[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jednak słowa Tolury.
- Przestań, Luramo! - krzyknęła. - Przestań, mówię! To są przyjaciele! - A potem do Tumitaka: - Och,
nie zrób mu nic złego! To jest mój brat!
Tumitak i Datto rzucili miecze na ziemię, a po chwili chłopiec poszedł za ich przykładem, a na jego
ustach pojawił się bojazliwy półuśmiech.
- To jest mój brat Luramo - obwieściła Tolura kładąc rękę na ramieniu młodzieńca. - Jest on
najmłodszym spośród moich braci, lecz sądzę, że także najdzielniejszym.
Luramo uśmiechnął się radośnie.
- Dziwnych przyjaciół przyprowadzasz, Toluro - wykrzyknął. - Nie są to Tainowie ani też Mogowie, co
teraz widzę. Powiedz mi, kim są?
- Ci, którzy stoją tutaj, potężniejsi są od Tainów i Mogów - odpowiedziała Tolura. - Oto Tumitak,
Zabójca Szylków, i jego towarzysze, którzy również uśmiercali szylki! Byłam na Powierzchni, Luramo, i
tam opadło mnie trzech Mogów i trzy szylki! A gdy walczyłam z Mogami, Tumitak z pomocą jednego ze
23
swych przyjaciół uśmiercił całą szóstkę i uratował mnie! Oto świadectwo jego wielkości! - i obróciła
Tumitaka, by Luramo mógł zobaczyć głowę szylka zawieszoną u jego pasa.
Chłopiec przyglądał mu się z lękiem. Patrzył na niego przez całą minutę, a jego myśli łatwiej można
sobie wyobrazić niż opisać. Następnie z wolna wyciągnął swój miecz w kierunku Tumitaka odwiecznym
wiernopoddańczym gestem. Lorianin uśmiechnął się i lekko dotknąwszy miecza chłopca przyjął jego
hołd. Choć wtedy jeszcze nie przykładał wielkiej wagi do tego aktu, po latach cenił to oddanie prawie
ponad wszystkie inne, a Luramo stał się jednym z najdzielniejszych wojowników Tumitaka.
Teraz zaś Tolura przyglądała się chłopcu z troską. - Cóż to sprowadziło cię, bracie - spytała nagle - na
skraj miasta? Czy w domu wszystko w porządku?
- Chyba tak, o ile to możliwe - odrzekł szyderczo Luramo. - Ojciec nadal kryje się w mieszkaniu i
opłakuje śmierć dwóch córek z rąk Mogów, bo uważa oczywiście, żeś ty też już zginęła. A Luragar i
Batlura usiłują go pocieszyć i przysięgają, że pomszczą ciebie, jeśli Mogowie znowu pojawią się w
mieście. Lecz nawet nie próbują pójść za tobą, choć wiedzą, że gdy opuściłaś lochy, szłaś na niemal
pewną śmierć.
Poświęciłem wiele godzin, by poruszyć ich i zmusić do pójścia na poszukiwanie ciebie, Toluro, ale oni
znajdowali jedną wymówkę za drugą, by pozostać w domu; w końcu sam postanowiłem cię znalezć. -
Widzisz - wyznał z niejakim wstydem - nie sądziłem, że rzeczywiście pójdziesz aż na Powierzchnię.
Myślałem, że może chodzisz po korytarzach i że tu może cię znajdę. Ja... Myślę, że ja sam bałbym się
samotnie wyruszyć na Powierzchnię.
Tumitak zaśmiał się nagle i schwycił dłoń chłopca.
- Luramo - rzekł radośnie - bez wątpienia znalazłem parę bliską memu sercu - ciebie i twoją cudowną
siostrę. Nie wstydz się tego, czego nie dokonałeś. Wątpię, czy jest ktoś inny w całym mieście Tainów, kto
byłby na tyle odważny, by zrobić to co ty.
Luramo uśmiechnął się z odrobiną dumy, a gdy Tolura odwróciła się, by ruszyć w dalszą drogę,
schował miecz do pochwy i ruszył za Tumitakiem ramię w ramię z Jakranami i Nikadurem. Po chwili
Tolura zawołała do niego. - Lepiej będzie, Luramo - powiedziała - jeśli pośpieszysz przed nami, by
powiadomić ludzi, że nadchodzimy. Inaczej ktoś inny może pomylić się tak jak ty i dojdzie do
nieporozumienia.
Luramo pobiegł więc naprzód i po kilku chwilach zniknął im z oczu za zakrętem. Minęło około
piętnastu minut, nim pojawił się znowu na czele wielkiego tłumu ludzi. Ludzie szli ostrożnie, na wpół
bojazliwie, zgodnie z ludzkim obyczajem, widać jednak było, że przepełniała ich ciekawość i podniecenie
w obliczu tego nowego dziwu, o którym Luramo im opowiedział. Pomiędzy nimi kroczył starzec ubrany
w białą tunikę, a jego długa, rzadka broda sięgała mu prawie do pasa.
- Zaremo - szepnęła Tolura pokazując na niego. - Oto kapłan Tainów, najmądrzejszy ze wszystkich
Tainów mądrością naszych uczonych przodków.
Starzec zbliżył się trzymając otwartą dłoń uniesioną do góry gestem, który Tumitak rozpoznał i
odwzajemnił. Gromada Tainów zatrzymała. się w niewielkiej odległości i przez chwilę obie grupy stały,
przyglądając się sobie nawzajem. Potem przemówiła Tolura.
- Byłam na Powierzchni, Zaremo, i powracam, prowadząc gości. Zapewne Luramo opowiedział już
wam, jak ci mężowie ocalili mnie, zabijając szylki i Mogów swą nieznaną bronią. Ten oto to Tumitak, ich
wódz i największy Zabójca Szylków, za nim zaś stoją Nikadur, Datto i Torp. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl