[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lalki w pogoni za szybkim zarobkiem nie lubią, kiedy im się przypomina, co czeka tam, gdzie dolar już nie sięga. Gwałtowna śmierć tej kobiety pogarszała jeszcze sytuację. Mogło się to zdarzyć każdemu, w każdej chwili. Wyruszyłem z powrotem w kierunku mego biura. Miałem zamiar zatelefonować do Bastiana i poprosić go, żeby mi przesłał odbitkę kserograficzną portretu rysunkowego, jak tylko jego fotograf go zrobi. Wtedy przypomniał mi się Joey Sylvester. Joey był starym agentem, prowadził swoje biuro o dwie przecznice za Sunset. Nie potrafił dostosować się do nowej struktury, w której siła ekonomiczna czołowych wytwórni przeszła w ręce niezależnych producentów. %7łył głównie ze swego udziału w resztkach filmów telewizyjnych i ze swoich wspomnień. Zastukałem do drzwi jego klitki i usłyszałem, że chowa butelkę, tak jakbym mógł być jakimś duchem z czasów prohibicji. Joey wydawał się nieco rozczarowany, kiedy otworzywszy drzwi, zobaczył tylko mnie. Ale wydobył z powrotem swoją butelkę i poczęstował mnie drinkiem w papierowym kubku. Na własny użytek miał szklankę i jak słyszałem, prawie codziennie siadał za biurkiem i wychylał ćwiartkę whisky bourbon. A czasem i półtorej ćwiartki. Był to staruszek z twarzą dziecka, o niewinnie białych włosach i bystrym spojrzeniu. Jego umysł był jak staroświecka lampa z knotem zamoczonym w alkoholu, skierowana tak, aby oświetlić przeszłość i jego packarda z szoferem, pozostawiając terazniejszość w chłodnym cieniu. Było zaledwie parę minut po dwunastej i Joey był jeszcze w dobrej formie. - Miło mi cię widzieć, Lew. Piję za twoje zdrowie. - Zrobił to, kładąc ojcowską rękę na moim ramieniu. - A ja za twoje. Ręka z ramienia przeniosła się na moją głowę i zdjęła z mej kapelusz. - Co ci się stało? - Urządzili mnie tak wczoraj w nocy. - To znaczy, żeś sobie podpił i upadłeś? - Postrzelili mnie z rewolweru. Cmoknął. - Nie powinieneś się tak narażać. Wiesz, coś powinien zrobić, chłopcze? Wycofać się i pisać pamiętniki. Nagą, sensacyjną prawdę o Hollywood. - To już zostało zrobione tysiąc razy, Joey. Teraz nawet w czasopismach można znalezć takie rzeczy. - Ale nie tak napisane, jak ty byś to zrobił. Daj im to z perspektywy ziemnego robaka. To jest tytuł! - Trzasnął palcami. - Założę się, że mógłbym sprzedać twoją opowieść za ładną okrągłą sumkę. Masz złote jabłuszko w zasięgu ręki. Pomyśl nad tym, Lew. - Na razie mam do rozgryzienia orzech i zastanawiam się, czy mógłbyś mi w tym pomóc. Jaka jest twoja odporność na zdjęcia pośmiertne? - Widziałem wielu z nich, jak umierali. - Jego wolna ręka zatrzepotała nad biurkiem w kierunku ściany wytapetowanej podpisanymi fotografiami zgasłych aktorów. Druga ręka uniosła szklankę. - Piję do nich. Rozrzuciłem zdjęcia na jego biurku. Spojrzał na nie ponurym wzrokiem. - Ach - powiedział - do czego może dojść bestialstwo ludzi! Czy ja mam ją znać? - Podobno grała w filmie. Znasz więcej aktorów niż ktokolwiek. - Kiedyś znałem. Ale teraz już nie. - Wątpię, czy ona grywała ostatnio. Zaczęła już wędrówkę w dół. - To może się zdarzyć z dnia na dzień. - W pewnym sensie to się zdarzyło jemu. Nałożył okulary, zapalił lampę na biurku i uważnie przyglądał się fotografiom. Po chwili powiedział: - Carol? - Znasz ją? Spojrzał na mnie spod okularów. - Nie mógłbym przysiąc na to u szeryfa. Kiedyś znałem blondyneczkę, niefarbowaną, która miała uszy takie jak te. Zwróć uwagę, że są małe, przylegające i trochę spiczaste. Uszy rzadko spotykane