[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mogę w to uwierzyć.
- Uwierz, Hallie, uwierz.
Powoli zsunął dłoń w dół i zaczął pieścić jej gładką skórę.
- Obawiam się, że mamy widzów - ocknął się po chwili, wskazując w kierunku
samochodu z dziećmi.
Hallie zobaczyła wpatrzone w nich cztery pary oczu. Najwyrazniej to, co działo się
między nią a Stevem, było znacznie bardziej zajmujące od akcji na ekranie. Kenny im
pomachał. Odpowiedzieli, a ona poczuła, że policzki płoną jej ze wstydu.
Steve odkręcił szybę.
- Chcecie wracać do domu, dzieciaki? Pytanie wywołało głośne sprzeciwy.
- To oglądajcie film. Po co tu przyjechaliśmy?
- Tato, ty całowałeś Hallie? - Zdaje się, że Kenny nie dał się przestraszyć. - W usta? -
zapytał z niedowierzaniem.
- A dlaczego nie? - odparł Steve niby to obojętnie. Powiedział to z taką przesadą, z
taką nieszczerą swobodą, że wszyscy się roześmieli. Kiedy dzieci wróciły jednak posłusznie
do oglądania filmu, Steve zakręcił okno i ujął dłoń Hallie.
- I co teraz? - zapytał.
Doskonale wiedziała, co ma na myśli.
- Czy mam to rozumieć jako zaproszenie do łóżka?
- Tak.
- Należy nam się odrobina tego, co przeżywają Donna i Todd, prawda?
- Nie! - obruszył się gwałtownie. - To nie ma nic wspólnego z Donną i Toddem.
Chodzi o nas, Hallie. Tylko o nas. Od dawna wiem, że między nami coś jest, że ciągle coś się
dzieje, coś, czego pragnę, ale także czego się boję.
- Ja też.
Spojrzał jej w oczy i znów ją pocałował. Było w tym pocałunku tyle tęsknoty, tyle
nieskrywanego pożądania, że powinna wystraszyć się jeszcze bardziej.
- Czy to ci coś mówi?
- Tak.
Jej serce biło jak oszalałe. Nie wiedziała, czy za chwilę wybuchnie śmiechem, czy
płaczem. Wahadło mogło odchylić się w którąkolwiek stronę.
Steve pogłaskał ją po policzku.
- Kocham cię, Hallie.
Azy. Wahadło odchyliło się w tę stronę. Popłynęły z jej oczu i spływały teraz
niepowstrzymanie po policzkach.
- I ja cię kocham, Steve - wyszlochała, jakby sumienie ją nagie ruszyło i jakby
przyznała się do jakiejś strasznej krzywdy, którą mu wyrządziła.
- To dlaczego płaczesz, do licha?
- Bo tyle czasu zajęło mi zrozumienie prawdy. Bo jestem szczęśliwa. Bo... sama nie
wiem. Nic dziwnego, że Arnold mnie nudził. Kochałam ciebie.
Uniósł jej dłoń do ust i ucałował.
- Powiedziałaś, że musimy nadrobić stracony czas. Dzisiaj, Hallie. Nie mogę czekać
ani chwili dłużej.
- Dzisiaj?
- Gdy tylko film się skończy, jedziemy do domu. Położę dzieciaki do łóżek, a jak
usną, przemknę się do ciebie.
- Brzmi całkiem niezle.
- Niezle to mało powiedziane. Hallie zamknęła oczy i westchnęła.
- W styczniu kupiłam zabójczą koszulę nocną. Jedwabną. Nie przypuszczałam, że
założę ją właśnie dla ciebie.
Steve jęknął, słysząc opis jej nocnego stroju.
- Jeśli nie chcesz, żebym zaczął kochać się z tobą tutaj, natychmiast zamilcz z łaski
swojej.
- Nie mogę. Jestem zbyt podniecona.
Film zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Ledwie pojawiły się napisy końcowe,
Steve pocałował ją i wskoczył do swojego samochodu. Wracali, nie bacząc na ograniczenia
prędkości. Cudem tylko żadne z nich nie zapłaciło mandatu.
Gdy zaparkowali przed domem, Steve zaczął niecierpliwie poganiać dzieci.
- O co chodzi? Przecież nie pali się, tato - obruszyła się Meagan.
- No dobrze, dobrze. Rano posprzątacie w samochodzie, a teraz do łóżek.
- Zawsze powtarzasz, żeby nie odkładać na jutro tego, co można zrobić dziś - marudził
Kenny.
- Kłamałem - stwierdził Steve, popychając syna ku drzwiom. -No, wszyscy do łóżek!
Pózno już, a jutro czeka nas wielki dzień.
Kiedy zagonił wreszcie dzieci do domu, podbiegł do Hallie.
- Daj mi dwadzieścia minut, góra pół godziny. Pół godziny? To niemal cała
wieczność, pomyślała.
- Zaśpiewam im kołysankę, przeczytam bajkę, a kiedy tylko zamkną oczy, wrócę.
Hallie tak długo czekała na tę chwilę, że teraz postanowiła wykorzystać każdą minutę
z tej pół godziny, by wszystko starannie przygotować i nie zapomnieć o żadnym szczególe. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl