[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nim rosło, rozkwitało. Dokładnie tak sobie wyobrażał całowanie Katriny. Jakaś jego część ostrzegała go, że powinien przestać, że znajduje się w niebezpieczeństwie, ale jego żądza była silniejsza. Nie pamiętał, kiedy ostatnio pragnął kogoś tak bardzo. Uczucia, uwolnione od zapór, rozlały się w nim niepowstrzymanie. Miała na sobie szlafrok, ale wiedział, że pod nim jest naga. Przez krótką chwilę, zanim włożyła go z powrotem w łazience, widział, jaka jest śliczna. I pragnął zobaczyć ją jeszcze raz. Dotknąć jej. Posmakować. Nie przerywa- jąc pieszczot, rozwiązał pasek jednym płynnym ruchem i tkanina spłynęła z jej ramion. Wtedy przerwał pocałunek. Cofnął się o krok, aby móc na nią popatrzeć. Była cudowna. Przesunął dłońmi po jej barkach i ramionach w kierunku bioder i zatrzymał się na dłużej na okrągłościach talii. Jęknął z rozkoszy. - Kochanie, jesteś taka piękna. Zapierasz mi dech w piersi. Nie odpowiedziała mu, tylko na niego popatrzyła. Jej niebieskie oczy były ogromne i pełne zachwytu i strachu. Rhys zrozumiał, że czuje to co on. Pragnie tego z całych sił, ale boi się, że coś pójdzie nie tak i wszystko wokół nich runie. A może nadszedł czas, aby zdobyć się na odwagę? Pochylił głowę i obsypał pocałunkami jej szyję. Miała taką miękką rozkoszną skórę. Zapragnął więcej. Zsunął usta niżej. Westchnęła lekko i zanurzyła palce w jego włosach. Delikatny nacisk jej opuszków ponaglił go, podpowiadając, że podoba się jej to, co robi. Przeniósł się na drugą pierś, pieszcząc ją językiem i wargami, dopóki nie oparła się o niego, domagając się więcej. RS 50 - Jesteś cudowna - wyszeptał, gładząc jej brzuch. Jej oddech był szybki i płytki, tak jak jego. - Pragnę cię, Katrino. Pragnę... - Wyprostował się i spojrzał jej prosto w oczy. - Myślę, że oboje tego pragniemy. - Tak. - Otworzyła drzwi do sypialni i weszła do środka, zostawiając szlafrok na podłodze. Przez zasłony przenikało delikatne światło, widział ją więc wyraznie. - Jesteś niesamowita, Katrino - powiedział, idąc za nią i zamykając drzwi. - Olśniewająca. Zaczerwieniła się. Czyżby nie zdawała sobie sprawy z tego, jaka jest śliczna? A potem uśmiechnęła się i wtedy kompletnie stracił głowę. Wziął ją w ramiona, całował ją i pieścił. Poczuła się doskonała. - Chcę cię dotykać, Katrino. Całą - wyszeptał między pocałunkami. Chciał się dowiedzieć, jaka jest, dać jej rozkosz, sprawić, aby poczuła się tak niesamowicie, jak on czuł się dzięki niej. Nieśmiało pociągnęła za róg ręcznika. Opadł na podłogę. - Jesteś doskonała - szepnął. I przypomniał sobie, że ona go nie słyszy. Przesunął się tak, aby mogła czytać z ruchu ust i powtórzył: - Jesteś absolutnie doskonała. Jego palce powędrowały wzdłuż zewnętrznej strony uda w dół, a potem wróciły po wewnętrznej stronie. Katrina zadrżała i przesunęła się odrobinę, aby umożliwić mu dostęp do miejsca, którego tak pragnął. Dotknął jej lekko, a następnie wsunął palec pomiędzy delikatne fałdy. Zachłysnęła się, gdy opuszkiem potarł skórę. - Podoba ci się? - Tak. - Zrobił tak jeszcze raz. - Och. - Westchnęła z rozkoszą. Pochylił się, aby ją pocałować, wciąż dotykając i pieszcząc, aż zaczęła wydawać z siebie ciche jęki. I nagle uderzyła go pewna myśl. - Katrino. - Dotknął jej ramienia, aby ściągnąć na siebie jej uwagę. - Co? - Otworzyła oczy i zamrugała gwałtownie, starając się skupić. - Słucham? - Masz prezerwatywy? - Prezerwatywy? - Jej oczy rozszerzyły się. Najwyrazniej dotarł do niej sens jego pytania. - Nie. - Aha. - Chcesz powiedzieć, że ty też nie? RS 51 - Niestety - przyznał z żalem. - I nie borę pigułki. - Wzięła głęboki wdech. W jej głosie usłyszał tony, które powiedziały mu, że jest równie rozczarowana jak on. Zaciągnął ją na sam szczyt, a teraz ją zostawi. Cóż, nie zamierza jej zawieść. - Jest inny sposób - rzekł łagodnie i pochylił się, aby ją pocałować, wsuwając jednocześnie dłoń między jej uda. - Rhys... - Cii. W porządku - uspokoił ją, wyznaczając ustami mokry szlak w dół jej ciała przez mostek do pępka. Rozchylił jej nogi i przesunął palcem wzdłuż jej kobiecości. Jęknęła cicho. Robił tak raz po raz, powoli, wy- czuwając napięcie, które się pomiędzy nimi wytworzyło, Wreszcie zachłysnęła się z rozkoszy. - Tak - wyszeptała. - Och, Rhys, tak... - Otwórz oczy, kochanie - poprosił ją po chwili, gładząc jej policzek. Posłuchała. Ogarnęła go oszałamiająca radość, gdy zobaczył jej rozszerzone zrenice i poczuł na skórze delikatne pulsowanie jej kobiecości. - O mój Boże - powiedziała Katrina roztrzęsionym głosem. - Rhys, to było... To znaczy... Spodobało mu się, że zdołał uczynić z tej inteligentnej kobiety rozdygotaną dziewczynę, że dzięki niemu zatraciła się w rozkoszy. - W porządku - powiedział, całując ją. Zaczerpnęła powietrza. - Moja kolej. - Nie musisz. - Przesunął się tak, aby położyć się na boku. - To nie działa w ten sposób, kochanie. - Ale Rhys... Dzięki tobie czuję się niesamowicie. - To świetnie. Taki był nasz zamiar. Bo ty jesteś niesamowita, Katrino. - I powinnam zrobić to samo dla... Uciszył ją pocałunkiem. - Tutaj nie ma żadnych powinności. - Pocałował ją ponownie. - Nie do końca tak miało to wyglądać. Nie planowaliśmy tego, ale po prostu nie mogłem oderwać od ciebie rąk. Gdy już raz cię dotknąłem, nie mogłem przestać. - I co teraz? - Lubię cię, Katrino. Bardzo. I czuję się całkiem inaczej, kiedy jestem z tobą. - Ale? RS 52 - Ale nie wiem, czy mogę dać ci to, na co zasługujesz. - Skrzywił się. - Nie jestem w tym dobry. Rozpoczynam związek z dobrymi intencjami, a potem pomiędzy mną a kobietą, w której się zakochuję, wyrasta szklany mur i wszystko zaczyna się psuć. Nie chcę skazywać cię na coś takiego,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|