[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Najpierw pomyślała, \e nie pójdzie do Carla i Setha na
kolację, ale jedno spojrzenie na zegarek przekonało ją, \e
byłoby doprawdy niegrzecznie wycofać się o tej porze... a,
w ka\dym razie, musiałaby przejść spory kawał, drogi, by
im to powiedzieć, zatem równie dobrze mo\e zostać i
dobrze się najeść. Denerwowała ją jednak trochę myśl o
jedzeniu tych wspaniałych ryb, świe\o złowionych w lo-
dowatej wodzie, gdy tymczasem ona nie była w stanie
skusić choćby jednej.
Ku swojemu zaskoczeniu spędziła fantastyczny wieczór.
Ryba była wyśmienita, podana z pieczonymi ziemniakami,
sokiem i marynowanymi buraczkami. Seth upiekł trochę
płaskich bułeczek i nawet one były znakomite.
 Zadziwiające  powiedział Carl.  Krą\ą pogłoski,
\e niektóre ciastka Setha i inne wypieki potrafią wyłamać ci
zęby, ale ten zbiór jest godzien pochwały... i za du\o jem.
Będę musiał to spalić.
 Ja te\.  Benita westchnęła z zadowoleniem.  Ale
zrobię to podczas prawdziwej wyprawy! Gdzie mówiłeś, \e
jest dobre miejsce do łowienia? Chyba przesunę tam mój
domek dziś wieczór.
 Dziś wieczór  westchnął Seth.  Nie chcesz, ma
się rozumieć, \ebyśmy ci pomagali.
 Nie, ale chciałabym wiedzieć, gdzie go postawić i
chciałabym mieć, tam na lodzie, jakieś towarzystwo.
 Jesteś zaledwie w odległości dziesięciu jardów  ro-
ześmiał się Carl  ale jezioro pełne jest niezale\nych ryb...
zatem, chwyć za sprzęt, bracie Seth! Jeśli będziesz miał
szczęście, mo\e pozwoli ci popchać.
Benita zezwoliła na kilka pchnięć. Domek przymarzł i
nawet pomimo jej kopania, drapania i pchania nie chciał się
ruszyć z miejsca. Sprawę załatwiło jedno, wspólnymi siłami
dokonane, pchnięcie i znów była samodzielna... jak tego
chciała. Więc dlaczego, zastanawiała się, irytowało ją gdy
patrzyła na Carla, stojącego z boku, obserwującego ją.
Carl właśnie oznajmił, \e domek jest właściwie umiesz-
czony i dopasowany, gdy nagle strzelił palcami.  A niech
to! Chyba zostawiłem czajnik na gazie!  Wyszczerzył do
Benity zęby w uśmiechu.  Nasz, chocia\ nie wydaje głosu
i mo\e się całkiem spalić! Hej... do zobaczenia i dzięki, \e
wpadłaś!  Odwrócił się i ruszył w stronę chaty tak szybko
jak mógł.
Seth wziął ją pod ramię.  Niektórzy ludzie to urodzeni
szczęściarze.
 Kto, tym razem?
Udawał zdziwienie.  Jak to... ty. Pomyśl, jakie masz
szczęście. Masz mnie, \ebym odprowadził cię do domu, a
równie dobrze mógłby ci przypaść w udziale staruszek Carl!
No więc, czy\ los nie jest po twojej stronie?
 Całkowicie... ale czy nie moglibyśmy iść nieco
szybciej? Nie wiem dlaczego, ale bardziej ni\ zwykle
doskwiera mi wiatr... Jest mi zimno.
Spojrzał na nią znacząco.  Przykro mi... ale nawet ja
nie mam zbytniego wpływu na podwy\szenie temperatury w
tej okolicy... No chodz. Przytulmy się i mo\esz trząść się
teraz, ile chcesz w drodze do chaty!
Myślała, \e wie, co się teraz stanie, ale nie spodziewała
się tak entuzjastycznego pocałunku, albo takiego, który by
tak mało dla niej znaczył. Seth potrząsnął głową.  Mo\e
następną lekcję prześlę pocztą  powiedział z wymuszonym
uśmiechem.  Nie sądzę, bym robił na tobie wra\enie.
Uśmiechnęła się do niego.  Naprawdę myślę, \e jest
mi zbyt zimno.
Zabrał się do ściągania swojej kurtki.  Hmm... jeśli o
to chodzi, to my...
 Seth  Zapięła ją na powrót i zasunęła do końca
zamek błyskawiczny.  Idz do domu, Seth...  Uśmie-
chała się i trudno byłoby się nie roześmiać na widok
zdziwienia malującego się na jego twarzy - Muszę po
pracować nad moimi ptakami.
Schylił się i pocałował ją w policzek,  Odmiana
braterska. Ptaki? To znaczy, \e zamierzasz poczytać o ma-
łych, skrzydlatych przyjaciołach wtedy, gdy mogłabyś się
więcej dowiedzieć o znacznie bardziej fascynujących zwy-
czajach podglądacza-dziewczyny-o-błyszczących-oczach, to
znaczy o mnie!  Udawał, \e westchnienie, które wydał,
było próbą pobicia światowego rekordu,  No to twoja
strata, piękna damo, do zobaczenia.
Tak, miły, interesujący i nieskomplikowany mę\czyz-
na... a jego pocałunek, jeśli chodzi o wielkość wzruszenia,
tyle znaczył dla niej, co stanie w kolejce w oczekiwaniu na
metro. I to nie było sprawiedliwe! Był przemiłym, dobrym
człowiekiem... a oto ona... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl