[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W pełni się z tobą zgadzam. - Lyon od razu spoważniał.
- Czy chcesz żyć tak. jak ja żyłem przez ostatnie sześć lat? Czy chcesz
zrezygnować z kobiety, którą kochasz i patrzeć, jak wychodzi za kogoś
innego?
- Boże, nie - - jęknął Matthew na samą myśl o tym.
- Wobec tego sam się z nią ożeń - poradził Lyon. - I to szybko, nim cię
ktoś uprzedzi.
- Lyon... - powiedział powoli Matthew, - Dlaczego sześć lat temu.
- Lepiej idz i pomów z Patty - brat nie pozwolił mu dokończyć. - I nie
martw się o mnie i o Shay. Nie była mi pisana i tyle.
- Lyon...
- Na litość boską, idz już! - krzyknął Lyon. - Czy może lubisz patrzeć,
jak ktoś płacze?
Płacze? Boże, chyba on nie...
W tym momencie Lyon zapłakał po raz pierwszy od dnia.
kiedy w wieku sześciu lat spadł z roweru. Sam mocno się zdziwił
czując, jak łzy spływają mu po policzkach.
- Shay?
- Tak? - zapytała ostro, unosząc głowę i odrzucając do tyłu włosy. Nie
miała siły na uprzejmą rozmowę.
- Matthew martwił się o ciebie - zaczęła Patty. Była wyraznie
270
zakłopotana.
- I przysłał ciebie - westchnęła Shay. - Dlaczego sam nie przyszedł?
- Chyba szuka Lyona - wyjaśniła dziewczyna. - Przypuszczam, że
pokłócili się trochę.
- Pokłócili to za mało powiedziane - odrzekła Shay i wstała z łóżka.
Podeszła do lustra, żeby sprawdzić, jak wygląda. Przyłożyła mokrą chusteczkę
do rozgrzanych policzków. - Dlaczego się nie pobierzecie? - spytała. -
Przecież jest oczywiste, że się kochacie.
- To prawda - westchnęła Patty. - Ale Matthew wbił sobie do głowy, że
nie może być ciężarem dla żadnej kobiety. Gdyby tylko zechciał, wyszłabym
za niego choćby jutro.
- Och, Boże, bardzo przepraszam, że się wtrącam - Shay natychmiast
poczuła się winna. - Nie powinnam się na tobie wyładowywać. Chodz,
pójdziemy do salonu napić się czegoś i porozmawiać.
- Czy to rozmowa w cztery oczy, czy mogę się dołączyć? - W drzwiach
do salonu pojawił się Matthew. Patty i Shay siedziały na fotelach, pociągając
whisky. Patty zdążyła już opowiedzieć, z jakim uporem Matthew wciąż
wznosił miedzy nimi przeszkody. Ostatnia noc była dla niego chwilą słabości,
ale zapewnił dziewczynę, że to się już nie powtórzy. Shay miała ochotę
zdzielić go czymś ciężkim w głowę.
- Możesz wejść, o ile spełnisz dwa warunki - powiedział!
zdecydowanie, - Po pierwsze, nie wolno ci nawet wspomnieć o Lyonie, po
drugie, masz poprosić Patty. aby została twoją żoną.
- Shay - Patty poczerwieniała jak burak.
- Przez jego głupią dumę nie jesteście razem - stwierdziła stanowczo
Shay. - To wspólna cecha wszystkich mężczyzn z tej rodziny.
271
- A szczególnie Lyona - zauważył Matthew.
- Właśnie złamałeś pierwszy warunek - prychnęła. zaciskając usta.
- Jeden z dwóch, to jeszcze nie tak zle - odrzekł.
- Nie... Chwileczkę, czy dobrze cię zrozumiałam? Matthew nie
odpowiedział jej. Teraz widział tylko Patty.
- Myślę, że byłabyś idiotką, wychodząc za mnie, ale jeśli tego
pragniesz...
- I to bardzo - zapewniła go Patty.
- No cóż, przynajmniej będę miał własnego agenta ochrony. - Wzruszył
ramionami.
- Mam nadzieję, że nie żartujesz. - Shay nie mogła opanować
podniecenia na myśl, że przynajmniej oni będą szczęśliwi.
- Mówię serio. - Kiwnął głową. - Właśnie widziałem mężczyznę,
którego lubię i szanuje, całkowicie złamanego przez to. że pozwolił kiedyś
odejść ukochanej kobiecie.
- Jeśli masz na myśli Lyona - zakpiła Shay - to jestem pewna, że
Marilyn chętnie...
- Jaka Marilyn ty idiotko - zdenerwował się mężczyzna.
- Matthew! - zgorszyła się Patty.
- Nie martw się, Shay słyszała już ode mnie gorsze słowa - uspokoił ją.
To nie zmienia faktu, że są nie do przyjęcia - zganiła go Patty.
- Wygląda na to. że będę miał zrzędliwą żonę - skrzywił się w
odpowiedzi.
- Jeśli wziąć pod uwagę, że właściwie jeszcze się nie oświadczyłeś, to
możesz skończyć jako kawaler - przycięła mu Shay. - Zostawię was samych,
muszę iść zobaczyć, co z Richardem.
272
- Shay!
- Tak? - Spojrzała na niego wyzywająco.
- Musze z tobą porozmawiać i to możliwie szybko - powiedział, patrząc
jej w oczy.
- Nie dzisiaj - odrzekła zdecydowanie. - Na dzisiaj mam już dość.
- To bardzo ważne - nalegał.
- Podobnie ważne jest, abym pozostała przy zdrowych zmysłach -
prychnęła. - Mam wrażenie, że zaraz je stracę.
Leząc wieczorem w łóżku Shay myślała, że lepiej by zrobiła, gdyby
porozmawiała z Matthew. Prześladowały ją myśli, nad którymi nie mogła
zapanować, a których wolałaby sobie nie uświadamiać.
Tego wieczoru Matthew i Patty świętowali swoje zaręczyny. Oboje
wydawali się niezwykle szczęśliwi i ani Neil, ani dziadek nawet się nie
domyślali, do jakich dramatycznych wydarzeń doszło rano. Wszyscy zwrócili
uwagę na nieobecność Lyona.
Shay cieszyła się razem z nimi, ale przy pierwszej okazji przeprosiła i
poszła do siebie. Przedtem jeszcze, na prośbę Patty, zgodziła się zostać
świadkiem na ich ślubie. Mieli zamiar pobrać się już za kilka dni, w Nowy
Rok.
Przypuszczała, iż Matthew nie jest sam. inaczej poszłaby do niego w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl