[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kładąc na wierzchu martwego kraba. Chrupiąc go, odkrywała pod spodem pokarm i po paru dniach eksperymentu jadła już bez problemu prosto z miski. Gdy przynoszono mi jakieś zwierzę, mogłem zazwyczaj określić, jaki mniej więcej rodzaj pożywienia będzie mu odpowiadał; zawsze jednak pytałem miejscowego myśliwego, który je schwytał, czy nie wie, czym ono się żywi — na wypadek gdyby zauważył w dżungli coś szczególnego, co pomogłoby mi urozmaicić dietę zwierzęcia w niewoli. Przeważnie myśliwi nie mieli zielonego pojęcia, co jedzą schwytane przez nich stworzenia, i po prostu odpowiadali, że ich pokarm to hanga, czyli owoce olej owca. W przypadku szczurów, myszy i wiewiórek istotnie tak było, ale tubylcy zapewniali mnie również niejeden raz, że owocami tymi żywią się takie stworzenia, jak węże czy małe ptaki, w co już nie mogłem uwierzyć. Tak do tego przywykłem, że ilekroć słyszałem od myśliwego, iż przyniesione przez niego zwierzę jada wyłącznie owoce olej owca, automatycznie odrzucałem tę możliwość. Pewnego dnia kupiłem cztery śliczne żółwie leśne, które cieszyły się doskonałym zdrowiem i szybko zadomowiły na specjalnie ogrodzonym, niewielkim terenie. Karmienie żółwi jest przeważnie zadaniem bardzo łatwym. Jedzą prawie wszystkie rodzaje liści, warzyw i owoców, niekiedy z dodatkiem odrobiny surowego mięsa. Te żółwie okazały się jednak wyjątkiem. Nie chciały nawet tknąć żadnego z rozlicznych przysmaków i kręciły nosami na wszystkie zdobyte z trudem dojrzałe owoce i kruche liście. Nie mogłem tego zrozumieć i zacząłem się o nie poważnie martwić. Jakiś czas później zjawił się w obozie pewien myśliwy. Pokazując mu kolekcję i informując, jakich zwierząt szukam, zwróciłem jego uwagę na moje żółwie i na fakt, że odkąd je mam — to znaczy od dwóch albo trzech tygodni — nie chcą nic jeść. Powiedział mi z punktu, że daję im nie to, co trzeba, i że te żółwie nie jedzą owoców ani liści. Stwierdził stanowczo, iż żywią się drobnymi białymi grzybkami, rosnącymi w dżungli na pniach powalonych drzew. Jeśli mam być szczery, nie uwierzyłem mu. Pomyślałem, że jest to po prostu inna wersja opowieści o owocach olejowca. Minął jednak kolejny tydzień i żółwie nadal nic nie jadły, więc w rozpaczy posłałem dwóch chłopców z koszykiem do dżungli, poleciwszy im, aby nazbierali jak najwięcej białych grzybków. Kiedy wrócili, wrzuciłem do zagrody żółwi całą zawartość koszyka i stanąłem obok, żeby je obserwować. Chyba nigdy w życiu nie widziałem żółwi poruszających się tak szybko. Pokłusowały rączo ku stercie grzybów i już po chwili chrupały je radośnie, a sok spływał im po brodach. Co dziwne, po tym posiłku zaczęły jeść również inny pokarm i kilka tygodni później zupełnie zrezygnowały z grzybów, wybierając znacznie chętniej pyszne, dojrzałe mango. W miarę powiększania się mojej kolekcji nakarmienie tak dużej liczby zwierząt o bardzo zróżnicowanych gustach stało się pewnym problemem. Na pobliskim targu kupowałem mięso, owoce, jaja i kurczęta, ale potrzebowałem jeszcze innych rodzajów pożywienia. Wszystkie ptaki, większość małp oraz stworzenia, takie jak galago czy niektóre szczury leśne przepadały za konikami polnymi i szarańczą, i żeby utrzymać je w dobrym zdrowiu, musiałem zapewnić im stały dopływ tych przysmaków. Ponieważ nawet na zachodnioafrykańskim targu nie można kupić pasikoników ani szarańczy, zwerbowałem specjalną grupę łowców owadów. Składała się z dziesięciu małych chłopców, którzy mieli bystry wzrok i potrafili szybko biegać. Zaopatrzyłem każdego w dużą puszkę po papierosach i siatkę na motyle, i dwa razy dziennie wyruszali na łowy, chwytając „owady do siatek, a gdy napełnili puszki, wracali do obozu. Płaciłem im nie za czas, który na to poświęcali, lecz za liczbę złapanych pasikoników. Przeciętna stawka wynosiła jednego pensa za pięć pasikoników i niektórzy chłopcy, szybsi i zwinniejsi od innych, zarabiali nawet piętnaście do dwudziestu pensów dziennie. Tubylcy nazywają pasikoniki pampalo, dlatego nadałem chłopięcej drużynie miano Pampalołapów. Jeśli któreś zwierzę sprawiało wrażenie chorego albo należało ukoić przysmakiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|