[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaskoczyć.
W niebieskich oczach Granta zamigotały żartobliwe iskierki.
- Naprawdę?
Merry nie miała zamiaru kontynuować tej rozmowy.
- Powinnam była się domyślić, że przyjdziesz z Leidą. Należy do
klubu.
- I całe szczęście. A ty? Jak to się stało, że nie jesteś członkinią?
Merry wzruszyła ramionami.
- Nie mam czasu.
Mówiła prawdę. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak mało
miała chwil dla siebie.
- Ależ, skarbie! Czy ty w ogóle robisz coś dla przyjemności?
Tak po prostu, bo masz na coś ochotę?
48
RS
- Oczywiście, że tak - obruszyła się Merry. -I nie mów do mnie
 skarbie".
Z czystej przekory postanowiła nie wspominać o lekcjach gry na
gitarze, które brała w ostatnim czasie.
- W porządku, będę mówił  najdroższa". Merry zgromiła go
wzrokiem.
- Nie jestem też twoją najdroższą. Naprawdę, Grant, znamy się
tak krótko. Zaledwie dwa dni.
- Dwadzieścia osiem godzin i plus minus trzydzieści dwie
minuty - poprawił ją Grant, spoglądając na zegarek. -Wystarczy.
- Wystarczy? - W głosie kobiety pojawiła się podejrzliwość.
- Wystarczy, by uświadomić sobie, że jesteśmy dla siebie
stworzeni - wyjaśnił spokojnie. Słowom tym towarzyszyło
porozumiewawcze mrugnięcie.
- Nie sądzę - mruknęła Merry. - Jesteś zbyt... natrętny.
- Pewny siebie - poprawił ją Grant, bynajmniej nie obrażony. -
Bez tej cechy przepadłbym w świecie biznesu.
Zmarszczyła brwi.
- A jaka jest twoja rola w tym świecie, Grant? Nigdy nie
mówiłeś mi o swojej pracy.
- Chwilowo jestem bezrobotny. A co, chcesz mnie zatrudnić na
cały etat?
- Nie.
- Przynajmniej jesteś szczera. Dobre i to - roześmiał się
rozbawiony. - A może to i lepiej. Miłość i interesy nie bardzo dają się
pogodzić.
49
RS
- Miłość? - powtórzyła zaskoczona. - Nie rozumiem o jakiej
miłości mówisz, Grant.
Uśmiechnął się i delikatnie pocałował ją w odsłonięte czoło.
- Kłamiesz, moja mała. Myślę, że doskonale zdajesz sobie
sprawę, że nie jesteśmy sobie obojętni. Ja przynajmniej nigdy w życiu
nie czułem się tak wspaniale.
Merry nerwowo rozejrzała się dookoła, rozpaczliwie poszukując
pretekstu do ucieczki. Ten mężczyzna naprawdę był niebezpieczny.
Jej wzrok napotkał spojrzenie Kirka, jednego z pomocników.
- Przepraszam cię, Grant, ale muszę sprawdzić, czy nie brakuje
coli - rzuciła pośpiesznie.
Nie zatrzymywał jej, ale przechodząc przez salę czuła na plecach
jego baczny wzrok. Równie dobrze mógłby mi towarzyszyć,
pomyślała gorzko, uśmiechając się w duchu.
Odprowadzając wzrokiem zgrabną figurkę, Grant ze smutkiem
pokiwał głową. Merry z zaskakującym uporem pozwoliła, by praca i
rodzina bez reszty wypełniły jej życie. Chętnie wytłumaczyłby jej, że
zle robi, gdyby mu tylko na to pozwoliła. Dobrze znał takie życie. On
również przez to przeszedł. Wiedział jednak, że ta kobieta i tak by go
nie posłuchała. Dziesięć lat temu był taki sam. Dopiero teraz, z
perspektywy czasu, zrozumiał, ile stracił, żyjąc wyłącznie pracą.
Prawdopodobnie i bez popadania w skrajność udałoby mu się
osiągnąć to samo. Merry też mogłaby korzystać z uroków życia. I
wcale nie ucierpiałaby na tym ani jej rodzina, ani firma. Tylko jak ją o
tym przekonać?
50
RS
- Ten facet jest szalony. Absolutnie szalony - zamruczała Leida
tuż przy uchu Merry.
Merry z cichym trzaskiem opuściła wieko przenośnej lodówki z
colą i odwróciła się do siostry Granta. W lekko przyćmionym świetle
klubowej sali przyjaciółka wcale nie wyglądała na swoje czterdzieści
pięć lat. Miała na sobie krótką różową sukienkę, a wokół szyi
połyskujący sznur pereł.
- Masz na myśli Granta, prawda? - uśmiechnęła się blado Merry.
- A kogóż by innego? Nie widziałam go w takim nastroju od
czasów podstawówki, kiedy to zakochał się w Trixie Parker. Ani się
obejrzysz, a będzie wycinał w korze twoje inicjały.
Merry poczuła, że się rumieni.
- Hm, nie sądzę...
Niebieskie oczy Leidy, takie same jak oczy jej brata, rozjaśnił
uśmiech.
- Widzisz, twój brat jest bardzo miły - ciągnęła Merry - ale
dopiero co się poznaliśmy. Zapewniam cię, że nic między nami nie
było.
- Wiesz, często się zastanawiałam, jak zareaguje, kiedy w końcu
uda mu się sprzedać firmę - wyznała Leida. - To dobrze, że wreszcie
pomyślał o czymś poza pracą.
- Firmę? Jaką firmę? - zdziwiła się Merry.
- No jak to jaką? Nie mówił ci? - Tym razem to Leida była
zaskoczona. - Mam na myśli ten ich Futron.
Merry przecząco pokręciła głową.
51
RS
- Grant i Tim - to jego wspólnik i najlepszy przyjaciel - właśnie
sprzedali firmę, którą zaczęli tworzyć zaraz po skończeniu uczelni.
Przez trzynaście lat ciężko pracowali. Czasem zastanawiałam się, czy
oni w ogóle śpią. Mówię ci, kiedy się dowiedziałam, że mają zamiar
ją sprzedać, skakałam z radości, choć Bóg jeden wie, co teraz
wymyślą. Na razie Tim wyleguje się na jakiejś plaży i przysięga, że
nie kiwnie palcem, ale za dobrze go znam, żeby w to uwierzyć. No, a [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl