[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyszła z Dickensem do ogrodu, który co prawda nie był duży, ale zaprojektowany z niezwykłą inwencją. Przez godzinę spacerowała, studiując etykietki przy roślinach i oglądając grządki. Kiedy wróciła do domu, usiadła przy kominku i próbowała czytać nagłówki w gazetach. Przy tym zajęciu zastał ją Rauwerd. Zatrzymał się w progu i przez chwilę przyglądał się uroczej scence. Matilda z podwiniętymi nogami siedziała w fotelu, swój piękny nosek wetknęła w gazetę, a obok niej leżał pies. Dickens zerwał się, żeby powitać pana, a wtedy Tilly złożyła porządnie dziennik i podniosła się. - Moi wspólnicy z żonami postanowili urządzić jutro przyjęcie z okazji naszego ślubu - powiedział Rauwerd, gdy usiedli do podwieczorku. - Wszyscy są nam bardzo życzliwi, więc łatwo nawiążesz z nimi kontakt. Jacob Thenus i Beatrix - Jacob jest najstarszy z nas wszystkich - mają troje dzieci. Pieter van Storr i Marie mają synka i córeczkę. Dwa lata temu dołączył do nas Gus Swijstra. Jego żona ma na imię Gerda. Kolacja obędzie się w domu Jacoba. Już nie mogą się doczekać, kiedy cię poznają. Nie musisz się martwić, że nie znasz holenderskiego, wszyscy mówią po angielsku. - Podsunął filiżankę i poczekał, aż Tilly doleje mu herbaty. - Jeśli chcesz, załatwię ci lekcje u emerytowanego nauczyciela. To starszy pan, ale znakomity nauczyciel. Mieszka po drugiej stronie kanału. - Odstawił filiżankę i podniósł się. Muszę trochę popracować i 49 S R wyjść z Dickensem na spacer. Do zobaczenia przy kolacji. - W drzwiach zatrzymał się jeszcze na chwilę. - Aha, zamówiłem dla ciebie auto. Chyba powinna się ucieszyć, a tymczasem poczuła smutek. Chętnie poszłaby z Rauwerdem na spacer, lecz on najwyrazniej nie pragnął jej towarzystwa. Myśl o przyjęciu napawała ją takim lękiem, że w rezultacie była gotowa o wiele za wcześnie. Rauwerd dopiero wchodził do domu, gdy ona już zeszła na dół. Okazało się, że jej obawy były zupełnie niepotrzebne. Jacob Thenus i jego żona przyjęli ją z otwartymi ramionami. - Tak się cieszę - powiedziała Beatrix, całując Matildę na powitanie. - Chodz, poznasz resztę. Pieter van Storr i Marie byli trochę starsi, natomiast Gus i Gerda Swijstrowie okazali się młodą, bardzo wesołą parą. Tilly z miejsca ich polubiła. Tej nocy kładła się spać z miłym uczuciem, że zyskała kilkoro przyjaciół. Następnego ranka Rauwerd zabrał ją na zakupy do Hagi. Przed wyjazdem wręczył jej książeczkę czekową. - Gdyby na cokolwiek zabrakło ci pieniędzy, poproś, żeby obciążono mój rachunek - powiedział. - Czy ty jesteś aż tak bogaty? - spytała. - Owszem. - Uśmiechnął się do niej. - A teraz ruszajmy i uszczuplijmy trochę mój majątek. Zaniemówiła z wrażenia, gdy dowiedziała się, jaką sumę przeznaczył na jej kwartalne wydatki. Nigdy nie wydawała pieniędzy bezmyślnie, ale trudno było oprzeć się pokusie. Zresztą zdawała sobie sprawę, że jak na żonę znanego i majętnego lekarza, nie jest odpowiednio ubrana. Rauwerd chodził z nią po 50 S R sklepach i kiwał głową, pochwalając jej wybór. Po zakupach poszli na herbatę i ciastka. Zbierali się już do wyjścia, gdy poinformował Matildę, że wieczorem nie będzie go w domu. - Nie przeszkadza ci, że zjesz kolację sama? - spytał. - Wrócę bardzo pózno. Zapewniła go, że to nic nie szkodzi, choć w duchu zastanawiała się, co może zatrzymywać go w szpitalu do tak pózna. I mimo że przez cały dzień świetnie się dogadywali, nie odważyła się o to spytać. Wieczorem poszła do łóżka wkrótce po kolacji. Dom wydawał się nieznośnie cichy. Tilly wzięła gorącą kąpiel i czytała w wannie, dopóki woda nie wystygła. Potem leżała w łóżku, z otwartymi oczami. Tuż przed północą usłyszała ciche kroki Rauwerda. - Miałeś wczoraj dużo pracy w szpitalu? - spytała przy śniadaniu. Rzucił jej chłodne spojrzenie. - Nie byłem w szpitalu, Matildo - powiedział spokojnie. - Czy chciałabyś w czasie weekendu odwiedzić moich rodziców? Moglibyśmy pojechać do nich na kawę w niedzielę rano. Po lunchu będę musiał wyjść, więc wolę, żebyśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|