[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odwrócił się od okna i zaczął chodzić bez celu po gabinecie. Co się z nim dzieje? Od lat nie myślał tyle o swojej rodzinie. Dlaczego wspomnienia dopadły go właśnie dziś, kiedy się dowiedział, że ma zostać ojcem dziecka, którego skądinąd wcale nie pragnął? skan i przerobienie anula43 BAL MASKOWY 123 Przez długie lata starał się wyprzeć z pamięci wizerunki swoich najbliższych, które z czasem stały się zamazane, jakby przykurzone i wyblakłe. Teraz chciał je znów przywołać i utrwalić. Oto jego ojciec, wysoki, trzymający się prosto, o wyrazistych rysach, włosach gęstych, zaczesa nych do tyłu i lekko siwiejących na skroniach, nieodmiennie ubrany w białą koszulę i ciemne spod nie, nawet wtedy, kiedy zbierał owoce czy pracował w warzywniku. Zawsze lubił wyglądać elegancko. Jego bracia, obaj barczyści jak ojciec, hałaśliwi, wiecznie siłujący się ze sobą na podwórku, zamiast odrabiać lekcje. I mama, ciemnowłosa, atrakcyjna kobieta o oczach pełnych miłości i dumy, pokrzykująca na starszych synów, kiedy zanadto rozrabiali, ale zaraz potem, roześmiana, powracająca do swoich kuchennych zajęć. Te obrazy stawały się coraz bardziej żywe i wy raziste, w niczym nie przypominały już wyciętych z kartonu figurek, które udało mu się z czasem zepchnąć w czeluść pamięci. To była jego rodzina, która przestała istnieć. Pozostały tylko te cztery trumny, wystawione w kościele przed pogrzebem. A on robił wszystko, żeby, wędrując od miasta do miasta, od stanu do stanu, zostawić ich za sobą, pogrzebać w świadomości. Nagle przeszył go dreszcz. Poczuł, że musi stąd wyjść. Gdziekolwiek. Kiedy 124 TRISH MOREY otworzył drzwi, ujrzał Filly, która kładła na biurku Enid jakieś papiery. Gdy odwróciła głowę i spoj rzała na niego, w jej oczach dostrzegł zaniepo kojenie. - Dobrze się czujesz? - zapytała. - Co ty tu robisz? Powiedziałem, żebyś poszła do domu. - Miałam przecież teraz dwutygodniowy urlop. Muszę nadrobić zaległości. - Nie powinnaś pracować. - Spodziewam się dziecka - odrzekła Filly, du mnie prostując plecy. - Nie jestem chora. - Więc jak nazwiesz to, co się wydarzyło tego ranka? - Już minęło. Więcej się nie powtórzy. - Zobaczymy -mruknął Damien, kierując się do windy. - Powiedz Enid, że wyszedłem do miasta. - A kiedy wrócisz? - Nie wiem. Po prostu sam nie wiem. Wsiadł do samochodu i jechał przed siebie bez celu. Dzień był piękny, słoneczny, więc spuścił dach swego czarnego bmw, budzącego zazdrosne spojrzenia innych kierowców. Normalnie cieszyłby się, że może w ten sposób korzystać z owoców swego sukcesu. Sukces. Jak się go mierzy? W dolarach i centach, w cegłach i budynkach, w przejmowaniu innych firm, w szybkich samochodach? W tych dziedzi nach z pewnością osiągnął sukces, i to niebagatelny. BAL MASKOWY 125 A może chodzi o sukces mierzony w czysto ludzkich kategoriach? W stosunkach między osoba mi, w związkach, w rodzinach? W tej dziedzinie nie mógł odnotować na swoim koncie żadnego sukcesu. Ale teraz, kiedy ma zostać ojcem, musi wiele w sobie zmienić. Wyjść na spot kanie tego, czego dotąd zawsze unikał. Dlaczego przyszłe ojcostwo każe mu tyle prze myśleć, przewartościować? Dlaczego w ciągu zale dwie kilku godzin jego dotychczasowy sukces w świecie biznesu wydał mu się tak mało warty? Zjechał z autostrady, przeciął linię kolejową i przystanął przed zniszczonym, ceglanym domem na jednym z przedmieść. Co on tu właściwie robi? Nigdy przedtem tutaj nie był. Zobaczył ten adres kilka dni temu na biurku Enid. Tylko na niego zerknął. Zadziwiające, że go zapamiętał. Niewątpliwie ten dom widział lepsze czasy. Ceg lane mury wymagały remontu, a futryny okien od malowania. Niewielki ogródek był zaniedbany i za chwaszczony. Kiedy Damien wysiadł z samochodu, poczuł w powietrzu zapach morza, wodorostów i soli, mimo że od plaży dzielił ten dom pas torów kolejowych, kiosków i średniej klasy hoteli przy autostradzie. Nigdy nie pytał Filly o jej dom. Ani o samopo czucie matki. Nie przyszło mu to do głowy. Ale teraz wydało mu się to ważne. Chciał się więcej 126 TRISH MOREY dowiedzieć o kobiecie, która miała zostać matką jego dziecka, i o jej rodzinie. Zapukał do drzwi. Czekał dłuższą chwilę. Tym czasem niedaleko ze świstem przejechał pociąg, po czym znów wszystko powoli ucichło. Już miał odejść od drzwi, kiedy posłyszał jakiś szmer w do mu, a wkrótce potem, po drugiej stronie szyby z mrożonego szkła, ujrzał niewyrazny kontur po staci. Gdy drzwi się uchyliły, od razu uderzył go widok podkrążonych oczu, które zdawały się aż za wielkie w wychudzonej twarzy. - Pani Summers? - Tak - usłyszał w odpowiedzi cichy, drżący głos. Po jej nieufnym spojrzeniu mógł poznać, że nie nawykła do odwiedzin o tej porze dnia. - Nazywam się Damien DeLuca. Filly pracuje... - O mój Boże - powiedziała kobieta z lękiem w oczach, zdejmując łańcuch i otwierając drzwi na oścież. - Czy wszystko w porządku? Czy coś się jej stało? - Nie - odpowiedział szybko, podnosząc do góry obie dłonie. - Nic się jej nie stało, naprawdę dobrze się czuje. Nie chciałem pani przestraszyć. Po prostu przejeżdżałem tędy. Pomyślałem, że wpadnę do pani na chwilę na pogawędkę. Starsza pani jedną ręką dotknęła siwego meszku na głowie, a drugą zacisnęła kurczowo na lasce. Choruje na raka i straciła włosy po chemioterapii. BAL MASKOWY 127 Ubrana w zapinaną od góry do dołu podomkę, wyglądała na znacznie drobniejszą, skurczoną i wy suszoną wersję Filly. Dlaczego Filly mu nie powiedziała, jak bardzo chora jest jej matka? Jak mogła dawać sobie radę, pracując na pełnym etacie i opiekując się nią? - Cóż - odezwała się głosem wprawdzie sła bym, ale o wiele młodszym niż można by się spodziewać po jej wyglądzie. - Wprawdzie nie jestem odpowiednio ubrana, żeby przyjmować go ści, ale bardzo się cieszę, że mogę pana poznać. I proszę mówić mi Daphne. Czy napije się pan herbaty? - Chętnie, dziękuję. I będzie mi milo, jeśli pani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|