[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musiał przyznać w duchu, że właśnie dlatego tak go pociąga. Jane nie miała wątpliwości, że liczba kobiet, które znał, mogłaby wystarczyć na zaludnienie niewielkiego miasteczka. Zawsze byłam raczej zamknięta w sobie wyznała. Drobna tajemnica czyni rzeczy interesującymi. I ludzi też zauważył Jorge. Nie to miała na myśli. To femmes fatales były tajemnicze, nie ona. Ona była otwartą kartą. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, Jorge nachylił się ku niej. Przestrzeń między nimi się zmniejszyła, co sprawiło, że puls gwałtownie jej przyspieszył. Można? spytał. Można co? Usłyszała swój schrypnięty nagle głos, gdy dotknął ręką jej brody. Masz tu resztkę sosu. Starł go delikatnie. No, już po wszystkim. Uśmiechnął się do niej i oblizał palec. Jane wpatrywała się w niego jak urzeczona. Jorge jeszcze raz dotknął kącika jej ust, by zetrzeć kropelkę sosu. Jane zaczęła się obawiać, że jeśli znów jej dotknie, zabraknie jej powietrza w płucach i umysł przestanie nale- życie funkcjonować. O ile już nie przestał. 67 RS Rozdział 7 Chwilę trwało, zanim Jane odzyskała równowagę ducha. Miała wrażenie, że Jorge się zorientował, co się z nią dzieje. Na jego twarzy nie pojawił się jednak pełen satysfakcji uśmieszek ani wyraz triumfu. Nawet jeśli zdawał sobie sprawę, jak na nią działa, nie dał tego po sobie poznać. Jane wciąż się zastanawiała, po co tutaj przyszedł, w dodatku z całym wyposażeniem na piknik. Czy to też część zakładu, czy może chciał sam sobie dowieść, że przy minimum wysiłku może mieć każdą kobietę, którą zechce? Czy u celu czekała na niego nagroda, uzależniona od reakcji kobiety? Nawet jeśli tak jest, to dlaczego właśnie ona stanowi ten cel? Nie była księżniczką z bajki otoczoną tłumem wielbicieli. Była staroświecką w poglądach dziewczyną, którą babcia nazywała kochanym molem książkowym, a z której matka nieraz sobie podkpiwała. Gdyby trwała przy tej myśli oraz przekonaniu, że w najlepszym wypadku jest dla Jorge czymś w rodzaju przelotnego kaprysu niezależnie od motywów, którymi się kierował to może lepiej, by się pilnowała i nie dała się unieść fantazji ani nie robiła sobie złudnych nadziei. Po prostu ciesz się chwilą, jak gdybyś była pochłonięta książką, nakazała sobie, nie przerywając jedzenia. Z całą pewnością była to najlepsza enchilada z kurczaka, jaką w życiu jadła. Książki zawsze kiedyś się kończą i tak będzie i teraz. Musi pamiętać, że cokolwiek się dzieje, jakkolwiek cudowna wydaje się ta chwila, jest tylko fikcją. Tak jak powieści, które kocha. Zanim to sobie uzmysłowiła, skończyła jeść. Wzięła serwetkę, wytarła usta i ręce. 68 RS Było pyszne stwierdziła. Przekażę to ojcu odparł Jorge. Będzie zadowolony. Lubi, jak chwalą jego kuchnię. Sięgnął do koszyka. Jeszcze jest, gdybyś miała ochotę na więcej. Nie, dziękuję, wystarczy odpowiedziała szybko Jane. Pękłabym, gdybym jeszcze zjadła. Poza tym... uśmiechnęła się muszę mieć jeszcze miejsce na to. Uwielbiam słodki chleb. Jorge nałożył kawałek na serwetkę i podał jej. Zapamiętam to do następnego razu powiedział. Do następnego razu? zdziwiła się Jane. Te same w sobie niewiele znaczące trzy słowa, w tym kontekście były dla niej całkowicie niejasne. Nie zdobyła się jednak na prośbę o wyjaśnienie. Obawiała się odpowiedzi, jaką mogłaby usłyszeć. Czyżby ten osobliwy piknik nie miał być sprawą jednorazową? Następnym