[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaczął cicho, nie spotykając moich oczu.  Chcę, żebyś wiedziała, że dzisiaj, cóż, to dużo
dla mnie znaczyło. Nawet mimo tego, że robiliśmy to, co zrobiliśmy tylko dlatego, że to była
praca, to nadal&
 Czuję to samo.  Powiedziałam, słysząc ból w jego głosie i pragnąc móc go wymazać.
 Ale teraz, gdy jesteśmy w domu  Ciągnął.  Nie sądzę, żebyśmy powinni znów o
tym wspominać. W rzeczywistości, nie sądzę, że powinniśmy o tym rozmawiać.
 Masz rację.  Powiedziałam, chociaż moje serce pękało.  Prawdopodobnie lepiej,
jeśli będziemy po prostu udawać, że nic się nigdy nie wydarzyło.
Skinął głową i była w tym geście ostateczność, która rozerwała moje serce.  To dobry
pomysł.  Powiedział.  Myślę, że to dokładnie to, co powinniśmy zrobić.
Rozdział 8
I to było dokładnie to, co zrobiliśmy. Przez bite dwa miesiące, które nastąpiły po tej pracy
modeli, którą dzieliliśmy, zachowywaliśmy się jak zombie w swoim towarzystwie. Och,
próbowaliśmy trzymać się razem i robić te wszystkie rzeczy, które zwykliśmy robić. Ale za
każdym razem, gdy siadaliśmy razem na kanapie, żeby obejrzeć film, nie mogłam nic
poradzić na pragnienie, żebym mogła przytulić się do boku Kurta i poczuć jego umięśnione
ramię wokół mnie. A gdy robiliśmy wypad na lody do Bo s, żeby kupić cytrynowe dla mnie i
rożek z polewą czekoladową dla niego, samochód wydawał się zwyczajnie zbyt mały dla
naszej dwójki. Nigdy nie mogłam wymyślić nic, żeby mu powiedzieć  a może powinnam
powiedzieć, że nigdy nie mogłam pomyśleć o niczym przyzwoitym do powiedzenia. To
dlatego, że jedyne słowa, które chciały wydostać się z moich ust, trzymały się linii  kocham
cię albo  pragnę cię, albo nawet  Proszę, czy nie możemy po prostu zapomnieć o tym
głupim gównie z rodzeństwem i pójść rżnąć się do utraty zmysłów?  Jak powiedziałam, nie
bardzo przyzwoite.
Kurt zaczął przychodzić w weekendy coraz rzadziej i rzadziej, a ja przestałam widywać go
na kampusie USF. Wiedziałam, że mnie unikał i nie winiłam go. Oboje byliśmy tak
skrępowani, że ledwie się do siebie odzywaliśmy. Długie, niezręczne cisze za każdym razem,
gdy się spotykaliśmy, były nieznośne dla nas obojga. Nawet nie kłóciliśmy się, jak mieliśmy
w zwyczaju, a Kurt przestał też wtrącać się i kierować moim życiem. Zaskakująco, odkryłam,
że tęsknię za jego nadopiekuńczą troską. To po prostu nie była zabawa, umawiać się z kimś,
kto nie spełniał standardów Kurta dla mnie albo przyjmować pracy w podejrzanej części
miasta, albo wracać pózno bez Kurta, który by się temu sprzeciwiał. Zaczęłam przyjmować
tylko bezpieczne prace i zostawać w nocy w domu. A co do randkowania, cóż, zwyczajnie nie
było nikogo innego, kim byłam zainteresowana. Nikogo poza Kurtem.
A potem, pewnego dnia, pocztą przyszła paczka. Odebrałam ją od listonosza i zaniosłam
na górę, z dala od śledzących oczu mojej mamy. Ostatnio się o mnie martwiła, pytając czy
miałam depresję i nigdy nie dając mi czasu dla siebie. Zaczynałam widzieć, że nadszedł czas,
żeby wyprowadzić się z domu, jak rok wcześniej zrobił Kurt, ale zrobienie tego, sprawiało, że
byłam smutna. Byłam niechętna, ponieważ dom moich rodziców nadal był głównym punktem
skupienia naszej rodziny  jedyne miejsce, gdzie mogłam być pewna, że będę widywać
Kurta regularnie. Nie chciałam tego oddać, nie ważne jak irytująca zrobiła się moja mama.
