[ Pobierz całość w formacie PDF ]

aktorka jest jeszcze bledsza, a na jej czoło wystąpiły
kropelki potu. To znaczyło, że spotkanie z Lukiem
kosztowało ją sporo wysiłku.
 Luke...  odezwała się  twoja mama powinna
teraz odpocząć... Michael powiedział, żebyśmy nie
zostawali długo i nie męczyli jej...
Poczuła uścisk palców Rachel. Wiedziała, że to
podziękowanie.
118 CAROLE MORTIMER
Luke popatrzył uważnie na matkę.
 Dobrze  wydusił niechętnie, ale też dostrzegł,
że Rachel wygląda teraz gorzej niż jeszcze kilka
minut temu.  Ale niech ci się nie wydaje, że się
zadowolę tymi strzępkami informacji  wycedził.
 Wrócę tu wieczorem.
 Jeśli Michael cię wpuści.  Rachel spróbowała
się uśmiechnąć.
 Ale kiedy przyjdę, musisz mi wszystko powie-
dzieć  zaznaczył.
 W porządku.  Pokiwała głową.  Czy udał
wam się weekend?  zapytała z nagłym zaintereso-
waniem.
Leonie odruchowo mocniej zacisnęła dłoń na
dłoni Rachel. Aktorka popatrzyła na nią badawczo.
 Było bardzo miło.  Puściła rękę Rachel
i wstała, unikając jej wzroku.  Pójdziemy już. Mam
nadzieję, że wkrótce poczujesz się dużo lepiej.
 Dziękuję, zobaczymy się pózniej, skarbie
 powiedziała do Luke a, który pochylił się, by
pocałować ją w policzek.  Nie bądz zbyt ostry dla
Michaela, dobrze?
Luke gniewnie zacisnął szczęki.
 Wydaje mi się, że jest przyzwyczajony do
ostrych słów, ale postaram się opanować.
Rachel zachichotała.
 Leonie...?  zawołała cicho, gdy dziewczyna
była już w drzwiach.  Mogłabyś wrócić tu na
chwilę?  Usiadła na łóżku.
Zaskoczona Leonie podeszła do niej.
Rachel popatrzyła na nią badawczo.
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 119
 Czy podczas weekendu zdarzyło się coś,
o czym powinnam wiedzieć?  zapytała szeptem, by
stojący w drzwiach Luke nie usłyszał.
 Chodzi o Luke a? Nie  odpowiedziała rów-
nież szeptem.
 Ale coś się stało...?
 Tak  przyznała Leonie. Nie było sensu dłużej
udawać.
 Ty wiesz, prawda?  Rachel nie spuszczała
wzroku z jej twarzy.
Leonie przełknęła ślinę. Była świadoma obecno-
ści Luke a. Nie słyszał ich rozmowy, ale za chwilę
na korytarzu na pewno o to zapyta.
 Tak, wiem  odparła.
 I chciałabyś o tym ze mną porozmawiać  do-
rzuciła Rachel.
 Zaczekam  zapewniła.
 Ta sprawa czeka już za długo. Całe trzydzieści
osiem lat.  Rachel westchnęła.  Przyjdz do mnie
jutro, dobrze? Bez Luke a  dodała.
 Nie ma pośpiechu, Rachel.
 Wprost przeciwnie  szepnęła i w jej oczach
pojawiły się łzy.
Leonie poczuła, że ściska jej się serce. We wzro-
ku Rachel odczytała niewypowiedzianą informację.
 Będę tu jutro, sama  obiecała.
 To dobrze...  Rachel z ulgą opadła na podusz-
ki.  Nie martw się, Leonie. Nic nie jest całkiem
czarne ani całkiem białe, jak nam się często zdaje.
 Co ci powiedziała?  zagadnął Luke, gdy
wyszli z pokoju Rachel.
120 CAROLE MORTIMER
 Chce, żebym zadzwoniła do Janet  zaimpro-
wizowała na poczekaniu  i poprosiła ją o przywie-
zienie kilku niezbędnych rzeczy. Może mniej się
krępowała prosić o to mnie niż ciebie.
 Rozumiem.  Luke przyjął to wyjaśnienie bez
cienia podejrzeń.  Ateraz pora, bym porozmawiał
z Michaelem.
 Jestem pewna, że chcesz to zrobić w cztery
oczy...
 Zostań ze mną, Leonie  powiedział i mocno
chwycił ją za ramię. Odwrócił ją twarzą do siebie.
Widziała, że jest bardzo zdenerwowany. Wokół
oczu i ust miał zmarszczki, których wcześniej nie
dostrzegła. Nerw pulsował mu na szczęce. Jeżeli
potwierdzi się to, co odczytała w oczach Rachel,
Luke miał prawo być bardzo, bardzo zaniepokojony
i zmartwiony.
Przełknęła ślinę i w milczeniu kiwnęła głową.
 Dziękuję  powiedział, objął ją wpół i po-
prowadził dalej korytarzem.
ROZDZIAA DWUNASTY
Leonie postawiła przed Lukiem na stole talerz
z omletem i sałatkę z pomidorów.
 Dziękuję, to miło z twojej strony  powiedział
i uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.
Z powodu weekendowego wyjazdu nie odnowiła
zapasu jedzenia w lodówce. Miała tylko jajka i po-
midory i jedynie tym mogła poczęstować Luke a,
gdy zaprosiła go do siebie na kolację. Wkrótce
musiał wracać do kliniki.
Luke dziobał widelcem jedzenie. Był zbyt zde-
nerwowany kolejną wizytą w szpitalu, żeby skupić
się na posiłku.
Leonie ostatecznie nie brała udziału w rozmowie
Luke a z lekarzem. Postanowiła zaczekać w samo-
chodzie. Po powrocie wzburzony Luke powiedział,
że Michael nie zdradził mu nic więcej ponad to, co
mówiła Rachel. Był pewien, że nie usłyszał całej
prawdy.
 Przepraszam cię  powiedział po chwili z gry-
masem.  Obawiam się, że nie jestem miłym kom-
panem tego wieczoru.
 Nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie zaba-
wiał  odparła.  To wszystko było dla ciebie
szokiem...
122 CAROLE MORTIMER
Luke westchnął i odłożył na bok nóż i widelec.
 Przypuszczam, że każdemu się wydaje, że ro-
dzice będą przy nim zawsze... dopóki coś nieocze-
kiwanego się nie zdarzy i nie uświadomisz sobie, że
może być inaczej...
Leonie dotknęła jego ręki.
 Rachel to silna osobowość. Wyjdzie z tego,
zobaczysz  zapewniła. I oby się nie myliła.
 Mam nadzieję.  Luke pokiwał głową, ale nie
wydawał się przekonany.  Wiesz, Leonie... myś-
lałem o wczorajszym wieczorze i...
 O wczorajszym wieczorze?  powtórzyła za-
skoczona.
 Tak. Uświadomiłem sobie, że nie byłem zbyt
taktowny. Niepotrzebnie wspomniałem o adop-
cji...
 Ach, o to chodzi!  Leonie odetchnęła z ulgą.
 Nie przejmuj się.  Pokręciła głową.  W mojej
rodzinie to był bardzo długo temat tabu. Matka
była wściekła, gdy wspomniałam o tym w biografii
dziadka.
 Ale miałem wrażenie, że byłaś zdenerwowa-
na...
 Już ci powiedziałam: nic się nie stało  zapew-
niła.
Luke, który ją przeprasza i ma poczucie winy, był
tak rzadkim i niezwykłym zjawiskiem, że sama
poczuła się niezręcznie. Zdecydowanie wolała po-
przednią wersję.
Niespodziewanie odwrócił się, chwycił ją za rękę
i uważnie spojrzał w oczy.
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 123
 Leonie...  przerwał, bo zadzwonił dzwonek
u drzwi.
Kto to może być o wpół do siódmej w niedzielny
wieczór?  Leonie zmarszczyła brwi.
Z drugiej strony była zadowolona, że Luke nie
dokończył zdania. Miała wrażenie, że po ostatnich
wydarzeniach ich wzajemna relacja jakoś się zmie-
niła, i nie była pewna, czy wszystko zmierza w dob-
rym kierunku.
Uwolniła dłoń z jego uścisku i wstała.
 Otworzę. To pewnie jakiś sprzedawca.
 W niedzielny wieczór?  mruknął Luke.
 To najlepszy moment, by zastać ludzi w domu
 odparła niepewnie i wyszła z salonu.
Gdy otworzyła drzwi, znieruchomiała zasko-
czona.
 Jeremy?
Uśmiechnął się nieśmiało.
 Martwiłem się o ciebie... i twoją kostkę  po-
wiedział.  Postanowiłem zajrzeć i zapytać, czy nie
potrzebujesz pomocy. Amoże podwiezć cię jutro do
pracy?
Leonie całkiem zapomniała o tej nieszczęsnej
kostce w natłoku ostatnich wydarzeń, a zwłaszcza
wobec choroby Rachel. Ale miała inną palącą świa-
domość  że kilka metrów dalej, w salonie, siedzi
Luke! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mew.pev.pl