razem, kiedy się spotkamy uściślił Jorge i nagle przerwał, jakby coś do niego dotarło. Jane była w sylwestra sama, ale to przecież nie musi jeszcze znaczyć, że nie jest z nikim związana. Chyba że... zawahał się z kimś się spotykasz. Już nie, pomyślała. Nie. Mówiłam ci przecież, że nie przypomniała mu. Słysząc to, Jorge znów się uśmiechnął. Jane wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana. A więc spotkamy się? Patrzył na nią wyczekująco. Jeśliby nie wiedziała, że tak nie jest, mogłaby pomyśleć, iż zachowanie Jorge świadczy o jego nieśmiałości. To jednak niemożliwe. Jorge Mendoza nigdy w życiu nie był nieśmiały. W takim stosunkowo niewielkim mieście 69 RS jak Red Rock każdy znał każdego, a już na pewno wszystko wiedział o innych. A ona wiedziała o Jorge, że jest niewiarygodnie przystojnym mężczyzną, zmieniającym kobiety jak rękawiczki. %7łe cieszy się opinią największego uwodziciela i zdobywcy niewieścich serc. Miał trzydzieści osiem lat, więc niewykluczone, że zdobył już wszystkie atrakcyjne kobiety w mieście i zszedł teraz o szczebel niżej, na jej poziom. Nie żeby czuła się niegodna jego zainteresowania, ale kobiety, z którymi się spotykał, należały do całkiem innej sfery towarzyskiej i finansowej niż ona. Ich pojęcie dobroczynności sprowadzało się do wypisywania czeków, jej natomiast do osobistego zaangażowania i pracy na rzecz osób potrzebujących. Jeśli tego chcesz... usłyszała swoją odpowiedz. Obserwowała bacznie jego wyraz twarzy, czekając, aż zawoła prima aprilis", choć do I kwietnia pozostały jeszcze trzy miesiące. Tak, właśnie tego chcę powiedział zdecydowanym tonem. Sam był zaintrygowany tym, że naprawdę tak myśli. Owszem, zawsze lubił kobiety kochał je ale musiał też przyznać, choć go to trochę irytowało, że nigdy nie czuł w stosunku do żadnej tego, co teraz w stosunku do Jane. Na ogół wiązał się z kobietami pełnymi życia i temperamentu, które lubiły się bawić i romansować i zdawały sobie sprawę, że nie ma co spodziewać się po nim dłuższego zaangażowania. Tak było aż do nocy sylwestrowej. Ta kobieta jest całkiem inna, pomyślał nie po raz pierwszy. Nie jest kobietą, z którą zabawisz się przez chwilę, po czym ją zostawisz. Jane 70 RS Gilliam jest kobietą, którą jego matka uznałaby za odpowiednią kandydatkę na żonę. Jorge znał siebie i wiedział, że nie ma ochoty ani na małżeństwo, ani na związanie się z jedną kobietą na czas dłuższy. A jednak nie mógł zdobyć się na to, żeby tak po prostu zostawić Jane. Mógł przecież oddać jej płaszcz w jakikolwiek inny sposób, nie zajmując się tym osobiście. Ale on nie chciał najzwyczajniej w świecie odesłać jej płaszcza. Chciał go jej sam przynieść i dowiedzieć się, dlaczego tak pospiesznie, bez słowa wyjaśnienia, opuściła restaurację. Najbardziej jednak, co sobie nagle uświadomił, pragnął ją znowu zobaczyć. Wmawiał sobie, że tak naprawdę to chciał się przekonać, czy tamtej nocy było coś szczególnego, co go do niej przyciągało. Może się okaże, że czar prysł i teraz Jane nie zrobi na nim żadnego wrażenia. Kiedy ją jednak zobaczył, to osobliwe połączenie delikatności z niewinnością i nieśmiałością, coś w nim drgnęło. Nie potrafił zidentyfikować tego uczucia. Coś sprawiło, że poczuł lekką niepewność. Może powinien odejść i nie zastanawiać się nad tym. W głębi duszy bowiem było to coś, czego się bał,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|