[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ła to tylko za potwierdzenie tego, co dawno podejrzewała
- że miłość może ją jedynie ranić.
Ale ostatnio zaczynało do niej docierać, że nie kochać
znaczyło zamykać się na wiele wspaniałych możliwości.
Miłość i zaufanie były z sobą ściśle powiązane. I myślała,
RS
że wszystko to było tylko po to, by odpowiedziała sobie na
pytanie, czy jest w stanie zaufać Brianowi.
Teraz zobaczyÅ‚a to w zupeÅ‚nie innym Å›wietle. Nie cho­
dziło o niego. Musiała sprawdzić, czy jest w stanie zaufać
samej sobie. Podszeptom swojego serca, głosowi intuicji.
Nie zaufaÅ‚a mu w sprawie Lucindy, choć serce podpo­
wiadało, że jej nie zdradził. A teraz światło w jego oczach
powiedziaÅ‚o jej prawdÄ™. On nie jest mężczyznÄ…, który Å›wia­
domie by ją oszukał.
PatrzyÅ‚a na Briana, który siedziaÅ‚ na fotelu wysÅ‚użone­
go forda, i wiedziała, że musi mu zaufać. Na tym świecie
ludzie wierzyli tylko temu, co namacalne. A przecież tego,
co najważniejsze, nie można dotknąć.
Ona żyła według zasad, których inni nie rozumieli. Czy
to normalne, żeby kłaść ręce na chorego psa i oczekiwać,
że wyzdrowieje? A jednak. Kiedy ulegaÅ‚a podszeptom in­
tuicji, nie miała wątpliwości, że robi dobrze.
Dlatego teraz postanowiła też skoczyć na głęboką wodę.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Lucinda przyjeżdża?
- spytała po prostu.
Brian najwyrazniej poczuł ulgę.
- Jessika, musisz mnie zrozumieć. Przez caÅ‚e życie wszy­
scy byli rozczarowani tym, co robiłem. Zwłaszcza kobiety.
A już na pewno te, na których mi zależało. Wyrastałem
w przekonaniu, że nie jestem wystarczająco dobry, żeby
kogoÅ› uszczęśliwić. Ostatnio najbardziej na Å›wiecie zależa­
ło mi na uszczęśliwieniu ciebie, ale gdybyś się dowiedziała
o przyjezdzie Lucindy.
- Opowiedz mi o tym - poprosiła delikatnie. - Powiedz,
jak próbowałeś uszczęśliwić innych.
RS
Jezdzili po okolicy, a on opowiadaÅ‚ jej o matce, która za­
wsze pragnęła, żeby byÅ‚ inny i nie potrafiÅ‚a go zaakcepto­
wać, o dziewczynach i młodych kobietach rozczarowanych
jego zachowaniem.
- W koÅ„cu odwróciÅ‚em siÄ™ tyÅ‚em do cudzych oczeki­
wań i skupiłem się na piłce, starym samochodzie i pracy.
ZamknÄ…Å‚em siÄ™ w swoim Å›wiecie. W nim mogÅ‚em popeÅ‚­
niać bÅ‚Ä™dy, po których nikt nie pÅ‚akaÅ‚. - WziÄ…Å‚ gÅ‚Ä™bo­
ki oddech i ciągnął smutno: - Nigdy nie nauczyłem się
mówić:  przepraszam, zrobiłem błąd". To takie niemęskie.
- Zatrzymał samochód w bocznej uliczce, wziął ją za rękę
i spojrzał głęboko w oczy. - Lucinda i ja byliśmy kiedyś
krótko zarÄ™czeni, jeszcze w liceum. SpotkaliÅ›my siÄ™ zno­
wu na pogrzebie Kevina i Amandy i potem całowaliśmy
siÄ™ kilka razy. Oboje byliÅ›my samotni, zranieni i chcie­
liśmy jakoś odreagować. - Przerwał na chwilę i zamyślił
się. - W jakimś sensie ona byłaby najlepszą kobietą dla
mnie. - Zaśmiał się gorzko. - Nigdy nie musiałbym się
martwić, że niechcący ją zraniłem. I może jeszcze jakiś
czas temu zgodziłbym się na ten układ. Gdybym cię nie
spotkał. Podobnie jak tamtej nocy, wiele lat temu, znowu
pokazałaś mi, jakie to niesamowite uczucie być tak silnie
związanym z drugim człowiekiem. Prawdziwa magia...
Po tym, czego z tobą doświadczyłem, wolałbym umrzeć
w samotności, niż zgodzić się na związek z kimś takim
jak Lucinda.
Jessika pokiwała głową. Każde jego słowo wpadało do
jej serca i rozkwitało w nim jak kwiat w ogrodzie.
- Kiedy kolejny raz dostałem szansę od losu, nie chciałem
zrobić niczego zle, nie chciałem nic zepsuć. Ale oczywiście
RS
nie udało mi się. Zrobiłem błąd, nie mówiąc ci o przyjezdzie
Lucindy. Zraniłem cię. Przepraszam.
Słyszała szczerość w jego głosie.
- PrzyjmujÄ™ twoje przeprosiny, Brian - odezwaÅ‚a siÄ™ ci­
cho. - I ja jestem ci coÅ› winna. Przepraszam, że ci nie ufa­
Å‚am. Widać wyraznie, jaki jesteÅ›, a ja wolaÅ‚am zaufać po­
zorom, bo nie byłam pewna samej siebie.
Gdy mówiÅ‚a te sÅ‚owa, czuÅ‚a, jak rodzi siÄ™ w niej znajo­
me Å›wiatÅ‚o. Jej oczy zaszÅ‚y Å‚zami. Zamknęła powieki. Po­
zwoliła, by światło wzrastało w niej i wypełniało ją całą.
Zaakceptowała wreszcie swój dar. Czystą, silną miłość,
która pozwalała jej pomagać innym i leczyć zranienia.
I w tym momencie poczuÅ‚a dziwnÄ… pewność. Wiedzia­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl