[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeciwnym razie powinienem umykać stąd co sił w nogach. - Oparł się plecami o dębową szafkę i ku własnemu zdziwieniu zachichotał, gdyż właśnie usłyszał, jak matka i syn wyśpiewują jakąś śmieszną piosenkę, nie całkiem w rytm płynącej z telewizora melodii. Przypomniał sobie, ile to razy jego własna matka tak z nim śpiewała, kiedy był mały. Garnek na ogniu zaczął skwierczeć, więc Alex poderwał się na nogi. Uniósł pokrywkę - woda już całkiem się wygotowała. - O mały włos znowu byłaby katastrofa - wymamrotał. - To cud, że temu dzieciakowi udało się jakoś tu przeżyć. - Dolał wody do garnka. Oczywiście, nie miał zamiaru krytykować Eriki, zbyt dobrze pamiętał z własnego dzieciństwa, że rondle dymiły zawsze wtedy, gdy matka musiała zostawić swoje zajęcie, żeby się nim zająć. Spróbował duszonych w garnku jarzyn i doszedł do wniosku, że należy je trochę doprawić. W kuchennej szafce znalazł zapas przypraw i ziół. Pogwizdując do wtóru śpiewanej przez matkę i syna piosenki, dosypał trochę tego i owego. Włożył fartuszek Eriki i zabrał się za nakrywanie do stołu. Kiedy wróciła, wszystko było już prawie gotowe. - Mam nadzieję, że będę mógł ci się zrewanżować w moich skromnych progach. Serce jej zadrżało, tak jak wtedy, w restauracji, kiedy powiedział, że muszą ponownie gdzieś razem się wybrać. Pamiętała, że tamten wieczór zakończył się niefortunnie, lecz nie zapomniała też pózniejszego wyznania Alexa. Najchętniej uwierzyłaby w nie, miała jednak pewne opory. Markowi zaufała bezgranicznie i co z tego wyszło? Teraz zależało jej nie tylko na szczerości. Musiała mieć. pewność, że nie będzie narażona na zdradę ze strony mężczyzny. Alex ustawił już potrawy na stole, więc poszła po Josha. Z tematem do rozmów w czasie kolacji nie było problemu, ponieważ malec mówił bez przerwy, zadowolony, że ma nowego słuchacza. Najpierw policzył na głos każde ziarnko zielonego groszku i kosteczkę marchwi na swoim talerzu, potem wyrecytował alfabet i w końcu wszystkie wierszyki, jakie znał. Erica nie powstrzymywała tego potoku słów, gdyż paplanina chłopca najwyrazniej Alexowi nie przeszkadzała. Przeciwnie, wyglądało, że dobrze się bawi. Kiedy malec zjadł już wszystko, Erica odesłała go do salonu, a sama ż Alexem usiadła przy kawie. Należał się im odpoczynek. - Josh to wyjątkowo bystre dziecko. - Alex dolał śmietanki do kawy. - W grzeczny sposób starasz mi się powiedzieć, że o mało nie ogłuchłeś - odparła tylko na wpół żartobliwie. - Nie. - Przesunął dzbanuszek w jej stronę. - W czasie próbnych zdjęć widziałem sporo jego rówieśników i większość nie potrafiła sklecić poprawnie zdania. Choć nie pokazała tego po sobie, miło jej było usłyszeć taki komplement. - Nie sądzę, żeby Josh był szczególnie inteligentny, po prostu mogę mu poświęcić bardzo dużo czasu. To jedna z jasnych stron pracy w domu. Alex skinął głową, uniósł filiżankę i ponad jej krawędzią popatrzył na Ericę. - Od jak dawna jesteś rozwiedziona? - Od dwóch lat, i to jeszcze za krótko - stwierdziła sucho. Wlała śmietankę, wsypała łyżeczkę cukru, spróbowała i wsypała następną. - Rozumiem, że nie rozstaliście się przyjaznie. - Zgadza się. A ty? Byłeś żonaty? - Tak. Przez całych dziewięć miesięcy, najdłuższych w życiu. - Wobec tego pewnie i twoje rozstanie z żoną nie odbyło się w życzliwej atmosferze. Masz dzieci? - Dzięki Bogu, nie. Kristen i tak zrobiła mnie na szaro i nie wiem, co by było, gdyby jeszcze w odwodzie miała dziecko. - Dobrze cię rozumiem - powiedziała ledwie słyszalnym szeptem. - Lepiej porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. Może o wojnie na Bliskim Wschodzie? - Wiesz, masz dość makabryczne poczucie humoru - stwierdził. Jednak przede wszystkim zastanowiło go, jak przyjęła jego wynurzenie i co kryło się za jej słowami. Intuicja podpowiadała mu, że nie był to zdawkowy komentarz oraz że rozmowę na ten temat należy odłożyć na inną okazję. Poza tym Erica właśnie podniosła rękę, żeby odgarnąć z czoła grzywkę, i jego oczom ukazała się wychylająca się z wycięcia koszulki pięknie zaokrąglona pierś. Czyżby nie nosiła stanika? Ogarnęło go nagle dziwne, egoistyczne uczucie. Myśl, że ta kobieta należała do innego mężczyzny, sprawiła mu przykrość. - Lepsze to niż brak poczucia humoru - roześmiała się. - Czego się spodziewałeś po osobie, która zarabia na życie malowaniem potworów? - Rzeczywiście - odparł z uśmiechem. Wstał od stołu i zaczął zbierać naczynia. - Uprzątnijmy ten bałagan. Potem sobie porozmawiamy, żeby się bliżej poznać. Perspektywa bliższego poznania Alexa była kusząca, lecz przecież on miał na myśli tylko rozmowę, co oznaczało, że Erica powinna porzucić nieprzyzwoite myśli. Niestety, przywoływanie na pomoc cnotliwych zasad niewiele pomagało, gdyż na widok ciała Alexa kręciło jej się w głowie i nie bardzo potrafiła to ukryć. - Erico - powiedział schrypniętym głosem, czując na sobie jej łakomy wzrok. - Słucham? - spytała, jakby myślami była gdzie indziej. Alex odetchnął głęboko. Wprawdzie wyglądała na kobietę pogrążoną w erotycznych fantazjach, lecz z tego nie wynikało jeszcze, że to on miałby je zaspokajać. Poza tym już raz w życiu dał się ponieść zmysłom i skończyło się to sromotną klęską. Jeżeli kiedykolwiek doszłoby do romansu z Ericą, co było wątpliwe, zważywszy, kim była i jaka była, musiał mieć pewność, że zawsze uda mu się panować nad sobą i całym biegiem wydarzeń. - Lepiej sprawdz, co słychać u osamotnionego biedaczka, a ja włożę naczynia do zmywarki - zaproponował. - Zostaw je w zlewozmywaku, pózniej się nimi zajmę. Idąc do salonu, pomyślała, że to było z jego strony dobre posunięcie. Jeszcze kilka minut sam na sam z tym mężczyzną, a zrobiłaby coś, co jej matka wpisała na listę rzeczy zakazanych - rzuciłaby mu się w objęcia. Uśmiechnęła się. To byłoby zupełnie do niej niepodobne. Przekroczyła próg salonu i uśmiech zamarł jej na wargach. Nie zastała Josha w pokoju. Frontowe drzwi były otwarte na oścież. ROZDZIAA 6 Przerazliwy krzyk Eriki zmroził Alexowi krew w żyłach. Rzucił naczynia do zlewozmywaka i wybiegł co sił w nogach z kuchni. Nie znalazł jej w domu, więc wybiegł na ulicę. Stała tam, zapłakana i roztrzęsiona. - Erico, co się stało? - Odciągnął ją gwałtownie na chodnik, gdyż właśnie zza rogu wyłonił się samochód, pędzący wprost na nich. Objął ją i spytał: - Gdzie Josh? - Puść mnie! - Usiłowała się oswobodzić. - Erico, uspokój się. - Nadal się wyrywała, lecz on trzymał ją mocno. - Panika nic nie da. Opowiedz mi, co się stało, żebym mógł ci pomóc. Pod wpływem jego łagodnego tonu trochę się opanowała. Miał rację. Panika nic tu nie da. Trzeba zastanowić się, co dalej robić. Josh siedział sam w pokoju nie więcej niż dziesięć minut. Nie mógł daleko odejść. - Zadzwonię na policję. - Erica znowu usiłowała się wyswobodzić z objęć Alexa. - Po co? - Nadal jej nie puszczał. - Po co? - powtórzyła głosem, w którym ponownie zabrzmiały histeryczne nuty. Odetchnęła głęboko, żeby jakoś nad sobą zapanować. - Frontowe drzwi były szeroko otwarte, a Josh zniknął. Nie wiadomo, gdzie jest, a za godzinę, dwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmew.pev.pl
|