[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wybuchnął śmiechem, szczerym, głośnym śmiechem. Kiedy wreszcie się uspokoił, powiedział: 54 43 n a + n a j - To znaczy, że przeraziłaś się tak bardzo z powodu szczura?Do diabła, kobieto, a ja myślałem, że stało się coś strasznego. - Jakimprawemsię ze mnie śmiejesz! - wykrzyk- nęła Alison. Rzuciła mu grozne spojrzenie i znowu zalała się łzami. - Nie rozumiem, dlaczego sądzisz, że to zabawne! Każdybysię przestraszył. Rafe najwidoczniej pojął wkońcu, jak bardzo była zdenerwowana, bo nagle spoważniał. - Hej, rozchmurzsię, wszystkojest wporządku. To był tylko szczur. Podszedł do niej, a zdecydowane rysy jego twarzy nieco złagodniały. - Nie zbliżaj się do mnie! - zawołała Alison, cofając się okrok. Rafezaklął, aAlisonodwróciłasię i chwiej- nymkrokiemruszyła ku drzwiom, usiłując za wszelką cenę zachować jak największy dystans między sobą i Rafe'em. - Alison! Nie zważała na jegosłowa, a onpobiegł za nią. Przyspieszyłakrokui zdyszanawpadładokuchni. - Niechto diabli, kobieto! Chwycił ją wmomencie, gdy zawadziła czubkiem butaoodstająceodpodłogi linoleum. Straciłarówno- wagę. - Och! - krzyknęła, czując, że za chwilę znajdzie się na podłodze. - Nie martw się, trzymam cię - dobiegł zza jej plecówstanowczy, opanowanygłos Rafe'a. Alepraw- dziwie pomocne okazały się dopiero jego potężne ramiona, które oplotły Alison. Przywarła do niego całym ciałem, by po chwili uświadomić sobie, jaki popełniła błąd. - Cholera! - syknął Rafe tracąc równowagę. Na- tychmiast runął do przodu i uderzył kolanami o twar- 55 43 n a + n a j dą, zimną podłogę. Alison jęknęła, objęła Rafe'a ramieniemwpasie i uwiesiła się na nim, jakbyod tego zależało jej życie. Jej palce wpiłysię wniego, a ontrafił wolną ręką międzyjej żebra. Usiłującodzyskać równo- wagę, a jednocześnie nie puścić Alison, dotknął dłonią jej miękkiej piersi. Obojezamarli. Przez kilkanaście sekund trwali objęci nie wiedząc, co robić dalej. Wstrzymali oddech. Alison zacisnęła zębyi czekała, aż z jej piersi odpłynie fala gwałtownego ciepła. Była nadal wtulona w Rafe'a i nagle jej palce zetknęłysię z jego ciepłą, szorstką skórą, gdyż wmo- mencie upadku koszula wysunęła mu się ze spodni. Spojrzała muwoczyi wstrzymała oddech. Poczuła, że serce Rafe'a bije równie mocno jak jej własne. Jego usta znalazłysię tak blisko jej ust, że niemal czuła jego oddech. Takgwałtownie zapragnęła poczuć na swoich ustachdotykwargRafe'a, że z trudemwyszeptała: - Rafe... Proszę. Wydawał się równie oszołomiony jak ona i przez kilka nie kończących się sekund nie był wstanie się poruszyć ani przemówić. Czas wlókł się straszliwie. Wreszcie Rafe powstał z ziemi, pociągając ze sobą Alison. - Wszystko w porządku? - zapytał chrapliwym głosem. - Nic mi nie jest - odparła, śmiejąc się nerwowo, a jej policzki nieco się zaróżowiły. Popatrzył nanią nieprzytomnymwzrokiem. - Na pewno? Szał ustąpił, ale trwał dość długo, by obnażyć ich prawdziwe uczucia. Alisonczuła taki wstyd, że prag- nęła, byziemia rozstąpiła się pod nią i pochłonęła ją na zawsze. Jej policzki płonęły, lecz mimo to wyjąkała: 56 43 n a + n a j - Na pewno. A ty, dobrze się czujesz? Rafe zdobył się na odpowiedz podłuższej chwili. - Omnie się nie martw. - Przepraszam, nie chciałam... Machnął ręką, nie dając jej dokończyć. Wprawdzie tego nie okazywał, lecz Alison czuła, że jest bardzo zdenerwowany. Zapadłoniezręcznemilczenie. WkońcuRafezapytał: - Powiedz mi, czyzawsze takna nie reagujesz? Rumieńce na policzkachAlisonustąpiłymiejsca bladości. - Nie wiem, czego nienawidzę bardziej, szczurów czy karaluchów - powiedziała z drżeniem. - Radzę ci, żebyś jutro z samego rana sprowadziła tutaj szczurołapa - oświadczył prawie normalnym głosem. - Nie ma obawy, zrobię to. Znowu nastała cisza, jeszcze bardziej niezręczna niż poprzednio. Oboje starali się nie patrzeć na siebie. Po chwili Rafe powiedział: - Jeżeli nie ma już nic do omówienia, wrócę do swojej roboty. - Oczywiście - odpowiedziała uprzejmie Alison, próbując za wszelką cenę odzyskać równowagę. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|