[ Pobierz całość w formacie PDF ]

135
gdyż pozostając w wydawnictwie, musiał zerwać stosunki z dawnym zespołem.
 W każdym razie nie ma go w Warszawie  zapewniał Józefa.
Lusia nie chciała za nic w świecie obejrzeć mieszkania. Więcej, bo błagała wujenkę, by ta
nie mówiła jej, co i jak jest urządzone.
 Pozwólcie mi mieć niespodziankę  prosiła.
 A jeżeli się pani nie spodoba!  pytał zmartwiony.  Wówczas chyba powieszę się z
rozpaczy.
 Musi się podobać. Pan jest za mało pewny siebie.
 Proszę mi tylko powiedzieć, panno Lusiu  błagał  czy pani woli kolor niebieski czy
zielony?
 Zielony w niebieską kratkę  śmiała się.
Kiedy wyłuszczał pewnego razu swe wątpliwości na ten temat przed Swojskim, wszedł
Fartuszek, a wysłuchawszy kilku zdań zaopiniował:
 Donna ast mobile, jak mówili starożytni Rzymianie. Dlatego nigdy się kobiecie nie
dogodzi. Najlepiej zapowiedzieć san żardę, bez ogródek:  ma być statuskwo i koniec. A w
ogóle nad drzwiami małżeńskiego domu najlepiej umieścić napis Dantego z tej jego alegorii:
 Pascyjate ogni speramus.
 Słusznie  z powagą potwierdził Swojski  należy odnowić czasy, gdy oblubienica pisała
na drzwiach oblubieńca:  Gdzie ty Kajtuś, tam i ja Kasia... Prawda monsieur Fahrtouscheck?
 O! Wualia!  ucieszył się ten  surowość obyczajów  panie! To grunt.
W tymże czasie Józef miał dość przykrą wizytę. Mianowicie przyszła Natka. Nie mógł jej
nie przyjąć, gdyż służący zameldował ją przy pani Szczerkowskiej, która właśnie wychodziła
i którą musiał odprowadzić do przedpokoju, gdzie właśnie czekała Natka.
Przywitał ją ozięble i sztywno, podając końce palców. Wprowadził do gabinetu i nie
prosząc, by usiadła, zapytał sucho:
 Co cię do mnie sprowadza?
 Józek, ty gniewasz się na mnie?
 Nie gniewam się. Zresztą postawmy na uboczu kwestię moich poglądów na różne
rzeczy. Teraz chodzi o to, czym mogę ci służyć.
.Natka nieśmiało podeszła doń i powiedziała:
 Przeczytałam w kurierku, że się żenisz z panną Hejbowską, i przyszłam ci powinszować,
życzą szczęścia i powodzenia...
 A... dziękuję bardzo.
 To podobno śliczna panna i przecie bogata. Całe Terkacze do niej należą. Bardzo jestem
szczęśliwa, że ty...
 Nie ma o czym mówić  przerwał.
 Józek?!
 Cóż jeszcze? burknął.
 Ty na mnie nie rzucisz kamieniem, że ci się nie przyznałam do Wojtka i do dziecka!...
Daruj mi, ja się tak wstydziłam.
Józef przygryzł wargi. Chociaż postanowił od dawna nic nie mówić w tej sprawie, jednak
nie wytrzymał.
 A nie wstydziłaś się temu Wojtkowi powiedzieć żeś... tam... żeś żyła ze mną 
wybuchnął.
 On wymagał  spuściła oczy.
 Aha! skrzywił się ironicznie.
 Miał prawo jako narzeczony...
Zorientował się, że cała ta rozmowa jest więcej niż niepotrzebna. By uspokoić się, chodził
chwilę po pokoju miarowymi krokami.
 No cóż  zapytał po pauzie  przywiezliście waszego syna?
136
 Jeszcze nie, Józieczku. Już tak sobie ułożyliśmy, że niech do końca lata wsi używa. Boże
drogi, ja nawet nie wiem, jak mam ci dziękować za twoją, Józieczku, łaskę i dobroć dla nas.
 No, nie trzeba przesadzać  chrząknął  ale obiecałem i co obiecałem, tego dotrzymałem.
Nie zapomnę chłopca zapisać do jakiegoś przyzwoitego gimnazjum. Wszystkie koszty
pokryję. Jakże mu na imię, bo zapomniałem?
 Cezary.
 Cezary? Hm, to dobrze. Tedy dziękuję ci za życzenia i muszę cię pożegnać, bo nie mam
czasu.
Natka zakręciła się na miejscu i odezwała się nieśmiało:
 Mam jeszcze prośbę do ciebie, Józieczku.
 Prośbę?  słucham  rzucił niecierpliwie.
 Czy nie byłbyś tak życzliwy przyjść jutro na nasz ślub? Zrobiłbyś nam wielką łaskę.
 Jutro? A no... hm... o której to?
 Zaraz po nieszporach, u Zbawiciela.
 No, owszem, będę...
 Serdecznie dziękuję, serdecznie.
 A wesela nie urządzacie?  zapytał obojętnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl