[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Następna jaskinia była tak obszerna, iż trudno było uwierzyć, że nadal jest to
podziemie. Elryk ujrzał wieżyce i minarety miasta oblanego tym samym ciepłym,
zielonym światłem, równie pięknego jak ukochane przez księcia Imrryr, Miasto
Snów, które zwiedzał w młodzieńczych czasach.
 Wygląda jak Imrryr, ale z drugiej strony wcale go nie przypomina  po-
wiedział zdumiony.
 Oczywiście, że nie  odparła.  Wygląda jak Londyn, jak Tanelorn, jak
Ras-Paloom-Atai.  Nie mówiła tego z ironią, ale jakby naprawdę wierzyła w po-
dobieństwo do tych wszystkich miast, spośród których Elryk kojarzył tylko jedno.
 Ale ty już je widziałaś. Jak się nazywa?
 Nie ma nazwy i zarazem nosi wszystkie. To zależy od tego, jak zapragniesz
je nazwać.  Odwróciła się, jakby chciała złapać chwilę oddechu, po czym po-
prowadziła drogą omijającą miasto.
 Nie powinniśmy tam zajść? Może ktoś pomógłby nam znalezć dalszą dro-
gę?
 Albo i kres wędrówki  żachnęła się.  Wiemy już, że ktoś bacznie śledzi
nasze kroki i że pewne podejrzliwe siły skłonne będą zatrzymać nas za wszelką
cenę.
 Myślisz, że śledzą nas Czarownicy?
 Lub podążają przed nami i przygotowują innych na nasze nadejście. 
Spojrzała nieufnie na miasto.
97
 Wydaje się takie spokojne  powiedział Elryk. Im dłużej przyglądał się
miastu, tym większe wrażenie robiła na nim architektura wzniesionych z zielon-
kawego kamienia budynków. Mieniące się od żółci do błękitu wieże z przyporami
łączyły łukowate mosty; delikatne niczym pajęczyna iglice zdawały się sięgać sa-
mego sklepienia jaskini. Kojarzyły mu się z czymś, czego nie potrafił uchwycić.
Chciałby tam pójść i miał coraz większy żal do Oone, że na to nie pozwala. Zaczął
podejrzewać, że Złodziejka zgubiła się i nie ma większego pojęcia o położeniu ce-
lu wędrówki niż on sam.
 Musimy iść dalej  powiedziała nagląco.
 Pewien jestem, że znajdziemy w mieście coś, co przywróci Imrryr dawny
blask i chwałę. Tym razem jednak, zamiast strachu i okrucieństwa, miasto prze-
pełni piękno i dobra wola.
 Jesteś bardziej podatny na iluzję, niż sądziłam, książę Elryku  powie-
działa Oone.
 A co złego jest w takich ambicjach?  Spojrzał na nią gniewnie.
 Są nierealne. Zupełnie jak to miasto.
 Dla mnie wygląda całkiem solidnie.
 Solidnie? Cóż, może na swój sposób i jest solidne. Gdybyś jednak prze-
kroczył jego bramę, przytuliłoby cię niby dawno opłakana kochanka! Chcesz? No
to chodz! Dalej!  Złodziejka wyraznie traciła panowanie nad sobą. Postąpiła na
wijącą się ze wzgórza, obsydianową drogę ku miastu.
Zdumiony nagłą odmianą charakteru, Elryk poszedł za nią, jednak jego gniew
zaczął z wolna wygasać.
 Przepraszam, pani, może jednak oprzemy się na twoim rozeznaniu sytu-
acji. . .
Nie słuchała go. Z każdą chwilą miasto było coraz bliżej, aż w końcu mury
i wieże zawisły nad ich głowami. Budowle były tak olbrzymie, że nie dawały
z bliska ogarnąć się wzrokiem.
 To jest brama  powiedziała Oone.  Proszę! Przejdz przez nią i żegnaj
na zawsze. Sama pójdę dalej i sama spróbuję uratować dziecko, ty zaś rozpamiętuj
sobie utraconą wiarę tracąc tak naprawdę wiarę wszelaką!
Elryk przyjrzał się bliżej murom przypominającym z daleka jadeitowe, i ujrzał
zastygłe w środku, niczym muchy w bursztynie, postaci mężczyzn, kobiet i dzieci.
Podszedł jeszcze parę kroków, by zajrzeć w żywe wciąż twarze i nieruchome oczy,
usta zastygłe w grymasie przerażenia, udręki lub smutku.
 To niezmienna przeszłość, książę Elryku  powiedziała Oone.  Oto los
tych, którzy upierają się przy próbach odzyskania utraconych przekonań, miast
poszukać nowych. To miasto ma nazwę, nadaną im przez Złodziei Snów. Nazy-
wamy je Miastem Twórczego Tchórzostwa. Nie rozumiesz pokrętnej logiki, która
przywodzi wielu do rozpamiętywania przeszłości! Która sprawia, że zmuszają]
98
najbliższych, aby podzielili ich los. Chcesz z nimi zostać, książę Elryku, chcesz
przez wieczność całą dopieszczać to, co straciłeś?
Albinos odwrócił się, przejęty dreszczem.
 Ale skoro widzieli, co spotkało poprzedników, to czemu wchodzili do mia-
sta?
 Bo byli ślepi na oczywiste fakty. Podziwiasz właśnie wielki triumf bez-
myślności nad rozumem.
Wrócili oboje na drogę okrążającą miasto. Elryk poczuł ulg?) gdy przepiękne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl