[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stem głupi. - Nigdy tego nie twierdziłem - oznajmił Jack. Wręcz przeciw- nie. Jak na piętnastolatka ten szczeniak był aż za bystry. Jack zaczynał powoli rozumieć powody takiego a nie innego zachowania się chłopaka. Jego podejrzliwość, agresję i natych- miastową złość. Musiał mieć trudne dzieciństwo. Nic więc dziw- nego, że tak ostro zareagował na jego nagły przyjazd do Carlisle i spotkanie z Georgią. Nie oznaczało to jednak, że Jack zamierzał tolerować takie za- chowanie się Evana. - Słuchaj, Georgia jest także moim przyjacielem - oznajmił chłopakowi. - Była nim również wtedy, kiedy poza nią nie miałem nikogo innego. Opuściłem Carlisle, ale nie ją, bo miałem po temu ważne powody. I teraz też wróciłem tutaj nie bez przyczyny. Szczerze mówiąc, przyjechałem, żeby pomóc Georgii. Sobie i jej. Nam obojgu. 47 S R Evan nie spuszczał wzroku z Jacka. Na jego twarzy nadal ma- lowała się wrogość. - Nie ufam panu - oświadczył. - Wcale mnie to nie dziwi. Chłopak widocznie uznał, że nie ma sensu przedłużać roz- mowy, gdyż odwrócił się w stronę drzwi, otworzył je i przekro- czył próg. - Poczekaj - odezwał się Jack. Evan zawahał się na chwilę. Stanął i zapytał: - Czego pan jeszcze chce? - Nigdy nie zrobię niczego, co mogłoby przynieść szkodę Geo- rgii. Masz na to moje słowo. - Nie znasz jej pan tak dobrze, jak ja. Jacka ścisnęło za serce, gdy sobie przypomniał, jak bardzo swego czasu Georgia troszczyła się o niego. Sama była wtedy dzieckiem, a mimo to ze wszystkich sił starała się pomóc zbunto- wanemu chłopcu, podobnie jak pomagała teraz Evanowi. Oczywi- ście, obie te sytuacje nie były identyczne. Ale postępowaniem Georgii kierowało jedno. Odruchy serca. - Mówisz, że jej nie znam? - Jack wiedział, że ma z Evanem znacznie więcej wspólnego, niż ten chłopak może sobie wyobra- zić. Evan pokiwał głową. - Pan jej nie zna. - Nie skrzywdzę Georgii - powtórzył Jack. Evan spojrzał na niego takim wzrokiem, że przeszły go dresz- cze. - Lepiej dotrzymaj pan słowa. W przeciwnym razie ja się z pa- nem porachuję - dodał z grozbą w głosie. W sekundę pózniej zniknął za drzwiami. Jack został sam. Przeświadczony, że Evan zrobiłby to, co obiecał. 48 S R Kiedy następnego dnia punktualnie o dwunastej Jack zszedł do holu Urwiska", Georgia już na niego czekała. W pierwszej chwili go nie zauważyła, więc zbliżając się, miał okazję spokojnie się jej przyjrzeć. Miała na sobie obszerne, brązowe spodnie i tweedowy blezer. Spięła broszką kołnierzyk białej bluzki, a zgarnięte do tyłu włosy złotą klamrą. Jack nadal nie mógł uwierzyć, że ma przed sobą Georgię Lavender. Gdy przed laty widział ją po raz ostatni, miała na sobie be- żowe szorty i czerwoną koszulkę polo, a na nosie ogromne, ciągle zsuwające się okulary, jako że w końcu sierpnia powietrze było wilgotne i miała spoconą twarz. Spotkali się nad zatoką pod stromym zboczem, na którym znajdowało się Urwisko". Było to ich stałe miejsce spotkań. Jack chciał po raz ostatni zobaczyć Georgię przed swym wyjazdem. Mimo że żadne z nich wówczas nie wspomniało o tym ani słowem, było wiadomo, że Jack niebawem opuści Carlisle. Geor- gia też musiała o tym wiedzieć, sam siebie przekonywał teraz Jack. Były to jego osiemnaste urodziny, a już rok wcześniej za- powiedział, że z chwilą osiągnięcia pełnoletniości natychmiast wy- jedzie z miasteczka. Georgia złożyła mu życzenia wszelkiej po- myślności i to było wszystko, co powiedzieli sobie w tak ważnym dniu. Rozmawiali o nadchodzącym roku szkolnym, w którym Jack nie zamierzał już uczestniczyć, a także o godzinie policyjnej, którą dla Georgii na początku sierpnia wprowadził ojciec. Był to gorący dzień lata, nie różniący się niczym od pozostałych, które spędzili razem. Oprócz tego, że miał to być ich ostatni wspólnie spędzony dzień. Jack nigdy nie pożegnał się z Georgią. I stale tego potem ża- 49 S R łował. Ale przecież dwadzieścia lat temu, tamtego sierpniowego dnia, Georgia wiedziała równie dobrze jak on, że są to ostatnie spędzane wspólnie chwile. Aż do dziś. Jack westchnął głęboko. Dziś miał możność naprawienia po- pełnionego wówczas błędu. I tego, że zostawił wówczas Georgię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|