[ Pobierz całość w formacie PDF ]
robienie przetworów. Czuję się samotna. Chcę mieć blisko siebie resztę rodziny, zanim całkowicie się zestarzeję. Tak więc, drogi chłopcze, przyjmij do wiadomości moją decyzję. Zachowuj się przyzwoicie. W przeciwnym razie to ty będziesz musiał opuścić dom. Z dumnie wzniesioną głową wyszła z kuchni. Oszołomiona Merri wysączyła do końca herbatę. Podeszła do kuchennego blatu, wyjęła torebki z herbatą i wstawiła do zlewu obie filiŜanki. Czuła się obco, nie na swoim miejscu. Nie potrafiła poruszać się po kuchni Faith. Pragnęła jak najszybciej uciec do swego pokoju, skryć twarz w poduszkę i spać przez cały tydzień. Spojrzała w stronę Logana. – Jeśli chcesz... – zaczęła. Odwrócił się i zdjął przemoczoną kurtkę. – Daj spokój. Zrobiłem przykrość matce. Ma pełne prawo mnie winić. Ale to niczego nie zmienia. Wyczerpana długą podróŜą i porannymi przeŜyciami, a takŜe wściekła na Logana za to, Ŝe skrzywdził Faith, Merri wybuchnęła gniewem: – Logan, na miłość boską, to działo się dwadzieścia pięć lat temu! Daj mi wreszcie spokój. Czy nie potrafisz... Nie miała okazji skończyć zdania. Z przekleństwem na ustach Logan rzucił się w jej stronę. Chwycił za pasek przy szlafroku i przyciągnął Merri do siebie. Wolną rękę zacisnął wokół jej szyi. – Ani słowa. Ani słowa więcej – warknął. Pasek się rozwiązał i szlafrok zaczął zsuwać się z ramion Merri. Usiłowała go przytrzymać. Spojrzała na Logana i zobaczyła, jak nagle zmienia się wyraz jego twarzy. Rozluźnił uścisk. Po to tylko, by powoli, bardzo powoli przesunąć palce w dół i w górę. Opuścił rękę niŜej. Po chwili znalazła się tam, gdzie serce bratowej biło jak szalone. Ciało Merri nagle zapłonęło. Ogarnęła ją fala poŜądania. Zapragnęła Logana. Z całych sił. Gdy jego gorące palce zaczęły wsuwać się pod materiał, by znaleźć się tam, gdzie od miesięcy nikt jej nie dotykał, Logan ocknął się nagle. Cofnął rękę. Po chwili uwolnił Merri. Spodziewała się z jego strony ataku złości, lecz się zawiodła. W oczach Logana dojrzała smutek. PoraŜkę. Była zaskoczona tak samo jak przed chwilą, gdy jej dotykał. Usłyszała schrypnięty od emocji, pełen wyrzutu głos: – Dlaczego nie trzymałaś się ode mnie z daleka? ROZDZIAŁ DRUGI Pytanie to rozbrzmiewało echem w uszach Logana przez całą noc. Następnego ranka wszedł zamyślony do kuchni. Nie był przygotowany na to, Ŝe spotka tu kogoś, kto wstał jeszcze wcześniej. Zamarł. Brett? Prawie na głos wypowiedział imię brata. Całą siłą woli powstrzymał się w ostatniej chwili. Udało mu się nie wyjść na idiotę. Na Logana patrzył szczupły nastolatek. Chłopiec miał na sobie tylko wymięte dŜinsy. Zaspane oczy i zmierzwione włosy świadczyły o tym, Ŝe dopiero co się obudził. – Cześć – powiedział cicho. – Właśnie przyszedłem napić się mleka. – Mleko jest zdrowe. Na swój wiek chłopiec wyglądał młodo. Był jeszcze niezgrabny, gdyŜ mięśnie nie nadąŜały za rozwojem struktury kostnej. Pod czujnym wzrokiem Logana odstawił pustą szklankę do zlewu. Odwzajemnił spojrzenie. Nie wiedział, co powiedzieć. – To pan jest moim stryjem? – zapytał po chwili. Określenie uŜyte przez chłopca zabrzmiało obco w uszach Logana. – Aha. Więc ty jesteś Danny. A moŜe powinienem powiedzieć: Daniel? Chłopiec wyglądał na speszonego. Zwiesił głowę. Brązowe, potargane włosy opadły mu na czoło i zasłoniły oczy. – Mama nazywa mnie Danny – wyszeptał. Logan wyczuł niepewność w głosie chłopca. – Odpowiada ci to? – Brzmi głupawo, kiedy ma się juŜ piętnaście lat. – A więc co wolisz? – Logan był wdzięczny losowi, Ŝe młodzieńcze lata miał poza sobą. Nie dlatego, Ŝe dorosłe Ŝycie było łatwiejsze, lecz dlatego, Ŝe przestał na tygodnie i miesiące liczyć czas do następnych urodzin. – Dan. Tak będzie najlepiej. – Chłopiec odrzucił włosy z czoła i zerknął
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|