[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tylko wasza śmierć może być dla nas gwarancją, że nikt się o niej nie dowie. Posyłam teraz
gofica do Bagdadu z twoim czekiem. Jeżeli pieniędzy nie wypłacą, jesteś zgu-biony; jeżeli
otrzymamy przekazaną kwotę, pomówię z tobą jeszcze. Potem związano nas znowu i
zamknięto, nie dając nam ani kropli wody, ani kawałka chleba.
- Zapomniałeś wymienić miejsce, do którego was sprowadzono.
Wspominając zaś o trzech składach, które wam pokazano, nie powie-działeś, w jaki
sposób były między sobą połączone i jak można się było dostać z jednego do
drugiego.
- Przez otwory w ścianach zawieszone dywanami.
- A więc nie było ukrytego mechanizmu, który uniemożliwiałby 61 najście osób
niewtajemniczonych?
- Nie.
- W takim razie były tylko dwa sekretne miejsca, a mianowicie zewnętrzne wejście i ukryty pod
paką sznurów, otwór s~hodów. Jakie było położenie tych trzech składów w stosunku do
pierwszego?
- Ze składu głównego wchodziło się do środkowego; z prawej i lewej strony mieściły się dwa
pozostałe. Zrodkowy sąsiadował z wię-zieniem, w którym nas zamknięto. Miało takie same
wymiary, jak pozostałe pomieszczenia.
- A więc tych pięć komór tworzyło regularną figurę, składającą się z równych czworoboków, figurę
w rodzaju krzyża?
- Tak. Zaraz ci to pokażę.
Zakreślił koficem tszibuka następującą figurę:
Ciągnął dalej:
- Pod cyfrą 1 mieściły się schody. Zeszliśmy po nich do cel 3,4 i 2, potem związano nas znowu i
wprowadzono do celi 5, gdzie leżeliśmy bez ruchu, jak bele.
- Oczywiście po ciemku?
- Tak. Jedynie podczas ich obecności mogliśmy przy blasku lam-pek, rzucić okiem na gołe ściany i
na kopiec ziemi na podłodze.
- A więc za podłogę służyła ziemia ubita?
62
- Nie, podłoga była z cegieł.
- W takim razie ja na twoim miejscu zwróciłbym z pewnością specjalną uwagę na ten kopiec ziemi.
-Czyżby z powodukanafidów, które się pózniej ukazały? Przecież to spokojne zwierzątka; nie
wadzą nikomu.
-Kanafidy? Więc były tam jeżozwierze?
- Tak. Po upływie jakiegoś czasu, który nam się wydawał wiecz-nością, usłyszeliśmy ciche szmery,
jak gdyby od uderzefi cienkich sztabek, a na podłodze coś się poruszyło. Z początku nie
wiedzieliśmy, co to za zwierzęta, usłyszawszy jednak mruczenie, charakterystyczne dla
jeżozwierza, gdy wpadnie w gniew, zorientowaliśmy się, że to kanafidy.
- Dziwne, bardzo dziwne!
- Dlaczego?
- Nie rozumiesz? Przede wszystkim uderzający jest fakt, że te na ogół tchórzliwe zwierzęta
odważyły się zbliżyć do was. Wytłumaczyć to można zresztą okresem wiosennym. O wiele
bardziej zastanawia mnie jednak okoliczność, że stworzenia te znajdowały się w celi
zbudowanej z cegieł. Ryją one często bardzo długie korytarze, ale nie jest prawdopodobne, żeby
się mogły przedostać przez mocne cegły. Cegły były więc zapewne zmurszałe, albo też w
murze znajdował się usypany otwór, przez który moglibyście się wydostać, gdybyście nie byli
związani. W tej chwili ważniejsza dla mnie jest kwestia, w jaki sposób cela, w której was
zamknięto, została oddzielona od komory nr 3. Przecież zwyczaj trzymania jeficów za kotarą nie
jest mądry.
- Pod tym względem przemytnicy nie popełnili żadnej nieostroż-ności. Opuścili ruchomą przegrodę
z mocnych stalowych prętów. Gdybyśmy nawet nie byli związani i mieli przy sobie noże nie
udałoby się nam poprzecinać prętów. Jak mówiłem, mieliśmy wrażenie, że minęła cała
wieczność. Nareszczie poruszyły się stalowe pręty i ujrze-liśmy światło lampek. Zjawił się Sefir
z tymi samymi ludzmi, co przedtem i oświadczył, że pieniądze otrzymał. Zachowywał się nie
tak 63 brutalnie, jak przedtem. Zapytał, czy zmieniłem decyzję, przyjął jed-nak moją przeczącą
odpowiedz bez gniewu i rzekł spokojnie, ale bardzo zdecydowanym tonem: -  Wydałeś tą
odmową ostateczny wyrok na siebie i swego towarzysza. Postanowiliśmy was uśmiercić, jeśli
nie zgodzisz się pójść z nami ręka w rękę. Ktoś jednak, czyjego imienia ci nie zdradzimy,
wstawił się za tobą. Przyrzekłem mu daro-wać ci życie, jeżeli dasz nam dostateczną gwarancję
milczenia. Słuchaj więc, co teraz powiem! Jeżeli się zgodzisz, odzyskacie wolność, jeżeli nie,
nie przeżyjesz najbliższej godziny. Musicie powtórzyć za mną przysięgę, że nikomu nie
zdradzicie tej kryjówki i że po powrocie do Bagdadu zrezygnujecie ze swoich urzędów. Jeżeli
choć jeden z was pozostanie na stanowisku, zemścimy się srodze. A jeżeli kiedyś, prę-dzej czy
pózniej, miejsce to zostanie odkryte w sposób, który nasunie nam podstawy do przypuszczenia,
że złamaliście przysięgę, czeka was śmierć straszliwa. Nie wolno ci również do kofica życia
opuszczać Bagdadu, byś nie mógł ujść naszej zemście. Będziemy cię mieli na oku. W razie
jakichkolwiek przygotowafi do odjazdu, zginiecie! - Takie były żądanie Sefira, effendi. Co
byłbyś uczynił na moim miejscu?
- Z pewnością nie to, co ty; odparłem. - Prawdopodobnie nie byłoby mnie już w więzieniu. Ale
szkoda o tym mówić! Złożyliście więc przysięgę, odzyskaliście wolność, wróciłeś do Bagdadu i
zrezyg-nowałeś z urzędu?
- Tak. C6ż miałem począć? Po złożeniu przysięgi, uwolniono nas z więzów i wyprowadzono przed
wieżę.
- Oczywiście, nocą?
- Nie. W biały dziefi.
- Naprawdę? Czyżby Sefir był tak nieostrożny?
- Dlaczego nieostrożny?
- Przecież na pewno widzieliście to, co przed wami ukrywano, mianowicie wejście do wieży i jego
położenie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl