[ Pobierz całość w formacie PDF ]
językiem pieścić piersi, potem delikatnie pocałował powieki. Jęknęła cicho. Wtedy wsunął język w rozchylone wargi. Randi wpiła się palcami w jego ramiona, co wzmogło podniecenie. Nie pamiętał już o postanowieniu, by działać wolno i rozważnie. Chwycił jej dłonie i jedną ręką unieruchomił je ponad głową. Kolano wsunął między uda dziewczyny, całował jej szyję i piersi. Krzyknęła, gdy znów zaczął pieścić sutki, wygięła mocno biodra, przyciskając się do Manny'ego. Jego usta znalazły się na jej brzuchu i niżej. Wczepiła się palcami w jego włosy. Oboje ogarnęła namiętność. Randi sięgnęła do guzików spodni Manny'ego, lecz zanim zrobiła jakiś ruch, sam się ich pozbył. W mroku rozświetlonym dogasającym ogniem kominka rzuciła okiem na jego nagość i przez sekundę zaniepokoiła się, czy zdołają się dopasować. Po chwili przestała myśleć o czymkolwiek, bowiem usta Manny'ego przylgnęły do jej nowych, koronkowych majteczek. Szybko je zdarł i na moment przerwał pieszczoty, by założyć zabezpieczenie. Randi, pogrążona w rozkosznych odczuciach, ledwie to zauważyła. Nim zdążyła chwycić oddech, już na niej leżał, wspierając się na łokciach, by nie przygniatać swoim ciężarem. Instynktownie rozsunęła nogi, a on wśliznął się we właściwe miejsce. - Powstrzymaj mnie teraz, jeśli tego nie chcesz - szepnął. - Nie przerywaj. Jestem szczęśliwa, że to ty. Uniósł ją i przycisnął do siebie. - Rozluznij się, kochanie. Zrobimy to tak powoli, jak tylko będę mógł. Powiedz, jeśli cię zaboli. Wniknął w nią delikatnie, wycofał się, a potem pogłębił nacisk. 108 RS Nie bolało. Nigdy dotąd nie miała tak niezwykłych odczuć. Dopiero teraz czuła, że Manny i ona stanowią jedność. 109 RS - Zwięty Boże! - westchnęła Randi. Nie mogła dłużej milczeć. Pragnęła się dowiedzieć, jak to jest kochać się z mężczyzną, lecz nie sądziła, że będzie aż tak. Utraciła coś więcej niż dziewictwo, ale dostała dużo w zamian. Nie potrafiła nazwać tego, co działo się wewnątrz jej ciała. Cokolwiek to było, miało posmak dzikiej wolności. Zapragnęła krzyczeć ze szczęścia. - Dobrze się czujesz? - spytał Manny. - Lepiej niż dobrze. Było niebiańsko! - Randi nie potrafiła wyrazić tego jaśniej. - Powinienem teraz odejść. Jesteś na pewno obolała - powiedział i odsunął się. - Och, nie! - Randi zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła się. - Obejmij mnie - poprosiła. - Czy, kiedy trochę odpoczniemy, możemy to zrobić jeszcze raz? - Hmm. Nie trzeba będzie długo czekać, jeśli zostaniesz w tej pozycji. - Naprawdę? - spytała, choć wyczuwała własnym ciałem jego podniecenie. - Ale to nie najlepszy pomysł - zauważył, odsuwając rękę Randi. - Potrzebujesz ciepłej kąpieli i odpoczynku. Chcę, by wszystko było jak należy. - Ależ jest. Nie chcę kąpieli, tylko ciebie. Kocham cię. - Dobry Boże - Manny wyswobodził się z jej objęć i odsunął. Bał się takich deklaracji. Stracił kontrolę nad sobą, a teraz Randi za to zapłaci. Czuł się nędznie. - Co ja takiego powiedziałam? - spytała cicho. 111 RS - Posłuchaj... - zaczął, otulając ją narzutą. - Nie jestem człowiekiem, którego potrzebujesz. Otworzyła usta, jakby chciała mu przerwać, lecz położył jej palec na ustach, nakazując milczenie. - Nie, nie jestem kryminalistą, ale kiedyś robiłem różne złe rzeczy, a potem oczyszczałem sumienie, poszukując sprawiedliwości dla innych. Gdyby żyła twoja matka, pewnie przestrzegałaby cię przed bliższą znajomością z kimś takim. Czuł, że pewne sprawy wymagają wyjaśnienia, nawet jeśli nigdy wcześniej głośno nie mówił na ten temat. - Jako młody chłopak byłem bezwartościowym draniem. Kiedy miałem dziesięć lat, moja rodzina pracowała w polu. Mnie kazano pilnować małej siostry. Denerwowało mnie to, bo dzieciak wymagał dużo uwagi, a ja chciałem pracować tam, gdzie dorośli. Pozwoliłem jej wyjść z przyczepy samochodowej i łazić po okolicy. Nagle na horyzoncie pojawiła się ciężarówka wypełniona miejscowymi chłopakami. Często przyjeżdżali, żeby dręczyć nie znających języka imigrantów, wyzywać ich i obrzucać kamieniami. - Nie... - jęknęła Randi. - Nigdy wcześniej nie widzieli mojej siostry. Wątpię, czy zdawali sobie sprawę z tego, co robią. Uderzyli ją bokiem ciężarówki i odrzucili na parę metrów. Zginęła. - O, Boże! - Randi zakryła twarz dłonią. Teraz Manny uświadomił sobie, że w koszmarze, który dręczył go nocą, nie ratował Ricky'ego ani swojej małej siostry, lecz Randi. Starał się 112 RS ją uchronić od emocjonalnego rozbicia, ostrzec ją przed samym sobą. Nie udało się. Po raz kolejny w życiu zawiódł kogoś, na kim mu zależało. - To nie była twoja wina! - krzyknęła. - Nie mogłeś ich powstrzymać! Byłeś dzieckiem. - Całe moje życie to historia takich porażek - Manny odwrócił twarz, by nie widzieć łez dziewczyny. - Nie możesz mnie kochać. Mam okaleczone serce. Nie wiem, co znaczy miłość. Musisz zobaczyć mnie takim, jakim jestem. Bronić się przede mną. Randi nie znała właściwego znaczenia słowa ból", póki nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|