[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Może - odparł Turin. - Ale tak już wyszło. Słowa uwięzły mi wówczas w gardle. W
oczach Mablunga dojrzałem oskarżenie o czyn, którego nie popełniłem. Obwinił mnie, nie
spytawszy pierwej. Król elfów powiedział, że dumne jest serce człowieka. Bo i rzeczywiście,
Belegu Kuthalionie. Do dziś nie pozwala mi powrócić do Menegrothu, gdzie musiałbym
znosić współczujące spojrzenia, przyjmować przeprosiny niczym skarcony pochopnie
dzieciak. To do mnie należy dzieło wybaczenia, nie odwrotnie. Nie jestem już chłopcem, lecz
mężczyzną wedle miary mego plemienia. Los natomiast zrządził, żem twardy i zaprawiony w
89
J.R.R Tolkien - Niedokończone opowieści t.1
trudach.
- A zatem co uczynisz? - zapytał zmieszany Beleg.
- Odejdę wolny - odparł Turin. - Tego właśnie życzył mi Mablung przy rozstaniu.
Aaska Thingola nie rozciągnie się chyba na towarzyszy mego upadku. Nie przyjmie ich, a ja
nie odstąpię gromady, o ile sam nie zostanę porzucony. Pokochałem ich na swój sposób,
nawet tych najgorszych. Należą do mego plemienia i w każdym tkwi zalążek dobra, może
pewnego dnia się rozwinie. Chyba gotowi są stanąć za mną.
- Widzisz swych kamratów w innym świetle niż ja - powiedział Beleg. - Jeśli
spróbujesz sprowadzić ich ze złej drogi, zawiodą cię. Nie dowierzam im, a jednemu to już
szczególnie.
- Jak elf oceniać może ludzi?
- Tak jak wszystko ocenia i nieważne, kto rzecz uczynił - odparł Beleg, umilkł jednak,
nie chcąc wspominać, o okrutnym potraktowaniu go przez Androga. Nie napomknął też, ile
zła wyczuł w swoim prześladowcy. Pojmował nastrój Turina i wiedział, że dawny druh z
niedowierzaniem przyjąłby jego słowa, a tym samym elf naraziłby przyjazń na szwank, co z
kolei skłoniłoby młodzieńca do podążenia mrocznymi ścieżkami.
- Mówisz zatem, że odejdziesz wolny, Turinie, przyjacielu. A co właściwie
zamierzasz?
- Poprowadzę tych ludzi na wojnę wedle własnego pomysłu - odpowiedział Turin. -
Przynajmniej serce moje się odmieniło. Wzdragam się uderzyć nawet na Nieprzyjaciela ludzi
i elfów. A ponad wszystko pragnąłbym być z tobą. Proszę, zostań!
- Gdybym wytrwał u twego boku, to z miłości jeno, nie z rozsądku. Serce podpowiada
mi wszakże, że winienem wrócić do Doriathu.
- Niemniej ja tam nie pójdę.
Raz jeszcze próbując przekonać Turina, Beleg powiedział o nowych najazdach Orków
docierających z Taur-nu-Fuin przez przełęcz Anach aż do Dimbaru i że bardzo brakuje na
północnym pograniczu siły i męstwa Smoczego Hełmu. Zrozumiawszy jednak, że mówi na
próżno, stwierdził ostatecznie:
- Twardym człowiekiem nazwałeś się, Turinie, i rzeczywiście, twardy jesteś i uparty.
Teraz moja kolej. Jeśli naprawdę pragniesz ujrzeć Mistrza Auku przy sobie, szukaj mnie w
Dimbarze, tam bowiem powrócę.
Turin pogrążył się w milczeniu, rozpamiętując minione lata i zmagając się z
powstrzymującą go od zmiany losu dumą. Nagle jednak ocknął się z zamyślenia i spytał
Belega:
90
J.R.R Tolkien - Niedokończone opowieści t.1
- Ta elfia dziewczyna, o której wspomniałeś. Wiele zawdzięczam jej świadectwu, ale
zapomniałem, jak miała na imię. Czemu właściwie mnie śledziła?
Beleg spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Czemu właściwie? Turinie, czyżbyś zawsze sercem i połową pamięci bujał gdzieś
daleko? Jako chłopiec wędrowałeś z Nellas po lasach Doriathu.
- To było dawno temu. Tak odległe wydaje mi się teraz dzieciństwo, jakaś mgła je
skrywa. Dobrze pamiętam tylko dom ojca w Dorlominie. Czemu miałbym wędrować z
dziewczyną elfów?
- Chyba uczyła cię wówczas. Tak czy inaczej, synu człowieczy! Są jeszcze w
Zródziemna inne smutki niż twój, są rany bolesne, choć nie orężem zadane. W rzeczy samej,
zaczynam sądzić, że elfy i ludzie nigdy nie powinni się spotkać ni bratać.
Turin nie odpowiedział, spojrzał tylko przeciągle w twarz Belegowi, jakby chciał
odczytać z oblicza przyjaciela znaczenie tych słów. Jednak Nellas z Doriathu nigdy więcej nie
spotkała Turina i jego cień opuścił ją ostatecznie46.
46
W Silmarillionie opowieść przedstawia dalej pożegnanie Belega z Turinem (str. 245-246), wspomina o
dziwnym przeczuciu Turina, że los zaprowadzi go do Amon Rudh, o powrocie Belega do Menegrothu (gdzie
otrzymał od Thingola miecz Anglechel i lembasy od Meliany), jak i o jego ponownej wojaczce z Orkami w
Dimbarze. Brak jest jakichkolwiek uzupełnień odnoszących się do tego ustępu, toteż postanowiłem ominąć go w
tym wydaniu.
91
J.R.R Tolkien - Niedokończone opowieści t.1
Krasnolud Mim
Po odejściu Belega (a było to drugiego lata od ucieczki Turina z Doriathu)47, marnie
zaczęło wieść się Ludziom-Wilkom. Deszcze rozpadały się jak nigdy o tej porze roku, a
Orkowie nadciągnęli z północy w liczbie większej nizli dotąd i rozpełzli się wzdłuż starego
Południowego Traktu, przekraczając Teiglin i niepokojem napełniając lasy na zachodnich
rubieżach Doriathu. Coraz trudniej było o chwilę wytchnienia czy bezpieczne schronienie i
banici częściej sami stawali się zwierzyną niż myśliwymi.
Gdy kryli się tak pewnej nocy, nie mając odwagi rozpalić ognia, Turin spojrzał
wstecz, na swoje życie i doszedł do wniosku, że mógłby jednak łatwo poprawić swój los.
 Muszę znalezć jakiś bezpieczny zakątek - pomyślał. -  Zrobić zapasy przed zimą,
zabezpieczyć się przed chłodem . Następnego dnia poprowadził swych ludzi dalej od
Teiglinu i pogranicza Doriathu, niż zdarzyło im się dotąd zapuszczać. Po trzech dniach
wędrówki przystanęli u zachodniego skraju lasów w Dolinie Sirionu. Teren był tu bardziej
suchy i roślinność uboższa, a grunt zaczynał wznosić się ku wrzosowiskom.
O zmierzchu szarego, deszczowego dnia banici poszukali schronienia w niskich, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl