[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po upÅ‚ywie pory deszczowej, wióiaÅ‚em namioty jakiegoÅ› biaÅ‚ego czÅ‚owieka& i nawet udaÅ‚o mi siÄ™ zwęóić koÅ„skie węóidÅ‚o z kawaÅ‚kiem trÄ™zli. ByÅ‚a nowiuÅ›ka i żółciuÅ›ka, ale rozchorowaÅ‚em siÄ™, gdym jÄ… zeżarÅ‚. Biali luóie nie umiejÄ… porzÄ…dnie wyprawiać skóry. O, ze mnÄ… byÅ‚o jeszcze gorzej! rzekÅ‚ Adiutant. Gdy liczyÅ‚em sobie dopie- ro trzeciÄ… wiosnÄ™, zapuÅ›ciÅ‚em siÄ™ wieóiony mÅ‚oóieÅ„czÄ… Å›miaÅ‚oÅ›ciÄ… w dół rzeki, góie dochoóą wielkie Å‚oóie Anglików& trzy razy wiÄ™ksze od tej oto wioski. DotarÅ‚ do Delhi i opowiada, że tam wszyscy luóie choóą na gÅ‚owach mruknÄ…Å‚ szakal. Mugger otwarÅ‚ lewe oko i spojrzaÅ‚ przenikliwie na Adiutanta. MówiÄ™ Å›wiÄ™tÄ… prawdÄ™! upieraÅ‚o siÄ™ ptaszysko. KÅ‚amca kÅ‚amie tylko wówczas, gdy myÅ›li, że mu wierzÄ…& Atoliy ³ kto nie wióiaÅ‚ tych statków, nie potrafi nawet uwierzyć temu, co mówiÄ™. Teraz gadasz baróiej do rzeczy burknÄ…Å‚ Mugger. I cóż dalej? Z wnÄ™trza takiej Å‚oói wyjmowano wielkie bryÅ‚y jakiejÅ› masy, która w prÄ™dkim czasie zamieniaÅ‚a siÄ™ w wodÄ™. Wiele okruchów rozsypaÅ‚o siÄ™ po wybrzeżu, a resztÄ™ Å‚ado- wano poÅ›piesznie do domu o grubych Å›cianach. Jeden z bosmanów, Å›miejÄ…c siÄ™, porwaÅ‚ bryÅ‚kÄ™, nie wiÄ™kszÄ… od maÅ‚ego psiaczka, i rzuciÅ‚ jÄ… w mojÄ… stronÄ™. Podobne jak wszyscy moi krewniacy, mam zwyczaj poÅ‚ykać wszystko, co siÄ™ nadarzy. W tym wypadku też po- stÄ…piÅ‚em podobnie. Naraz chwyciÅ‚o mnie jakieÅ› nieopisane zimno, które zaczynajÄ…c od podgardla, rozeszÅ‚o siÄ™ po caÅ‚ym ciele aż po koniuszki szponów. StraciÅ‚em do cna gÅ‚os, a majtkowie Å›miali siÄ™ do rozpuku. Nigdy w życiu takie ciarki mnie nie przechoóiÅ‚y. Z bólu i przerażenia zaczÄ…Å‚em podrygiwać jak opÄ™tany, póki nie oóyskaÅ‚em tchu; wów- czas rozpoczÄ…Å‚em nowe podrygi, wrzeszczÄ…c wniebogÅ‚osy i oskarżajÄ…c Å›wiat caÅ‚y o obÅ‚udÄ™. Majtkowie aż zataczali siÄ™ ze Å›miechu. Co w tej sprawie najóiwniejsze (pominÄ…wszy już owo przerażajÄ…ce zimno), to to, że gdy przestaÅ‚em siÄ™ krztusić i narzekać, w moim worku podgardlnym nie byÅ‚o nic zgoÅ‚a! Adiutant uczyniÅ‚ wszystko, co byÅ‚o w jego mocy, by opisać wrażenia, jakich doznaÅ‚ po przeÅ‚kniÄ™ciu siedmiofuntowej bryÅ‚y lodu przywiezionej z Wenham Lake na amery- kaÅ„skim lodowniku (w owym czasie jeszcze nie byÅ‚o w Kalkucie fabryki lodu sztucznego, wiÄ™c trzeba byÅ‚o ten towar sprowaóać okrÄ™tami); ponieważ jednak nie wieóiaÅ‚ dokÅ‚ad- nie, co to lód, a szakal i Mugger nigdy nawet lodu nie wióieli na oczy, przeto anegdota spaliÅ‚a na panewce. Wszystko zdarzyć siÄ™ może temu, kto wióiaÅ‚ łódz wiÄ™kszÄ… trzykrotnie od Mugger Ghaut! zadrwiÅ‚ krokodyl, zamykajÄ…c ponownie lewe oko. Moja wioska wcale nie jest maÅ‚a! Nad gÅ‚owami rozmawiajÄ…cych rozlegÅ‚ siÄ™ Å›wist donoÅ›ny i po moÅ›cie przemknÄ…Å‚ poÅ›pieszny pociÄ…g zdążajÄ…cy do Delhi. Wagony lÅ›niÅ‚y rzÄ™sistym Å›wiatÅ‚em, a ich cienie y ³a li (daw.) jednakże, lecz; spójnik wyrażajÄ…cy przeciwstawienie, kontrast. ru ar ki in Druga ksiÄ™ga dżungli 45 sunęły trop w trop za nim po woóie. Wszystko to wÅ›ród dudnienia, poszczÄ™ku, grzechotu jęło siÄ™ oddalać hen w gÄ™stwÄ™ mroku. Atoli Mugger i szakal tak byli przyzwyczajeni do tego tartasu, że nawet nie odwrócili gÅ‚owy. Czyż to mniej óiwne od Å‚oói trzy razy wiÄ™kszej od Mugger Ghaut? zagadnÄ…Å‚ ich marabut, spoglÄ…dajÄ…c w górÄ™. WióiaÅ‚em, jak budowano to óiwo, jak ty je zowiesz, moje óiecko rzekÅ‚ Mugger. WióiaÅ‚em, jak wznoszono filary mostu, a ilekroć spadÅ‚ z nich jakiÅ› czÅ‚o- wiek (przeważnie choóili naówyczaj zrÄ™cznie, ale zdarzaÅ‚o siÄ™, że spadali), to ja zawsze speÅ‚niÅ‚em, co do mnie należaÅ‚o. Gdy ukoÅ„czono pierwszy filar, to już nikt nie myÅ›laÅ‚ wyszukiwać zwÅ‚ok luókich w rzece, by je pogrzebać, oszczęóiÅ‚em im wiÄ™c niemaÅ‚o kÅ‚o- potu& Budowanie mostu to nic osobliwego! Za to osobliwoÅ›ciÄ… jest to, co przechoói przez most, ciÄ…gnÄ…c za sobÄ… wozy, nakryte dachami upieraÅ‚ siÄ™ Adiutant. E, to pewnie jakiÅ› nowy gatunek woÅ‚u! Pewnego dnia ta bestia nie bęóie umiaÅ‚a wygramolić siÄ™ na most i spadnie, jak spadali luóie. A stary Mugger nie omieszka wtedy znalezć siÄ™ w pogotowiu. Szakal spojrzaÅ‚ znaczÄ…co na Adiutanta, Adiutant zaÅ› na szakala. Jeżeli czego bowiem byli pewni, to tego, że maszyna może być wszystkim w Å›wiecie, tylko nie woÅ‚em. Sza- kal napatrzyÅ‚ siÄ™ jej już nieraz spoza żywopÅ‚otu rosnÄ…cego po bokach toru, a Adiutant miaÅ‚ dawno sposobność wióieć pierwsze pociÄ…gi, jakie ukazaÅ‚y siÄ™ w Indiach. Natomiast Mugger przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ lokomotywie zawsze tylko od doÅ‚u, nic wiÄ™c óiwnego, że mie- óiany kocioÅ‚ wydawaÅ‚ mu siÄ™ garbem na grzbiecie woÅ‚u. T& tak, nowy gatunek woÅ‚u powtórzyÅ‚ Mugger z powagÄ…, ażeby siÄ™ utwieróić w swym przekonaniu. O, tak, to na pewno wół! basowaÅ‚ mu skwapliwie szakal.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|