[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekonaniem, że chce iść teraz do szkoły biblijnej. 117 Jaki więc z tego wniosek? Na pewno nie możemy twierdzić, że jesteśmy w posiadaniu magicznego środka skutecznego w przypadku narkomanii. Diabeł, który kryje się w igle ma tak ogromną śmiercionośną siłę, że podobne twierdzenie byłoby głupotą. Możemy mówić jedynie, że znalezliśmy moc, która może zawładnąć chłopakiem potężniej niż narkotyki. Jednak ta moc to sam Duch Zwięty, który, w przeciwieństwie do narkotyków, wpływa na życie naszych chłopców w dość dziwny sposób: bierze ich w niewolę po to, żeby ich wyzwolić. Jeśli chodzi o to, co uważamy za śmiały eksperyment, to nadal jesteśmy w powijakach. Musimy się jeszcze wiele dowiedzieć o tym, czego to duchowe przeżycie może, a czego nie może dokonać w nieszczęśliwym życiu tych nastolatków. Każdego dnia dokonujemy nowych odkryć. Każdego dnia uczymy się jak mamy działać, żeby lepiej pomagać, i co robić, żeby procent trwałych wyleczeń był większy. Chrystus obiecał między innymi, że Jego Duch wprowadzi nas we wszelką prawdę. Opierając się na tej obietnicy spodziewamy się, że pewnego dnia On wskaże nam zasady, które będą użyteczne nie tylko tutaj, przy Clinton Avenue, ale w całych Stanach Zjednoczonych, gdziekolwiek samotność i rozpacz doprowadza chłopców i dziewczęta do szukania ucieczki od problemów w strzykawce, brudnej igle i kuchence z zakrętki od butelki. Któregoś dnia siedzieliśmy z Lindą w moim gabinecie rozmawiając o tym wszystkim i zastanawiając się, do czego nas to zaprowadzi. Cały czas miałem jednak w pamięci imię, którego nie wymieniało żadne z nas: Maria. Jak myślisz, czy Maria przeżyje kiedykolwiek chrzest w Duchu Zwiętym? zapytałem nagle. W oczach Lindy wyczytałem, że zastanawiała się nad tym samym. Oboje zgodziliśmy się co do tego, że Maria ma naprawdę olbrzymi problem. Brała heroinę od lat. Ostatnim razem, kiedy do nas przyszła, oboje z Lindą uznaliśmy, że niewiele już zostało jej życia. Nawet teraz widywałem czasami w snach te głęboko zapadnięte oczy, zaciśnięte pięści, trzęsące się wargi. Jednak oboje postanowiliśmy modlić się o to, by w jej życiu zdarzył się cud. Oboje pielęgnowaliśmy w sobie marzenie o tym, żeby ją dowieść do chrztu, tu, w Ośrodku. Jednak miało się to stać inaczej. Pewnego dnia pod koniec lata zadzwonił telefon. To była Maria. Dzwoniła z kaplicy pastora Orteza. Pastorze Wilkerson! niemal krzyczała do słuchawki Mam wspaniałą wiadomość! Wczoraj wieczorem zostałam ochrzczona w Duchu Zwiętym! Była tak podniecona, że ledwie mogła mówić, więc poprosiłem, żeby podała słuchawkę pastorowi Ortezowi. Kiedy mi to wszystko opisywał, wyobrażałem sobie tę scenę: Maria wchodzi do niegdyś prywatnego mieszkania wciśniętego między inne, takie w których często odbywają się głośne imprezy; Maria przeciska się wśród innych ludzi latynoskiego pochodzenia, żeby znalezć wolne miejsce; słucha kazania i słyszy wezwanie do wyjścia do przodu; wychodzi naprzód. Niemal słyszałem jej głos, ochrypły głos, jakim rozmawiała z nami ostatnio, teraz błagający Pana, by zamieszkał w niej Jego Duch. Widziałem niemal jak pada na kolana i czuje, że jej serce wypełnia nadzieja, zupełnie jakby ktoś położył na nim swoje ciepłe ręce. A potem miły, melodyjny język, którego nie rozumie, zaczyna płynąć z jej gardła pieczęć i znak, że jej modlitwa została wysłuchana. Pastor Ortez cały promieniał. Czekaliśmy na to wszyscy od bardzo dawna, prawda? powiedział. Tak, to prawda. Mamy kolejne zwycięstwo. Jednak gdzieś w głębi ducha czaiła się we mnie obawa. Wiedziałem, że Maria ma jedną wielką słabość. Kiedy wpada w złość, wraca do igły. Wielu narkomanów działało według tego samego schematu, ale u Marii widziałem to tak wiele razy. Czułem, że gdyby choć raz 118 udało się jej zwalczyć gniew, miałaby to za sobą. I niedługo pózniej Maria przeszła wielką próbę. Któregoś dnia póznym wieczorem wysiadła z autobusu na Manhattanie, w pobliżu terytorium
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|