u dziewczyny. - Carol, jak dalej? - Nie pamiętam. To było dawno, w czterdziestych latach. Nie przypuszczam zresztą, żeby używała własnego nazwiska. - Dlaczego nie? - Miała rodzinę o bardzo tradycyjnych poglądach, gdzieś w Podunk. Nie aprobowali zawodu aktorskiego. Pamiętam, zdaje się, że coś mówiła o swojej ucieczce z domu. - W Podunk? - Niekoniecznie akurat stamtąd. Zciśle mówiąc, myślę, że ona pochodziła z jakiejś miejscowości w Idaho. - Powiedz to jeszcze raz. - Idaho. Czy ta twoja nieboszczka jest z Idaho? - Jej mąż jezdzi samochodem z rejestracją Idaho. Opowiedz mi coś więcej o Carol. Kiedy i gdzie ją poznałeś? - Właśnie w Hollywood. Ktoś z moich przyjaciół zainteresował się tą dziewczyną i przyprowadził ją do mnie. To było urocze dziecko. Nietknięte. - Jego ręce uniosły się w górę, nie dotykając fotografii. - Aktorstwo znała tyle, co ze szkoły, nic więcej, ale znalazłem dla niej trochę roboty. Wtedy o to nie było trudno, jeszcze trwała wojna. A ja znałem osobiście wszystkich kierowników zespołów aktorskich we wszystkich studiach filmowych. - Który to był rok, Joey? Zdjął okulary i przymrużył oczy, cofając się myślą w przeszłość. - Przyszła do mnie na wiosnę 1945, w ostatnim roku wojny. Pani Brown, jeśli była nią Carol, przebywała tu dłużej niż myślałem. - Ile miała wtedy lat? - Była bardzo młoda. Prawie dziecko, jak już powiedziałem. Mogła mieć szesnaście. - A ten przyjaciel, który się nią interesował? - To nie jest tak, jak myślisz. To była kobieta, jedna z dziewcząt od Warnera. Teraz robi seriale w Miasteczku Telewizyjnym. Ale w tych czasach, o jakich mówiłem, była po prostu sekretarką planu. - Czyżbyś mówił o Zuzannie Drew? - Aha. Znasz Zuzannę? - Dzięki tobie. Spotkałem ją na przyjęciu w twoim domu, kiedy jeszcze mieszkałeś na Beverly Hills. Joey spojrzał przerażony, jak gdyby zaskoczyło go przejście z jednego poziomu przeszłości na drugi. - Pamiętam. To musiało być z dziesięć lat temu. Usiadł i myślał o tym, co było dziesięć lat temu, tak jak i ja. Odprowadziłem Zuzannę do domu z tego przyjęcia u Joeya i spotykaliśmy się na innych przyjęciach już nie przypadkiem. Mieliśmy o czym rozmawiać. Ceniła mnie za to, co wiedziałem o ludziach, a ja ją za to, co wiedziała o książkach. Uwielbiałem jej niewiarygodne poczucie humoru. Do fizycznego zbliżenia doszło nieprędko, jak to nieraz bywa, kiedy rzecz zapowiada się na serio. Myślę, że oboje dążyliśmy do tego. Piliśmy, a Zuzanna opowiadała mi wiele o swoim dzieciństwie. Jej ojciec, profesor na uniwersytecie w Los Angeles, młodo owdowiał i czuwał nad nauką Zuzanny. Nie żył już, ale Zuzanna ciągle jeszcze czuła przy sobie jego obecność. Coś się nagle między nami popsuło i Zuzanna przestała bywać na przyjęciach, przynajmniej na tych, na które ja chodziłem. Słyszałem, że wyszła za mąż, ale nie poszczęściło jej się. Potem poszczęściło się jej w pracy. - Skąd ona znała Carol? - spytałem Joeya. - Musisz zapytać jej samej. Mówiła mi kiedyś, ale nie pamiętam. Moja pamięć nie jest już taka jak kiedyś. - Terazniejszość przygnębiała go. Nalał sobie whisky. Odmówiłem, kiedy chciał mnie poczęstować. - Co się stało z Carol? - Znikła z horyzontu. Coś mi się zdaje, że uciekła z jakimś marynarzem albo kimś takim. Nie miała prawdziwego zacięcia na gwiazdę, czegoś takiego, co zostaje po pierwszym rozkwicie. - Joey westchnął głęboko. - Jak zobaczysz Zuzannę, przypomnij jej moje nazwisko, dobrze, Lew? To znaczy, jeśli będziesz mógł to zrobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|