[ Pobierz całość w formacie PDF ]
równoznaczna ze Å›mierciÄ… Rosamund. A także tych, na których życiu zapewne ci zależy. Wierz mi, pomyÅ›laÅ‚em o najokrutniejszej formie zemsty. Agravar patrzyÅ‚ na barona i przypominaÅ‚ siÄ™ mu inny czÅ‚owiek, jego ojciec, dla którego również okrucieÅ„stwo byÅ‚o istotÄ… życia. Zarówno ten, jak i tamten nie mieli w sobie za grosz zwykÅ‚ej ludzkiej przyzwoitoÅ›ci. Kpili z prawa, a zadawanie Å›mierci sprawiaÅ‚o im uciechÄ™. - PotrafiÄ™ zapewnić bezpieczeÅ„stwo osobom, o których wspomniaÅ‚eÅ› - rzekÅ‚, ale bez gÅ‚Ä™bszego przekonania. - Co za Å›mieszne przechwaÅ‚ki. Jest tyle sprytnych sposobów uÅ›miercenia drugiego czÅ‚owieka. Trucizna, pchniÄ™cie nożem w tÅ‚umie, zabÅ‚Ä…kana strzaÅ‚a na polowaniu i tyle, tyle innych. Agravar obnażyÅ‚ zÄ™by w grymasie odrazy. WiedziaÅ‚, że powinien bezzwÅ‚ocznie skrÄ™cić kark temu Å‚otrowi, ale wiedziaÅ‚ też, że nie zrobi tego. PowstrzymaÅ‚ go strach. Cyrus, który od razu wyczuÅ‚ tÄ™ bojazÅ„, postanowiÅ‚ jÄ… jeszcze podsycić. - To wcale nie musi siÄ™ wydarzyć od razu. Należę do ludzi cierpliwych. ZresztÄ… tam, gdzie bÄ™dÄ™, nikomu siÄ™ nie spieszy. Ale ty nigdy nie zaznasz spokoju. UpÅ‚ynÄ… lata, 168 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r mimo to bÄ™dziesz wiedziaÅ‚, że morderca czeka za promem i w każdej chwili może uderzyć. Tak wiÄ™c pomyÅ›l, czy warto narażać tych, których kochasz. Agravar odwróciÅ‚ wzrok. Nie mógÅ‚ patrzeć na tego pÅ‚aza. - Czego chcesz? - spytaÅ‚, cofajÄ…c rÄ™kÄ™. Cyrus wygÅ‚adziÅ‚ pognieciony materiaÅ‚ tuniki. - Rosamund pogodziÅ‚a siÄ™ już z losem. Nie zrobisz niczego, co by spowodowaÅ‚o zmianÄ™ jej decyzji. Nie wejdziesz również w żadne konszachty z sir Robertem. Wiesz już, czym grozi sprzeciwienie siÄ™ mojej woli. - Idz do diabÅ‚a. - We wÅ‚aÅ›ciwym czasie. Och, o czymÅ› bym zapomniaÅ‚. Davey przesyÅ‚a ci radÄ™. - WyszczerzyÅ‚ zÄ™by. - Radzi ci, żebyÅ› zaczÄ…Å‚ traktować mnie poważnie. ChciaÅ‚em rzec, ze Å›miertelnÄ… powagÄ…. ByÅ› nie popeÅ‚niÅ‚ tego samego bÅ‚Ä™du co on. Agravar w lot zrozumiaÅ‚ aluzjÄ™. - ZabiÅ‚eÅ› go. Na Boga, czÅ‚owieku, toć to byÅ‚o chÅ‚opiÄ™. - ChÅ‚opcy, dzieci, kobiety. Nie ma żadnego znaczenia, kto ile ma lat i jakiej jest pÅ‚ci. Zmiażdżę każdego, kto stanie mi na drodze. - ZmrużyÅ‚ oczy. - PamiÄ™taj, bastardzie o losie Daveya. Albo doÅ›wiadczysz mÄ™ki, jakiej nawet sobie nie wyobrażasz. Agravar poczuÅ‚ siÄ™ caÅ‚kowicie bezradny. WiedziaÅ‚ już, z kim ma do czynienia. Rzadko siÄ™ zdarza, by czÅ‚owiek byÅ‚ uosobieniem zÅ‚a. Owszem, sÄ… ludzie zli, ale zawsze można w nich odnalezć jakÄ…Å› okruszynÄ™ dobra. ZÅ‚o przeważa w niektórych ludziach tak jak w innych dobro. Ale oto staÅ‚ przed nim ktoÅ› bez reszty zaprzedany zÅ‚u. I ten ktoÅ› budziÅ‚ w nim strach. - JesteÅ› szalony - rzekÅ‚, przeÅ‚ykajÄ…c Å›linÄ™. - MdÅ‚o mi siÄ™ robi na twój widok. Cyrus rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. Nie byÅ‚ to Å›miech przyjemny dla ucha. - Na twojej życzliwoÅ›ci najmniej mi zależy. I lepiej nie pokazuj siÄ™ jutro na Å›lubnej ceremonii. RadzÄ™ wyjechać pod jakimÅ› pretekstem . Rozumiesz, czÅ‚owiek ulegam niekiedy pokusom, wiÄ™c najrozsÄ…dniej jest pokus unikać. I nie próbuj siÄ™ z niÄ… spotykać. Po prostu żadnych gÅ‚upstw, abym nie musiaÅ‚ podejmować bolesnych decyzji. - WzruszyÅ‚ ramionami i odszedÅ‚. Agravar odprowadziÅ‚ go wzrokiem, a kiedy Cyrus zniknÄ…Å‚ za zakrÄ™tem korytarza, grzmotnÄ…Å‚ pięściÄ… w Å›cianÄ™. Ból nie przyniósÅ‚ mu ulgi. Niezwyciężony Agravar Wiking zostaÅ‚ skutecznie pobity i musiaÅ‚ uznać 169 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r przewagÄ™ przeciwnika. Nie. Nigdy. UniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. Musi jeszcze coÅ› przemyÅ›leć. ROZDZIAA DWUDZIESTY ÓSMY Agravar pospieszyÅ‚ do strażnicy i nakazaÅ‚ trzem swym najbardziej zaufanym ludziom przywdziać kolczugi i przypasać miecze. Dopiero jednak kiedy stanÄ™li przed nim w peÅ‚nym rynsztunku, uÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że nie może im nic powiedzieć. OdesÅ‚aÅ‚ ich wiÄ™c do kwater, a sam udaÅ‚ siÄ™ na mury, wiedzÄ…c, że i tak nie bÄ™dzie mógÅ‚ zasnąć. ZastaÅ‚ go tam Å›wit. ZbliżaÅ‚a siÄ™ godzina Å›lubnej ceremonii. Po dÅ‚ugim pasowaniu siÄ™ z sobÄ… zdecydowaÅ‚ siÄ™ jednak pójść do kaplicy. StanÄ…Å‚ za filarem, w gÅ‚Ä™bokim cieniu. WidziaÅ‚ Rosamund powtarzajÄ…cÄ… sÅ‚owa małżeÅ„skiej przysiÄ™gi. WyglÄ…daÅ‚a piÄ™knie, zaskoczyÅ‚a go jej swoboda i opanowanie. Sir Robert, jak zawsze królewski w gestach i postawie, zÅ‚ożyÅ‚ przysiÄ™gÄ™ niskim, poważnym gÅ‚osem i, nieÅ›wiadomie, zadaÅ‚ Agravarowi okrutne tortury, biorÄ…c w swe wdziÄ™czne dÅ‚onie szczupÅ‚Ä… dÅ‚oÅ„ Rosamund, która z tÄ… chwilÄ… staÅ‚a siÄ™ jego małżonkÄ…. NowożeÅ„cy odwrócili siÄ™ ku swym przyjacioÅ‚om, którzy przystÄ…pili z życzeniami. W pewnym momencie, gdy Alayna zajęła rozmowÄ… pannÄ™ mÅ‚odÄ…, sir Robert odszedÅ‚ na stronÄ™ i zbliżyÅ‚ siÄ™ do siedzÄ…cej w Å‚awce zawoalowanej damy. Agravar rozpoznaÅ‚ w niej VeronicÄ™. Chyba pÅ‚akaÅ‚a, CzÄ™sto unoszona do oczu chusteczka mogÅ‚a Å›wiadczyć tylko o tym. StajÄ…c przed VeronicÄ…, sir Robert zupeÅ‚nie zmieniÅ‚ siÄ™ na twarzy. W jednej chwili postarzaÅ‚ siÄ™ i przygasÅ‚. PodniósÅ‚ rÄ™kÄ™, lecz zawahaÅ‚ siÄ™ i zaraz jÄ… opuÅ›ciÅ‚. Veronica pochyliÅ‚a gÅ‚owÄ™, a jej ramiona i plecy zadrżaÅ‚y. Nie powiedziawszy ani sÅ‚owa, sir Robert wróciÅ‚ do mÅ‚odej małżonki. Agravar wiedziaÅ‚ już wszystko. Sir Robert kochaÅ‚ lady VeronicÄ™. Nigdy nie pragnÄ…Å‚ Rosamund. WycofaÅ‚ siÄ™ i opuÅ›ciÅ‚ kaplicÄ™. Robert kochaÅ‚ VeronicÄ™. Agravar chodziÅ‚ z kÄ…ta w kÄ…t w swoim pokoju. Robert. Sir Robert byÅ‚ kluczem do caÅ‚ej sprawy. PoÅ›lubiajÄ…c Rosamund, uważaÅ‚ Cyrusa za jej prawnego opiekuna, który kieruje siÄ™ troskÄ… o dobro pasierbicy. Ani mu do gÅ‚owy przyszÅ‚o, że to cyniczny intrygant, który zastawiÅ‚ na niego puÅ‚apkÄ™. 170 a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r Gdyby jednak dowiedziaÅ‚ siÄ™, że Cyrus wykorzystaÅ‚ jego poczucie honoru dla swych egoistycznych celów, z pewnoÅ›ciÄ… w innym Å›wietle by ujrzaÅ‚ swoje małżeÅ„stwo i dążyÅ‚ do odwrócenia biegu wydarzeÅ„, szczególnie jeÅ›li kochaÅ‚ kogoÅ› innego. ZnajÄ…c prawdÄ™ o Cyrusie, miaÅ‚by go w pogardzie, żadna dalsza przyjazÅ„ absolutnie nie wchodziÅ‚aby w grÄ™. W ten sposób Cyrus miast poprawić swojÄ… sytuacjÄ™, pogorszyÅ‚by jÄ…. StraciÅ‚by tam, gdzie liczyÅ‚ na zysk i profity. Gdyby tylko Robert wiedziaÅ‚. Agravar wyrzucaÅ‚ sobie, że nie pomyÅ›laÅ‚ o tym wczeÅ›niej. MałżeÅ„ska przysiÄ™ga zostaÅ‚a zÅ‚ożona. Robert i Rosamund od kilku godzin byli mężem i żonÄ…. Ale jeszcze nie skonsumowali swojego zwiÄ…zku. Jeszcze nie. MiaÅ‚ zatem trochÄ™ czasu. ZwiÄ…zek małżeÅ„ski musi zostać skonsumowany. Jeżeli tak siÄ™ nie stanie, wtedy pojawiajÄ… siÄ™ podstawy prawne do unieważnienia maÅ‚- żeÅ„stwa. Agravar rzuciÅ‚ siÄ™ ku drzwiom. Kiedy je otworzyÅ‚, niemalże zderzyÅ‚ siÄ™ z dwoma swoimi ludzmi. Wszystko wskazywaÅ‚o na to, że albo przypadkowo stanÄ™li przed progiem, albo chcieli wejść. - Caspar, Desmond, ki diabeÅ‚ was tu przyniósÅ‚? Czy coÅ› siÄ™ staÅ‚o? Tamci spojrzeli na siebie, a każdy uczyniÅ‚ to z nadzieja, że udzieli wyjaÅ›nieÅ„ ten drugi. WyglÄ…dali jak chÅ‚opcy którzy coÅ› zbroili i Å›wiadomi sÄ… swojej przewiny. - Ty powiedz - rzekÅ‚ Desmond. Caspar zrobiÅ‚ przerażonÄ… minÄ™. - BÄ™dzie lepiej, jak ty powiesz. - Ale ja jestem starszy i mam prawo wyrÄ™cza siÄ™ mÅ‚odszym. - Dość tych żartów! - huknÄ…Å‚ Agravar. - Gadać mi tu zaraz! Desmond! - To lord Lucien postawiÅ‚ nas tu na straży. PowiedziaÅ‚ nam, że nie masz prawa, kapitanie, opuszczać swojej komnaty. - Niewiele słów, a Desmond przy ich wypowiadaniu aż siÄ™ spociÅ‚. - Co?! - Agravar przypominaÅ‚ w tej chwili rozjuszonego byka. - Zejść mi z drogi!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|