[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo\e być w środku stra\ników?
- Trzydziestu, mo\e pięćdziesięciu. Albo i setka. Nie mam pojęcia, ale jeśli
wewnątrz przetrzymywani są chrześcijańscy powstańcy to wachmanów do pilnowania
mo\e być w środku bardzo du\o. Trudno to będzie ugryzć.
- I to mówi człowiek, który wydostał się z więzienia KGB - uśmiechnął się szef.
9 7
- Nie KGB tylko FSB, organizacji demokratycznej, posiadającej cywilne
kierownictwo i przestrzegającej praw człowieka... - za\artowałem.
- Uczyli was w komandosach czegoś na temat ucieczek?
- Trochę - przyznałem. - Z grubsza wygląda to tak, \e gdy się ucieka z więzienia w
Europie zachodniej nale\y wziąć jako zakładnika mo\liwie jak najwa\niejszego
pracownika, i zasłaniając się nim jak tarczą strzelać do pozostałych. W krajach ni\ej
cywilizowanych nale\y strzelać do wszystkiego, co się rusza. Odbijania jeńców z
transportów, samolotów i tak dalej uczyli nas. Uwalniania zakładników
przetrzymywanych przez terrorystów te\. Ale zdobywania więzień, tego nie...
- Co, więc zrobimy? Piszemy list, \e nic nie dało się...
- To zawsze zdą\ymy - uspokoiłem go. - Jeśli nie da się siłą trzeba pomyśleć
sposobem.
- Pilnik w cieście, drabinka sznurowa w chlebie - mruknął Maciek.
- Cenna uwaga - uśmiechnąłem się. - Tylko nie wiem, czy to nie jest trochę zanadto
oklepane. Nie wiem jak tutaj, ale w Polsce przesyłki dla więzniów sprawdza się
wykrywaczem metali i za pomocą psa szkolonego do wykrywania narkotyków. Z
Alcatraz, które było najcię\szym amerykańskim więzieniem uciekała grupa więzniów.
Wydrapali ły\eczkami do herbaty dziurę do szybu wentylacyjnego i gdzieś w nim
zostali zastrzeleni.
- Tu nie ma ani ły\eczek, ani szybów wentylacyjnych - mruknął Maciek. - Poza tym
to wymaga kilku tygodni przygotowań.
- Z więzień podczas rewolucji francuskiej uciekano przebierając się za stra\ników
lub zamieniając ubraniami z członkami rodzin - podpowiedział szef. - Ale jeśli
więzniów nie wolno odwiedzać... Gdzieś czytałem, \e więzień ma zawsze większe
szanse. On mo\e myśleć o niebieskich migdałach lub planować ucieczkę, podczas gdy
stra\nik cały czas musi mieć uwagę napiętą do granic wytrzymałości.
- Widzi pan szefie, to trochę nie tak. Być mo\e tak było kiedyś, ale obecnie zamyka
się kratę włącza fotokomórkę i alarm, a stra\nicy reagują tylko, gdy zacznie dzwonić...
Poza tym najnowocześniejsze więzienia budowane są tak, \e nie sposób z nich zwiać.
Pomijam całą elektronikę, konstrukcję murów i tak dalej, są tam pewne wynalazki
techniczne. Na przykład więzniowie kiedyś uciekali wycinając kraty w oknach.
Pierwszym sposobem na zabezpieczenia okien było zastosowanie prętów z wsadem.
- To znaczy?
- Zamiast litej stalowej sztaby w oknie wprawiono grubościenną stalową rurkę,
wewnątrz której luzem latały dwa lub trzy tak\e stalowe druty. Tego nie sposób
przeciąć, bo drut zawsze będzie odskakiwał od brzeszczotu. Potem stosowano rurki
wypełnione pokruszonymi tarczami karborundowymi. Piła trafiając na taki kawałek
ścierała się i tępiła.
- A jak się to robi obecnie? - zaciekawił się Maciek.
- Stosuje się powszechnie tak zwaną stal samohartującą. Jest to specjalny stop. Pręty
znowu są puste w środku, nadziewa się je węglikami spiekanymi, ale to raczej
zbyteczna ostro\ność. Atomy węgla w stali samohartującej uło\one są w ten sposób by
wraz z zagłębianiem się piły wytwarzać coraz większy opór. Po pewnym czasie
twardość materiału jest tak du\a jakbyśmy cięli diament \elazną piłą. Oczywiście \aden
brzeszczot, nawet wykonany z węglików spiekanych długo tego nie wytrzyma. W
9 8
więzieniach na zachodzie, aby wykluczyć nawet próby cięcia krat w drzwiach celi
umieszcza się bramki do wykrywania metalu...
- A gdyby zaszła konieczność przecięcia kraty ze stali samohartującej? - zaciekawił
się Maciek. - Czym ją tną? Laserem?
- Z tego, co wiem tarczami do cięcia kamienia. I trwa to bardzo długo - wyjaśniłem.
- A ultradzwiękami? - zaciekawił się szef.
- Chyba by się dało - zamyśliłem się. - Mo\e... tylko nikt więzieniu nie będzie miał
piły takiej jak nasza.
- Mo\e i lepiej, \e na razie nie weszły do seryjnej produkcji... Ale odbiegliśmy od
tematu. Załó\my, \e mają tu zwykłe stalowe kraty. Skoro sam twierdzisz, \e zdobycie
tego kurnika będzie trudne to, co wobec tego radzisz?
- Pozostaje nam wykopanie podkopu - westchnąłem.
Popatrzyli na mnie zdumieni.
- Podkop - mruknął Pan Tomasz. - To brzmi jak z głupiego dowcipu...
- Niemniej jednak jest wykonalne - powiedziałem powa\nie.
- Czy bezpieczne? - zaniepokoił się szef.
- Oczywiście. Z zewnątrz nic nie będzie widać. Co najwa\niejsze wiemy gdzie
przetrzymywani są ci, których mamy uwolnić.
- Mo\e się zawalić - zauwa\ył Maciek.
- Oczywiście - przyznałem, jednak, jeśli dobrze podstempluje się strop powinien
wytrzymać.
- Będziesz musiał poprowadzić korytarz pod ulicą - szef wysunął kolejne zastrze\enie.
- A jeśli przejedzie górą cię\arówka wyładowana kamieniami?
- Istnieje pewne ryzyko, choć sądzę, \e solidna konstrukcja nawierzchni
zminimalizuje je. Poza tym, có\, kto nie ryzykuje ten szampana nie pije jak mawiają
Rosjanie.
- Mury pewnie mają potę\ne fundamenty - powiedział Maciek. - Mo\e nawet kilka
metrów w głąb ziemi.
- Przekopiemy się pod spodem.
- A właśnie. Jaka tu jest gleba - wtrącił się szef. - Bo jeśli kamień, to nici z podkopu.
- Ta część doliny Nilu to osady rzeczne - powiedziałem powa\nie. - Gliny, miał,
mady rzeczne, zalegają warstwą grubą zapewne na kilka, mo\e kilkanaście metrów.
Gdy budowali więzienie prawdopodobnie wbili w glinę pale o długości kilkunastu
metrów, opierające się o skałę. Następnie wykorzystując je jako podporę wylali lawę
fundamentową, a nad nią wznieśli mur. Pomiędzy palami powinno być minimum pól
metra przerwy, a sądzę, \e są rzadziej. Zresztą nie dowiemy się dopóki nie dokopiemy
się na miejsce.
- Jak zamierzasz się za to zabrać?
Zamyśliłem się
- Trzeba będzie znalezć dobry punkt, do rozpoczęcia podkopu - zauwa\yłem. -
Pojezdzimy po otaczających więzienie uliczkach?
Maciek posłusznie zakręcił w cuchnący zaułek biegnący równolegle. Większość
domów stojących obok wyglądała fatalnie. Mury z suszonej cegły pękały, odpadało od
nich wapno. Bramy wypaczyły się.
9 9
- Te kwartały idą za kilka miesięcy do wyburzenia - wyjaśnił nasz przyjaciel - Jakaś
zachodnia firma wykupiła tu grunt pod budowę zakładów przemysłowych.
- A, więc część mieszkańców mogła się ju\ wyprowadzić - ucieszyłem się. - To
bardzo dobrze.
- Jesteśmy dość daleko - zauwa\ył szef. - oddziela nas podwójny rząd domów i
jeszcze do tego szeroka ulica pod murami.
- Dziewięćdziesiąt metrów na oko sądząc - dodał Maciek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl