[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na wszystko i zna mnie dobrze, może i tym razem wymyśli coś dobrego? Wieczorem Joanna wiezie mleko dla Tomasza, jeśli będzie w domu i zobaczę go, to znak, że powinnam nawiązać rozmowę, jeśli Tomasza nie będzie - to znaczy, że mam o nim zapomnieć. Wstawia słój do skrzynki. Nie widać ani Tomasza, ani samochodu. Trudno, jak znak to znak. Joanna odwraca się powoli plecami do chaty. Wsiądzie na rower i pojedzie prosto w nowe życie. Bez Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 49 natrętnych myśli o Tomaszu. - Joasia? Poczekaj! - Tomasz biegnie do bramki. Wygląda jakoś dziwnie. Joanna przygląda mu się bacznie. Jego twarz pokrywają ciemne plamy. Nie tylko twarz. Cały Tomasz wygląda tak, jakby wpadł pod ogon wielkiej krowy. - O Boże, co się panu... Co ci się stało? - wydusza z siebie Joanna. - Przepraszam za ten widok, ale bałem się, że odjedziesz. Nic mi nie jest. To tylko rodzynki. - Rodzynki? - Wybuchły. - To ja lepiej już pójdę. Nie nadążam. - Kupiłem wczoraj książkę o domowych winach. Nie mam tu winnicy więc na pierwszy ogień wziąłem się za rodzynki. Wieczorem zmieliłem dwa kilogramy Zagotowałem. Wlałem do gąsiora. Przed chwilą poszedłem sprawdzić, czy wino nabrało już smaku tokaju. Gąsior był trochę przytkany, więc musiałem go odblokować, żeby mógł swobodnie pracować. Nie miałem pojęcia, że siła eksplozji rodzynek sułtańskich może być taka wielka. Obsrało mnie od stóp do głów. I pół domu też. Joanna nie może już dłużej powstrzymać śmiechu, Tomasz śmieje się także. - Wstąpisz na kawę? Podam, jak tylko pozbędę się tego z głowy. Kuchnia jest w opłakanym stanie. Siła rażenia rzeczywiście musiała być ogromna: rodzynki są wszędzie, na suficie, oknach, na podłodze i na meblach, strugi ciemnobrązowej cieczy zdobią malowniczo ściany. Tomasz znika w łazience. Joanna wybiera sobie najczystsze miejsce w kącie dużej kuch-ni - To niewielki zydel tuż przy oknie. Chata składa się z dwu dużych izb: kuchni i pokoju, który oglądała przez okno pamiętnego dnia, gdy zawitała tu po Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 50 raz pierwszy. Do tego niewielki korytarz i łazienka. Zastanawia się, gdzie Tomasz śpi. Może rozkłada łóżko w kuchni? - Metraż jest nie za wielki, ale da się przeżyć. Sypialnię urządziłem na poddaszu, bo uwielbiam poddasza - odpowiada, jakby czytał w jej myślach. Ja też uwielbiam poddasza. - W pokoju, gdzie spali gospodarze, urządziłem pracownię. Pokażę ci wszystko, jeśli tylko masz trochę czasu, ale najpierw kawa. Lubisz z kardamonem? - Nie wiem, nigdy nie próbowałam. - Pierwszy raz jest zupełnie swobodna. Nie będę dziś niczego udawać. Nawet tego, że wiem, co to jest kardamon. - Co to jest ten kardamon? - Bardzo aromatyczna przyprawa. Używają go do parzenia kawy Arabowie. Dodaje energii i pobudza. Przepadam za kardamonem. - W takim razie spróbuję. Tłucze ziarna przyprawy w mozdzierzu, a Joanna przygląda mu się dyskretnie. Za nic nie może odgadnąć wieku Tomasza. Może ma lat trzydzieści pięć, a może czterdzieści? Widzi za to doskonale, że jest wysoki, ma mocne ramiona i brązową skórę. Wiele by dała, by przepaść w takich ramionach choć na trochę. A na razie przepada w oparach kawy, którą gospodarz gotuje w niewielkim tygielku na gazowej kuchni. - Gotowe! A teraz przeniesiemy się do kawiarni z widokiem. - Tomasz chwyta dzbanek kawy i zapraszającym gestem wskazuje dziewczynie drzwi na drugim końcu korytarza. Kiedy je otwiera, Joanna nie może wyjść z podziwu. Od strony Wąwozu, tam, gdzie zbocze jest bardzo strome, do chaty Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 51 przyklejony jest niewielki zadaszony taras z drewnianych bali. Stół udaje gruby na metr albo i więcej, ucięty nisko pień drzewa. Małe pniaki dookoła niego to stołki. - Jak ci się podoba? To moje dzieło. Marzyłem o tarasie i oglądaniu zachodów słońca z tego miejsca. - Jestem pod wrażeniem. Nie wiem tylko, czy bardziej poruszają mnie twoje zdolności budowlane, czy też usposobienie romantyka. - Ech, wszystko mi jedno. Nawet jeśli miałby cię urzec sposób, w jaki wbijam gwozdzie w deskę, jestem gotów wbić ich zaraz choćby sto. Najważniejsze, że potrafię jeszcze kogoś poruszyć, bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|