[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie musi się pani spieszyć. Hrabia życzy sobie, żeby pani
zjadła przed podróżą porządne śniadanie.
Perdita posÅ‚usznie zjadÅ‚a dwie buÅ‚eczki z dżemem mali­
nowym i wypiła filiżankę czekolady. Kusiła ją jeszcze miska
z owocami, ale szkoda jej byÅ‚o czasu na jedzenie, bo nie mog­
ła się doczekać, by zobaczyć ukochanego.
Hrabia czekał na nią w holu na dole. Ujął jej ręce i po kolei
pocałował każdą z nich.
- Gotowa? - zapytał.
Perdita nieśmiało skinęła głową, świadoma, że służba do-
236
kładnie się jej przygląda. Wyglądało na to, że właśnie w tej
chwili wszyscy znalezli sobie coÅ› do zrobienia w holu.
Adam także to zauważyÅ‚, ale bez sÅ‚owa komentarza popro­
wadził ją do czekającego powozu.
- Potrzebna ci bÄ™dzie w drodze pokojówka, kochanie? Jed­
na z dziewczÄ…t jest gotowa do wyjazdu.
- Nie. WolÄ™ być tylko z tobÄ… - szepnęła. - W koÅ„cu przyje­
chałam tu zupełnie sama - dodała z figlarnym uśmiechem.
- Wiem i aż mi ciarki chodzą po plecach, kiedy o tym myślę.
Mam nadzieję, że nie spotkały cię żadne nieprzyjemności.
- PrzemiÅ‚a chÅ‚opka wzięła mnie pod swoje skrzydÅ‚a - po­
wiedziała, nie wspominając o tęgim mężczyznie.
Powóz ruszyÅ‚, a Perdita oparÅ‚a gÅ‚owÄ™ na ramieniu ukocha­
nego i zamyśliła się. Milczała tak długo, że hrabia zaczął się
niepokoić.
- %7łałujesz tego, co mi wczoraj obiecałaś?
- Nigdy! - Popatrzyła na niego z oddaniem. - Po prostu nie
mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. Boję się,
że śnię... Naprawdę chcesz się ze mną ożenić?
- Gdybym tego nie zrobiÅ‚, twoja reputacja zostaÅ‚aby wysta­
wiona na szwank.
- Chcesz powiedzieć, że nie powinnam byÅ‚a spÄ™dzać z to­
bÄ… nocy?
- Nie spędziłaś jej ze mną, kochana. Nocowałaś w moim
domu, strzeżona przez caÅ‚Ä… sÅ‚użbÄ™ i niezwykle moralnÄ… go­
spodynię. Miałem na myśli obecną chwilę.
- Jestem taka szczęśliwa. - Perdita przytuliÅ‚a siÄ™ do uko­
chanego. - Powiedz mi, kiedy zdałeś sobie sprawę... no wiesz,
kiedy zmieniłeś zdanie na mój temat?
- Trochę to trwało - odparł poważnym tonem. - Chwilami
bałem się o swoje życie. Patrzyłaś na mnie tak groznie...
237
- Myślałam, że cię nienawidzę. Uważałam cię za nudnego,
zadufanego w sobie i okropnie nadętego.
-I nie mogłaś się oprzeć pokusie, żeby mnie nie przywołać
do porządku, tak? Miałaś rację, musiałem być nieznośny.
- Byłeś Naprawdę! Tak bardzo tobą gardziłam! Uważałam,
że dżentelmen nie zniżyłby się do tego, aby przyjść do moich
rodziców i domagać się, aby mnie ukarali.
- Nie zrobiłem tego.
- Teraz to wiem, ale wtedy nie miaÅ‚am pojÄ™cia o Louise. Po­
winniśmy się nią były lepiej zajmować. %7łałuję, że w ogóle we-
szłyśmy do tego sklepu.
- Skąd mogłaś wiedzieć, co knuje Verreker? Nie martw się.
W tej chwili nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo.
- Jak możesz tak mówić? Warunki, w jakich mieszka w do­
mu szeryfa, mogą ją zabić!
- Przesadzasz, choć przyznajÄ™, że może jej nie być wygod­
nie. Ale to młoda i zdrowa dziewczyna. Dopóki nikt tam się
nie rozchorował, nic jej nie grozi. Dużo bardziej obawiałem
siÄ™ porwania. Niestety, książę mnie wzywaÅ‚ i nie mogÅ‚em zo­
stać w Bath.
- A teraz?
- Teraz mam urlop i już cię nie opuszczę.
- Cieszę się - wyszeptała.
Adam pocałował ją z czułością, a ona oddała pocałunek,
wkładając weń całą swoją miłość. W ramionach ukochanego
czuÅ‚a siÄ™ bezpieczna i szczęśliwa. Bez obaw patrzyÅ‚a w przy­
szłość, tę bliższą i tę dalszą.
- Teraz ty mi powiedz, kiedy zrozumiałaś, że mnie kochasz.
Po naszej rozmowie w Bath niemal straciłem nadzieję... Miałem
wrażenie, że uparłaś się nigdy mi nie przebaczyć.
- Byłam taka niemądra. - Perdita zarumieniła się i ukryła
238
twarz na jego piersi. - UraziÅ‚eÅ› mojÄ… dumÄ™. I choć szybko zo­
rientowałam się, że nie mam racji, nie chciałam tego przyznać.
Obawiam się, że jestem strasznie uparta.
- To rzeczywiÅ›cie szokujÄ…ce! - Hrabia rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ i poca­
łował jej włosy. - Ale dziękuję Bogu za twój upór! Powiedz, ile
dziewcząt zdecydowałoby się zaryzykować samotną podróż
dyliżansem pocztowym?
- Amy nie zastanawiałaby się ani chwili! Prawdę mówiąc,
nie może się doczekać, żeby to wreszcie zrobić.
- W to wierzę, ale sama przyznasz, że kobiety w rodzinie
Wentworthów są dosyć nietypowe? Odkąd zdobyłem twoje
serce, uważam się za najszczęśliwszego człowieka na świecie.
- Mówisz tak samo jak papa. On zawsze błogosławi dzień,
w którym spotkaÅ‚ mojÄ… mamÄ™. Na pewno zauważyÅ‚eÅ›, że bar­
dzo jÄ… kocha.
- Wszyscy to widzą - odparł hrabia. - Twoja matka jest
wyjątkową kobietą, a jej starsza córka wyraznie idzie w jej
ślady.
- Dziękuję. To najpiękniejszy komplement, jaki mogłeś mi
powiedzieć - odparła z powagą Perdita.
- Inne moje komplementy wcale ci siÄ™ nie podobaÅ‚y. Za­
skoczyłaś mnie, nie było w tobie śladu próżności, a przecież
z takÄ… urodÄ…...
- Mówiłam ci już, że mój wygląd jest kaprysem natury, ja
sama nie miałam na to żadnego wpływu.
- To prawda, ale wiele pięknych kobiet uważa, że uroda
zwalnia je z obowiązku myślenia.
- Widziałam to na własne oczy! - roześmiała się Perdita.
- Ale takie siedzenie w charakterze bezmyślnej dekoracji musi
być strasznie nudne.
- Jestem pewny, że tobie nie grozi taki los!
239 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl