[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przekornie Jeff. Sam Shults potrząsnął głową, zrobił wymowny gest w kierunku Jeffa i wyszedł. - A więc - Jeff zwrócił się do Kay i Sullivana - jak podobają się wam wyniki? - Sullivan studiował uważnie wskazniki popularności. - Nawet ja zyskałem jeden procent. Największym przegranym jest K105. Wyprzedzamy ich w dokładnie każdym przedziale czasowym. Wy dwoje musieliście odebrać im chyba wszystkich słuchaczy. - Naprawdę, Sul? - Kay oparła się na ramieniu Sullivana, wraz z nim oglądając wydrukowane na kartce liczby. - Czy rzeczywiście pokonaliśmy naszego najgrozniejszego rywala? - Ty tego dokonałaś, skarbie. - Sullivan wciąż nie podnosił wzroku. - To twoja zasługa. 114 R S - Nie, Sul, to my przyciągnęliśmy ich słuchaczy. Sullivan spojrzał na twarz swojej partnerki. - Jesteś słodka, lecz w zeszłym roku... - Do licha, Sullivan - wtrącił się Jeff, gdy Kay przyglądała się z niepokojem dziwnie zmienionym rysom ukochanego. - Człowieku, rozpaczasz, trzymając w rękach wielką wygraną. Co takiego mogłoby cię rzeczywiście zadowolić? - Jeff pokręcił głową. - Idę uraczyć się szampanem. Do zobaczenia pózniej. - Sullivanie Ward, posłuchaj mnie - zaczęła Kay po wyjściu Jeffa. - Ty i ja, powtarzam, odnieśliśmy sukces. Nie ja i nie ty, lecz my. Nas dwoje razem to dopiero prawdziwy przebój. Tworzymy zespół i wspólnym wysiłkiem pokonaliśmy rywali. Sullivan podniósł na nią wzrok. Kay uśmiechnęła się, choć jej niebieskie oczy wydawały się zatroskane. Czuł, jak jego serce przepełnia miłość do tej pięknej kobiety, która była równie urocza jak kochana. Uniósł rękę, by wsunąć palce w jej miękkie, lśniące włosy. - Pocałuj mnie, partnerko. - Jego głęboki głos brzmiał miękko i czule. ROZDZIAA DZIESITY Tydzień po nadejściu wyników rywalizacji między rozgłośniami Kolorado był czasem błogiego szczęścia dla ulubionego przez wszystkich duetu radia Q102. Kay i Sullivan spędzali razem każdą chwilę, z radością poznając nawzajem swoje przyzwyczajenia i charaktery. Kay zauważyła, że Sullivan zawsze nakłada najpierw skarpety, a dopiero pózniej spodnie. Chichotała wesoło, obserwując, jak ukochany zawiązuje przed lustrem krawat ubrany w koszulę i skarpety, gdy jego muskularne, szczupłe nogi wciąż pozostawały gołe. 115 R S Stwierdziła również, że tuż przed spaniem Sullivan zawsze czesze włosy i uznała ten zwyczaj za niesłychanie uroczy. Zaraz po przebudzeniu sięgał po papierosa. Na śniadanie pił czarną kawę do sadzonych jajek z grzankami. Sącząc świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy, Kay zastanawiała się, jak można w ogóle przełknąć cokolwiek o godzinie czwartej trzydzieści rano. Także Sullivan dowiedział się wiele o swojej towarzyszce. Kay była czarującą, inteligentną rozmówczynią, lecz nigdy nie odzywała się przez co najmniej czterdzieści pięć minut po przebudzeniu. Była śliczna i urocza, kiedy otwierała o świcie oczy; jej srebrne włosy leżały rozsypane na poduszce, usta wydawały się tak ciepłe, kiedy budził ją pocałunkami. Jakie mogło mieć znaczenie to, że na czole Kay pojawiała się zmarszczka, gdy próbował pytać ją o cokolwiek? Teraz też dopiero Sullivan zdał sobie sprawę, jak samotne wiódł dotąd życie bez kobiety, której dzwięczny śmiech był najsłodszą muzyką dla jego uszu. Kiedy tylko rozłożył ramiona, a zdarzało się to często, Kay natychmiast przytulała się do niego, przerywając każdą wykonywaną w danym momencie czynność. Była jego słodką, najmilszą Kay; mógł ją pieścić, uczyć, kochać. I tak miało być zawsze. Sullivan i Kay doskonale wiedzieli, że sukces ich programu sprawiał, że oni sami stali się znacznie cenniejszymi pracownikami dla swojej rozgłośni. Często rozmawiali o tym, jak dużej podwyżki powinni zażądać teraz, kiedy czas reklamowy w trakcie ich audycji zaczął przynosić Q102 kilkakrotnie większe zyski. Tego dnia przeglądali właśnie w gabinecie Sullivana zdjęcia z podróży na wyspy Bahama, które Kay zrobiła swoim nowym, maleńkim aparatem, gdy przeszkodził im dzwonek telefonu. Sullivan skrzywił się, naciskając guzik głośnika. - Tak? - zapytał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|