Gdy byłam bezpieczna w moim pokoju, z zamkniętymi drzwiami, rozerwałam wielką
kopertę z papieru manilowego, z profesjonalnym adresem Lisy McKenzie na froncie. Ręcznie
pisana notka z jej pełnym zawijasów pismem wyfrunęła razem ze stosem czarnobiałych i
kolorowych zdjęć.
Otwarte zaproszenie, żeby znów pracować z tak sławnym fotografem, powinno mnie
zachwycić. Zamiast tego, odkryłam, że mój wzrok rozmywa się od łez, gdy patrzyłam na
piękne, erotyczne zdjęcia Kurta i mnie, splecionych intymnie. Lisa naprawdę wyciągnęła ile
się dało ze światła i cieni w starym magazynie, w którym byliśmy i końcowe rezultaty były
oszałamiające w swojej prostocie i pięknie.
Kocham go, pomyślałam, gdy przerzucałam zdjęcia. Nie, żeby to mi w czymś pomogło. Po
sposobie, w jaki układały się sprawy, w ciągu miesiąca czy dwóch, te zdjęcia będą jedynym,
co będę miała, żeby pamiętać o moim przyrodnim bracie. Powoli, ale pewnie znikał z mojego
życia tak, jak ja znikałam z jego. Znów popatrzyłam smutno na zdjęcia, studiując wyrazy
naszych twarzy, gdy się dotykaliśmy. I gdy patrzyłam, zaczynałam widzieć, że może ja nie
byłam jedyną zakochaną.
Na każdym zdjęciu był wyraz tęsknoty na twarzy Kurta. A w jego przeszywających oczach
był ból  taki sam ból, jaki sama czułam, zrozumiałam. Ból kochania kogoś, o kim wiesz, że
nigdy, nigdy nie możesz go mieć, nawet jeśli złamało ci serce i zniszczyło życie, zaprzeczenie
temu.
Nagle byłam wściekła. Dlaczego nie mogliśmy mieć siebie nawzajem? Zapytałam samą
siebie. Dlaczego powinniśmy dbać o to, co powiedzą nasi rodzice albo martwić się jak będzie
nas widzieć społeczeństwo?24 Mimo wszystko nie było między nami żadnego, prawdziwego
pokrewieństwa krwi. To nie było tak, jakbyśmy byli całującymi się kuzynami, którzy spotkali
się na corocznym zjezdzie rodzinnym  byliśmy zwyczajnie wystarczająco pechowi, żeby
być spokrewnionymi przez małżeństwo. Gdybyśmy spotkali się najpierw, zamiast naszych
rodziców, czy to powstrzymałoby ich, od bycia razem? Znając moją matkę i jak lubiła robić
po swojemu, poważnie w to wątpiłam. Więc w takim razie, dlaczego fakt, że znalazła ojca
Kurta, zanim ja znalazłam Kurta, powinien wpływać na moje życie tak bardzo i czynić mnie
tak smutną? To nie było uczciwe!
W końcu wiedziałam, co muszę zrobić. Zamierzałam odzyskać Kurta w moim życiu,
choćby miało mnie to zabić. I to piekielnie więcej niż, jako starszego brata. To, dlatego nie
mieliśmy sobie ostatnio nic do powiedzenia  bo nasza chłodnawa, zakazana relacja, którą
przywykliśmy mieć, nie satysfakcjonowała dłużej żadnego z nas. Potrzebowaliśmy więcej i
nie obchodziło mnie czy nasi rodzice ześwirują  byłam zdeterminowana to dostać.
24
To ja się wypowiem, jako społeczeostwo. Skoro nie są spokrewnieni, to nie widzę przeszkód. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl