszła po kieliszki. Kit spojrzała na ojca. - Co się dzieje z mamą? spytała zaniepokojona. - Coś jej dolega? - Ależ nic, kochanie... 106 RS - Tato - upomniała go łagodnie. - Nie jestem już dzieckiem. - Wiem - potwierdził z żalem. - Już od dawna nie mogę... - Tato, proszę cię - upierała się, coraz bardziej przekonana, że stało się coś złego. Mama zawsze ogromnie się cieszyła na jej widok, ale zwykle nie płakała. Już dawno temu pogodziła się z faktem, że jej córka żyje i pracuje w Londynie, ale co miesiąc lub półtora wpada z wizytą. Od ostatnich odwiedzin minęły zaledwie trzy tygodnie, więc tak emocjonalne zachowanie wydawało się raczej zdumiewające. Ojciec mocno przytulił Kit. - Pogadamy o tym przy kolacji, dobrze, maluchu? Wcale nie miała ochoty czekać, ale dalsze naciskanie nie miało sensu. Wiedziała, że musi się uzbroić w cierpliwość. Rzeczywiście, podczas kolacji wszystko sobie wyjaśnili. Marcus jednak nie musiał o tym wiedzieć, zwłaszcza teraz i tutaj, w gabinecie. Mogła sobie poradzić z jego porannym atakiem złości, ale współczucia pewnie nie zdołałaby wytrzymać. - Który to obraz? - spytała, odzyskawszy równowagę. - Burza" - odparł. - Dziewczynka na skałach to ty, prawda? - Tak-potwierdziła. Doskonale wiedziała, o które płótno chodzi. Obraz przedstawiał rudowłosą dziewczynkę siedzącą na głazie i zapatrzoną na wzburzone morze. Kit miała trzynaście lat, gdy ojciec ją namalował. Nie była już dzieckiem, ale jeszcze nie stała się kobietą. Tamtej zimy zdarzały się dni, w których tak bardzo wściekała się na siebie, na świat i na 107 RS wszystko, że uciekała na plażę nieopodal domu. Kiedyś ojciec ją tam podejrzał i uwiecznił na płótnie. Aż trudno uwierzyć, że Marcus przez cały czas miał w domu akurat ten obraz. - Teraz jest pewnie wart sto razy więcej, niż wtedy, gdy go kupowałeś - zauważyła z uśmiechem. - Nie mam zamiaru go sprzedawać. - To korzystna lokata kapitału. - Powtarzasz się. Mówiłem już, że nie po to go kupiłem -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|