[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie zwinę się i nie umrę dlatego że nie mogłam już liczyć na to że łowca będzie chronił moje plecy, gdy będę najbardziej narażona. Zamknęłam oczy, użyłam mojegu umysłu, szukając jedynej osoby z tego obszaru, która czułam że chciałaby bym dotrwała do następnej nocy. Valerio zareagował natychmiast, na mój mentalny dotyk. Poczulam jego bezpośrednią obawę i niepokój. %7ładne słowa nie były potrzebne. Wiedział że stało się coś strasznego i się nie mylił. Ale nade wszyskim, Valerio znał mnie najlepiej. Może nawet lepiej od Jabari'ego. Nie mialam nawet szansy na podniesienie się na nogi, kiedy pojawił się w hotelowym apartamencie, wciąż owinięty w szalik i gruby płaszcz. Na mnie spojrzał tylko na sekundę, zanim przeczesał wzrokiem resztę pokoju i swoimi mocami upewnił się że naprawdę jesteśmy sami. -Przeszkodziłam cię w czymś?- zapytałam odpychając się od połogi jedną ręką. Byłam zbyt zmęczona by wykorzystać swoje moce i postawić się na nogi. Valerio wyciągnął dłoń i złapał moją wolną rękę, pomagając mi. -Nikt nie jest dla mnie ważniejszy od ciebie.-powiedział łagodnie, powodując że kocik moich ust wygiął się w uśmiechu, na to śliczne kłamstwo.- Gdzie łowca wampirów/ Spojrzałam na jego klatkę piersiową, unikając tego pytania moim własnym.- Mogę zostać z tobą? Zakładam że każdej nocy latasz tam i z powrotem do Wiednia. -Oczywiście że możesz spędzić ze mną swój dzień.- Valerio podniósł rękę i odgarnął włosy z mojej twarzy. Włożył rękę pod moją brodę i zmuszając mnie bym na niego spojrzała.-Co się stało? Gdzie jest Danaus? Odsunęłam się od Valeria, zmusiłam się do wyprostowania ramion, kiedy zrobiłam kilka kroków do krzesła w dziennym pokoju.-On odszedł.-te dwa słowa zabrzmiały obojętnie, ale coś we mnie się złamało, pozostawiając odłamki wbite w moją duszę. -Dlaczego? -Chciał uwolnić Sofię. Kroki Valeria zostały stłumione przez gruby dywan, kiedy do mnie podchodził. Położył rękę na dolnej części moich pleców, kiedy stanął obok mnie.- A ty powiedziałaś nie.-milczałam, gapiąc się ślepo na ścianę naprzeciw mnie.-Dobrze zrobiłaś. Sofia to tylko zwierzątko, a ty nie możesz ingerować tam gdzie nie będziesz miała korzyści. -On jest przekonany że ona chce wolności i jest zdeterminowany by jej pomóc. Przesunął palce w górę kręgosłupa, w uspokajającej pieszczocie.-Ona dokonala swojego wyboru. Jeśli chce swojej wolności tak bardzo, to nigdy nie powinna zgodzić się na oddanie życia, Veyronowi. -Danaus nie widzi tego w ten sposób. Ona jest człowiekiem i chce wolności. On chce ochraniać ją przed nami. Valerio sięgnął ręką wokół mnie i delikatnie chwycił za oba ramiona, żeby mógł popatrzeć mi w oczy.- Mira, najdroższa.- Próbowałam wyślizgnąć się z jego uścisku, ale nie chciał mnie wypuścić.-On jest łowcą. Jest człowiekiem. Nie jest jednym z nas. Nie rozumie naszego świata, on nie potrafi. Niewidomy mógłby zauważyć co się pomiędzy wami dzieje i nienawidzę się za to że muszę ci to mówić, ale po prostu wam nie wyjdzie. Wiedziałam że chcę niemożliwego, ale nie chcialam usłyszeć jak bardzo jest z tym zle, od Valeria. To było jak przekręcenie noża w moim sercu, tak bym w końcu nauczyła się mojej własnej lekcji, by nie troszczyć się o każdego. Inni z mojego życia umierali, przez związek ze mną. Danaus z drugiej strony, zdecydował się ode mnie odejść. Przez chwilę nie mogłam się zdecydować co było gorsze. -Odszedł. Myślę że pójdzie uwolnić Sofię w ciągu dnia.- szepnęłam, opierając czoło na ramieniu Valerio. -Wówczas zostaniesz ze mną. Zajmiemy się negatywnymi skutkami jutrzejszego wieczoru.-powiedział. Nie musiałam mu mówić, że Danaus wybrał chronienie człowieka nade mną, albo że Veyron niewątpliwie wyśle swoich ludzi by zabili mnie w ciągu dnia. Rzeczywiście nie musiałam mówić tych słów. Valerio wiedział i był gotowy mnie wziąść. -Nie mów Stefanowi.-powiedziałam, owijając jedną rękę wokół jego tali. -Nie powiem.- Delikatnie musnął ustami moją skroń.-Ale musisz pamiętać że my wszyscy mieliśmy od czasu do czasu problemy z człowiekiem, podczas naszego długiego życia. Jestem pewien że Stefan też miał swój udział w takich problemach. Oparłam się z powrotem o Valeria, i skinęłam głową. Musiałam wyciągnąć Danausa z tej ciemnej wody. Nie mogłam go zostawić rekinom. Może nie mogliśmy stanąć oko w oko z niektórymi naszymi sprawami, ale to wcale nie oznaczało że byłam gotowa odwrócić się do niego plecami. Po prostu nie mogłam. Jeszcze go potrzebowałam. Rozdział Piętnasty. Kiedy zniknęliśmy z mojego pokoju hotelowego, oczywiście założyłam że zobaczę bogato urządzone pokoje w domu Valeria, w Wiedniu. Zamiast tego znalazłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|